Istniejący od 30 lat żłobek na Międzytorzu jest już jak nowy - w sierpniu skończył się jego remont. Prezydent zapowiedział, że już w przyszłym roku ma w planach budowę kolejnego - tym razem na Podolszycach Południe.
Praktycznie każda młoda mama jest postawiona przed dylematem, czy oddać dziecko do żłobka i w jakim momencie wracać do pracy. Później powstaje problem, aby pozyskać miejsce w żłobku, który wydawałby się dla nas najlepszy. Właśnie na takie zaufanie ze strony rodziców liczy dyrektorka żłobka nr 4 na Lachmana 10, który przeszedł gruntowną modernizację.
Remont Miejskiego Żłobka nr 4 rozpoczął się w sierpniu zeszłego roku i zakończył w połowie sierpnia 2014. W tym czasie placówka przeniosła się tymczasowo do Zespołu Szkół nr 1 przy ul. Piaska. Decyzję o przebudowie i rozbudowie obiektu wymusił przede wszystkim stan techniczny, zważywszy na jego niemalże 30-letnie użytkowanie.
– Odbył się gruntowny remont porównywalny w zasadzie z budową nowego budynku – przypominał dzisiaj prezydent Andrzej Nowakowski. Faktycznie koszty wyniosły blisko 5 mln zł, wliczając w to projekt, rozbudowę o nowe skrzydło o metrażu odpowiadającym jednej trzeciej starej części oraz samo wyposażenie. Miastu udało się także pozyskać dodatkowe fundusze z państwowej dotacji w ramach programu Maluch (to ponad milion zł na inwestycję w 2013 i 2014 roku, jak również przeszło 83 tys. zł na wydatki bieżące w roku obecnym).
Dzięki takim środkom liczba wolnych miejsc dla maluchów zwiększyła się z 84 do 116, rozdzielając dzieci na cztery grupy wiekowe o tak wdzięcznych nazwach jak motylki, kwiatuszki czy żabki. Można się więc domyślać, że zainteresowanie było spore. – Powstała spora lista rezerwowa, jeszcze w tej chwili znajduje się na niej 10 oczekujących – mówiła dziś Joanna Próchno, dyrektorka żłobka. Przypomnijmy, że mogą w nim przebywać dzieci powyżej 20 tygodni do trzech lat.
Obecny żłobek posiada dwa wejścia z podjazdami dla wózków, parking i dwa zewnętrzne place zabaw wyposażone w kolorowe koniki, zjeżdźalnie i bujaki. W środku jest bardzo przytulnie, ponieważ gdzie nie spojrzeć, tam wszędzie naklejki ze smerfami, jeżami czy innymi postaciami z bajek, a obok nich wielkie domki, w których można buszować i duże maskotki. W szatni wszystko odpowiednio oznaczone imieniem i nazwiskiem dziecka. Rodzice mogą spokojnie postawić po oknem wózek albo w razie potrzeby zmienić pieluszkę bobasowi na przewijaku. Sale do zabaw dla dzieci są sporych rozmiarów, z dużą ilością maleńkich krzesełek i stołów. Z kolei na górze mieści się sypialnia dla najmłodszych i pomieszczenia dla personelu. Jednak najłatwiej trafić do kuchni po zapachu, gdzie akurat panie w białych fartuchach przygotowywały placki. Sam jadłospis wisiał sobie na korytarzu w bardzo apetycznie wyglądającym jabłuszku. Warunki są więc naprawdę komfortowe i zachęcające.
Andrzej Nowakowski nie omieszkał zaznaczyć, że w ciągu ostatnich czterech lat w Płocku przybył już jeden nowy żłobek, a dwa zostały wyremontowane. Wszystko po to, aby pomóc młodym małżeństwom. – W tym czasie niemalże podwoiliśmy liczbę dzieci, które mogą uczęszczać do żłobka ze 177 do 300 – podpierał się liczbami prezydent. Co prawda pozostał jeszcze jeden na ul. Czwartaków, którego pomieszczania miasto wynajmuje od spółdzielni, ale jego zdaniem lepiej byłoby zbudować nowy. Na razie wiadomo tylko tyle, że chodzi o Podolszyce Południowe, o budynek na ponad setkę dzieci. – Budowa mogłaby się zacząć jeszcze w przyszłym roku – zapowiedział. Oby nie skończyło się tylko na przedwyborczej obietnicy.
Fot. Portal Płock
