Związki partnerskie. Kto za, kto przeciw

Sejm odrzucił wszystkie trzy projekty ustawy o związkach partnerskich, łącznie z projektem PO i to mimo że premier Donald Tusk osobiście nakłaniał, by skierować je do prac w komisjach. Tradycyjnie już sprawdziliśmy, jak w tej kontrowersyjnej sprawie głosowali posłowie z naszego okręgu.

Zgłoszono trzy projekty ustawy o związkach partnerskich - autorstwa posłów SLD, Ruchu Palikota i Platformy Obywatelskiej. W piątek posłowie głosowali za lub przeciw ich odrzuceniu w pierwszym czytaniu. Głosami PiS, Solidarnej Polski i części koalicji przepadły wszystkie trzy, również ten zgłoszony przez partię rządzącą i to mimo faktu, że sam premier, powołując się na wartość godności ludzkiej, apelował o skierowanie ich do prac komisji. Walka w głosowaniu nad projektem PO była wyrównana - odrzucenia projektu chciało 228 posłów, legalizacji związków partnerskich - 211. Dziesięcioro wstrzymało się od głosu.

Jak głosowali nasi posłowie w sprawie wniosku o odrzucenie projektu autorstwa Artura Dunina z PO? Niespodzianek nie było jak zwykle w przypadku posłów Ruchu Palikota i PIS: Paweł Sajak z RP był oczywiście przeciw odrzuceniu, chciał, by projekt trafił do dalszych prac, a wszyscy posłowie PiS, czyli Marek Opioła, Wojciech Jasiński, Maciej Małecki i Robert Kołakowski odwrotnie - zagłosowali za odrzuceniem projektu.

Posłowie PO nie byli tak jednomyślni i podzielili się na obozy Tusk-Gowin, co również było do przewidzenia. Posłanka Julia Pitera chciała, by projekt ustawy o związkach partnerskich trafił do dalszych prac (zagłosowała więc przeciw odrzuceniu), a Mirosław Koźlakiewicz opowiedział się za odrzuceniem projektu. Jednym słowem - oboje zagłosowali przewidywalnie.

Trzecia z naszych przedstawicielek tej partii, Elżbieta Gapińska nie brała udziału w głosowaniu. - Platforma Obywatelska jest partią szeroką światopoglądowo, w głosowaniach tego typu nie ma dyscypliny partyjnej i każdy głosuje w zgodzie z własnym sumieniem - wyjaśnia posłanka. Dodaje, że rozważając to zagadnienie, trzeba mieć na uwadze również naciski osób deklarujących się jako wyborcy PO (tak przeciwników, jak i zwolenników legalizacji związków partnerskich), którzy przed głosowaniem zasypywali posłów mailami w sprawie tej ustawy.

Elżbieta Gapińska odmówiła jednak odpowiedzi na nasze pytanie dotyczącego tego, dlaczego nie głosowała, ani po której stronie opowiedziałaby się, gdyby brała udział w głosowaniu. - To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat - ucina zdecydowanie.

Od głosu wstrzymał się poseł Piotr Zgorzelski z PSL. W rozmowie z nami przypomniał, że piątkowe głosowanie nie przesądzało o wejściu w życie ustawy o związkach partnerskich, a tylko o skierowaniu projektu do komisji bądź nie. - Moje wątpliwości w dużym stopniu zasiał minister Jarosław Gowin, mówiąc z trybuny sejmowej, że projekt jest w jego opinii niekonstytucyjny - wyjaśnia poseł. - Mówił to nie byle kto, ale minister sprawiedliwości. To po pierwsze. Po drugie, nie jestem do końca przekonany, że ten projekt należy wyrzucić do kosza, bo zjawisko związków partnerskich w Polsce istnieje i nie należy udawać, że jest inaczej. Poza tym na ewentualne przyjęcie lub odrzucenie tego projektu byłby jeszcze czas. Zdecydowałem wstrzymać się od głosu i zaczekać, jak w tej kwestii wypowie się większość parlamentarna. Gdyby okazało się, że sejm skierował projekt do drugiego czytania, mógłbym sam wpływać na kształt ustawy, a także zdecydować, jakie zająć ostateczne stanowisko. Okazało się, że projekt ten jak i pozostałe przepadł. Jestem pewien, że to tylko kwestia czasu, gdy wróci.