Nikt, czy to płocki Ratusz, czy wojewoda mazowiecki, zbytnio się nie śpieszy z wydaniem wielu milionów złotych na remont zabytkowego budynku w centrum miasta. Wzajemny ping pong trwa. Rezultat ostatnio zobaczyli płocczanie i raczej nie jest w stanie nikogo zachwycić.
Zadaszoną konstrukcję z desek przy byłym budynku policji przy ul 1 Maja widziała już większość płocczan. Niestety nie zwiastuje rychłego remontu, a wręcz przeciwnie.
- Budynek dawnej Wojewódzkiej Komendy Policji został ogrodzony specjalnym zadaszeniem ze względów bezpieczeństwa – informował Hubert Woźniak z zespołu prasowego w Urzędzie Miasta Płocka tuż po tym, jak się pojawiło. – Elewacja budynku jest w złym stanie i grozi odpadaniem fragmentów tynku. Stanowi zagrożenie dla przechodniów i przejeżdżających pojazdów. Wykonujemy zabezpieczenie, działając jako powiat grodzki i wykonując zadanie administracji rządowej. Środki pochodzą od wojewody.
A zatem co dalej z budynkiem, który odrestaurowany byłby wspaniałą wizytówką miasta na podobieństwo kamery pruskiej? - Jakie są plany związane z przyszłością budynku, to już proszę pytać właściciela, czyli wojewodę. Urząd Wojewódzki powinien wiedzieć, co chce z nim zrobić – dodawał Woźniak.
Ping pong
Sprawa budynków, z których niegdyś korzystali płoccy policjanci (do wojewody należy również budynek po policji przy ul. Słowackiego), wzbudza emocje i wzmaga pytania. Pod koniec 2014 roku wyłonił się pomysł przekazania nieruchomości miastu w drodze darowizny. Aby tak się stało Ratusz wpierw musiał określić nowe przeznaczenie dla tej opustoszałej przestrzeni. W budynku przy ul. Słowackiego zamierzano utworzyć Inkubator Przedsiębiorczości i Innowacyjności, natomiast w związku z drugim przy ul. 1 Maja 3/5 propagowano pomysł sali koncertowej. Sprawę dodatkowo skomplikowały badania Instytutu Pamięci Narodowej. Wielokrotnie o tym pisaliśmy.
[ZT]11192[/ZT]
[ZT]14075[/ZT]
Ostatecznie z planów zrezygnowano. Wniosek o darowiznę Ratusz wycofał, natomiast zaproponował inną formę – zbycie nieruchomości przez wojewodę na rzecz miasta za symboliczną złotówkę (z 99 proc. bonifikatą).
- Niestety wnioskowana czynność prawna pozostaje w sprzeczności z art. 12 ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz orzecznictwem sądowym, zgodnie z którym umowa darowizny ukryta pod pozorną umową sprzedaży, a tak jest w przypadku sprzedaży nieruchomości za symboliczną „złotówkę”, jest nieważna – zauważa kierownik płockiej delegatury Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, Marlena Mazurska.
Na taką bonifikatę nie wyraził zgody ani poprzedni wojewoda Jacek Kozłowski, ani obecny Zdzisław Sipiera. – Ponownego wniosku o zbycie w drodze darowizny nie było – przypomina Mazurska. Nie wskazano też żadnego nowego celu publicznego.
Prezydent na jednym ze spotkań z mieszkańcami wyjaśniał:
- Budynek przy ul. 1 Maja nie należy do miasta, więc niewiele mogę. Wojewoda chyba nie za bardzo wie, co z nim zrobić, ponieważ remont wiąże się z dużymi kosztami – mówił w październiku 2017 roku Andrzej Nowakowski. - Proponowaliśmy, aby przekazał budynek miastu za jeden procent wartości, ale się nie zgodził. Jeśli już, to przynajmniej za 50 proc., na co my z kolei się nie zgadzamy.
[ZT]16975[/ZT]
A jakie jest stanowisko Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego?
- Dotychczas prezydent nie zajął stanowiska w sprawie rozdysponowania tej nieruchomości i nie złożył do wojewody stosownego wniosku - o przekazanie w drodze darowizny (bezpłatnie) gminie na konkretne cele publiczne.
W rezultacie mamy Ratusz, który przejąłby budynek pod warunkiem wydania symbolicznej złotówki i Mazowiecki Urząd Wojewódzki powtarzający stwierdzenie o darowiźnie ze wskazaniem celu publicznego bądź, do czego nawiązywał miejski włodarz, proponujący formę zbycia przez wojewodę budynku po cenie obniżonej o 40-50% rynkowej wartości nieruchomości. Jeśli nawet cena zostałaby w ten sposób obniżona, nadal trzeba się liczyć z dużymi kosztami najpierw wspomnianego zakupu (za obie nieruchomości wspominało się o kwocie 3,5 mln zł), a później remontu. - Remont może kosztować nawet 20 mln zł – twierdził prezydent Płocka. - Na razie szukamy w budżecie pieniędzy na własne budynki. Zwłaszcza, że przed nami remont Urzędu Stanu Cywilnego.
[ZT]15399[/ZT]
Kwota może okazać się nawet wyższa. Hubert Woźniak z jednej strony daje przykład remontu przy ul. Sienkiewicza 38, gdzie koszty sięgają 12 mln zł, a z drugiej, odnosząc się już do byłej komendy, twierdzi, że w tym przypadku trzeba się liczyć przynajmniej z dwukrotnością tej sumy. Problem w tym, że nikt tu nie ma faktycznej wyceny, tylko operuje szacunkami. Wydatki miasta w 2018 roku będą niebagatelne, podobnie jak rekordowy budżet (obarczony np. kwestią spłat za realizację nabrzeża w sytuacji, kiedy nie ma dofinansowania z Unii Europejskiej, ponadto Ratusz stara się o środki unijne na inny duży projekt obejmujący m. in. remont Kilińskiego i budowę parkingu przy zoo). Czy w takim razie Ratuszowi jest „po drodze” z wydatkiem, jakim jest remont zabytkowego budynku? Czy, abstrahując od kosztów, ma pomysł na jego wykorzystanie? Otóż nieszczególnie. – To byłe miejsce kaźni. Możliwości są tu ograniczone – przyznaje Hubert Woźniak. – Może być coś uniwersalnego – nie będzie to jednak ani sala koncertowa, ani szkoła artystyczna, ani siedziba galerii sztuki (bo za duży), ani tym bardziej kolejna siedziba dla urzędników podległych miastu. – Ten budynek należy do wojewody – powtarza pracownik ratusza. – On decyduje, nie my – co dotyczy zarówno remontu, jak i przyszłego zagospodarowania.
[ZT]11991[/ZT]
Czy zatem wojewoda ma jakieś plany na wykorzystanie byłej komendy? Zwłaszcza w sytuacji, jeśli budynek nie stanie się własnością miasta – zapytaliśmy rzeczniczkę wojewody, Ewę Filipowicz. Niestety zabrakło odpowiedzi. A budynek niszczeje. - Właściwym organem reprezentującym Skarb Państwa w sprawach gospodarowania nieruchomościami, w tym zabezpieczania nieruchomości przed uszkodzeniem czy zniszczeniem, jest starosta wykonujący zadanie z zakresu administracji rządowej. W tym przypadku jest to prezydent Płocka – twierdzi Ewa Filipowicz. - Dlatego też wszelkich informacji w zakresie ewentualnego planowanego remontu budynku może udzielić wyłącznie on sam.
Zwróciliśmy się więc ponownie do Ratusza z pytaniem, czy środki od wojewody mogą posłużyć do przyszłego remontu. W 2017 roku dotacja na gospodarkę nieruchomościami Skarbu Państwa wyniosła 389 tys. zł, zwiększając jednak kwotę do 417,4 tys. zł. Za te pieniądze starosta odpowiadający za powiat grodzki, czyli w tym przypadku prezydent Płocka, ma „zaopiekować się” własnością Skarbu Państwa. Tu nie chodzi tylko o jeden budynek. – A te środki z pewnością nie wystarczą na remont tego przy ul. 1 Maja – zastrzega Hubert Woźniak. Konstrukcja zabezpieczająca przechodniów, aby nic im nie spadło na głowę, będzie więc stała do momentu, aż ktoś wreszcie zrobi jakiś krok. Tylko kto zechce wydać tyle pieniędzy na remont i zaproponuje wizję wykorzystania? Wychodzi na to, że płocczanie będą jednak musieli przywyknąć do widoku niezbyt eleganckiej konstrukcji w centrum miasta.