reklama

Znaleźli psią gromadkę w... rurze. Ruszyli na pomoc [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Znaleźli psią gromadkę w... rurze. Ruszyli na pomoc [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW nocy znaleźli całą psią gromadkę ukrytą w rurze. Była tam psia mama dzielnie broniąca swoich młodych, sama jednak bardzo wychudzona. - Jej maluchy to takie pocieszne, słodkie grubaski. Ktoś musiał je dokarmiać – przypuszcza Marta Krasuska ze stowarzyszenia „Płock Przyjazny Psom”.

W nocy znaleźli całą psią gromadkę ukrytą w rurze. Była tam psia mama dzielnie broniąca swoich młodych, sama jednak bardzo wychudzona. - Jej maluchy to takie pocieszne, słodkie grubaski. Ktoś musiał je dokarmiać – przypuszcza Marta Krasuska ze stowarzyszenia „Płock Przyjazny Psom”.

Zdjęcia piesków opublikowano na Facebooku, niektóre już w ramionach znalazców. Wszystko zaczęło się od nocnego telefonu przed godz. 22.00 w czwartek. Marta Krasuska usłyszała przez słuchawkę „znaleźliśmy sunię z małymi, co możemy zrobić?”. Telefonował pan Waldemar, to jego żona odnalazła sunię. Zachęciła psią mamę, aby zaprowadziła ją do miejsca, w którym mieszkała wraz ze szczeniaczkami.

- Kiedy dojechaliśmy na miejsce, było już ciemno. Pieski mieszkały w starej, popękanej już w kliku miejscach rurze przy ul. Długiej – relacjonuje nasza rozmówczyni.

Zastanawiali się, co dalej robić. W jaki sposób te psiaki wyciągnąć o tak późnej porze... Zadzwonili do schroniska. Zjawił się pan Waldek. - Wspólnie zdecydowaliśmy, aby poczekać do rana. 

Obawiali się, że bez ciężkiego sprzętu się nie obejdzie. W piątek ich kolega ze stowarzyszenia, Bartosz, postanowił wczołgać się do tej rury. Na wszelki wypadek mieli coś ze sobą, aby suczkę zachęcić do szybszego wyjścia na zewnątrz. Kilogram kiełbasy i wędliniarskie specjały wystarczyły. Tuż po tym, jak sunia opuściła rurę, pani Marta zaniosła ją do samochodu. - Była taką chudziną, można było policzyć jej żebra - opowiada. - Radziła sobie, jak potrafiła. Taka dzielna, broniła swoich maluchów. Gdyby z tej rury wychodziły, mogłyby zostać rozjechane przez któryś z przejeżdżających samochodów.

Trochę potrwało nim wyciągnęli sześć kolejnych piesków. Wszystkie miały trafić do schroniska razem z sunią. - Pani Agnieszka, która znalazła pieski, miała wrażenie, że coś się nie zgadza. Jeszcze raz spojrzeli na zdjęcie. Psiaków było za mało. - Jechaliśmy z powrotem, tym razem zabraliśmy łom. Pieski wciąż musiały być ukryte w środku rury.

Wyciągnęli kolejne dwa szczeniaki, w sumie mieli już dwa pieski i sześć suń. - Z czego trzy w zasadzie już znalazły domki – cieszy się z takiego zakończenia Marta Krasuska. - Pan, który przyjechał do nas ze schroniska dla zwierząt, naprawdę ma wielkie serce. Z taką siłą rozłupywał beton, aby jak najszybciej wydobyć psiaki na zewnątrz. Moja córka niedawno zobaczyła na orliku zakrwawionego pieska. Jego też pomógł nam uratować. Pies trafił do weterynarza, konieczna byłą wizyta u ortopedy. Te sytuacje tylko potwierdzają, że jeśli widzimy ranne zwierzę albo od razu całą gromadkę mieszkających w jakimś kanale, w wilgoci i w ciemności, nie wiemy, w  jak sposób postępować.

Stowarzyszenie „Płock Przyjazny Psom” powstało z myślą o działaniach edukacyjnych i informacyjnych – dopowiada płocczanka. W życiu jednak tak bywa, że powstają zupełnie inne scenariusze do tych, które sami wcześniej tworzyliśmy. A kiedy trzeba było pomóc, oni po prostu zaczęli działać. Teraz wszystkie psy mają szansę na pełną miskę. Zostały przewiezione do schroniska. 

Ostatnio członków stowarzyszenia można było spotkać na Jordanku na świetnej psiej imprezie. Minęło raptem kilka dni, a oni już planują kolejną, tylko w innym miejscu. 

Dzień psa w Ogródku Jordanowskim - tak było, zobaczcie zdjęcia

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo