Dziś w nocy zmarł Marek Gajewski, żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego, pomysłodawca prestiżowego ogólnopolskiego konkursu historycznego, ulubiony żołnierz płockiej młodzieży. Miał 86 lat.
Smutną wiadomość o śmierci Marka Gajewskiego podała dziś płocka „Gazeta Wyborcza”. Wysokiego pana z białymi włosami i biało-czerwoną opaską na ramieniu, który opowiadał kolejnym pokoleniom dorastających płocczan o wojnie, odwadze, męstwie i Polsce znali chyba wszyscy. Żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego, pomysłodawca prestiżowego konkursu historycznego o zasięgu ogólnopolskim „Losy żołnierza i dzieje oręża polskiego”, szef Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Płocczanin Roku 2007. Pochodził z Modlina, ale od przeszło dwudziestu lat mieszkał w Płocku. Do konspiracji wstąpił w 1940 roku, mając zaledwie 14 lat. Walczył w Powstaniu Warszawskim w zgrupowaniu Kampinos, w obwodzie „Obroża”, brał udział m.in. w walkach o Dworzec Gdański. Po przegranej bitwie pod Jaktorowem 29 września 1944 r. , dostał się do oddziału por. Adolfa pilcha, ps. „Góra”, „Dolina”. W sierpniu ubiegłego roku decyzją ministra obrony narodowej został mianowany na kapitana.
Chyba najlepiej znały go kolejne pokolenia uczniów Szkoły Podstawowej nr 23 im. Armii Krajowej, którym przez kilkanaście lat niestrudzenie opowiadał o wojennych losach i patriotyzmie. Zawsze z wdzięcznością wypowiadał się o szkole, w której o ukochanej Armii Krajowej i o powstaniu warszawskim mówi się tak wiele i tak często, która nie zapomina o braci akowskiej. - Ta pamięć musi trwać - mówił mocno. Mimo podeszłego wieku szkołę odwiedzał bardzo często, na święta, na wigilię, apele szkolne z okazji świąt państwowych. Przestał przychodzić dopiero w tym roku. - Był pięknym człowiekiem, konsekwentnym, bardzo zdecydowanym, z kindersztubą, która coraz rzadziej spotyka - wspomina Ewa Woźniak, dyrektorka SP nr 23, którą śp. Marek Gajewski nazywał „swoją kochaną przyjaciółką”, a podstawówkę „swoją szkołą” . - Uczył nasze dzieci patriotyzmu. Zawsze mówił, że jesteśmy wyjątkową szkołą, że dobrze się u nas czuje. Może dlatego dopuścił nas do siebie tak blisko? To był ogromny zaszczyt.
Początkowo oficjalne kontakty z dyrekcją szkoły z czasem przerodziły się w przyjaźń. - Wiele się od niego nauczyłam - mówi Ewa Woźniak. - Przede wszystkim pokory i waleczności. Uczył mnie, że są sprawy, których nie da się przeskoczyć, ale i takie, których nie wolno odpuścić, o które trzeba walczyć. Ostatni raz widzieliśmy się wiosną, na jego 86. urodzinach. Planowałam udać się z wizytą noworoczną. Nie zdążyłam. To kolejna rzecz, której mnie nauczył: pewnych spraw nie warto odkładać na później.
Msza żałobna odbędzie się w poniedziałek, 17 grudnia, o 10.00 w płockiej katedrze. Następnie trumna zostanie przewieziona do Warszawy, gdzie o 13.30 na cmentarzu katolicko-prawosławnym przy ul. Wolskiej 138/140 (wejście od strony cerkwi) odbędzie się pogrzeb.
Wręczenie nominacji oficerskiej w ub. roku w auli ratusza, fot. UMP