reklama

Zaskakujące odkrycie na składowisku[FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Zaskakujące odkrycie na składowisku[FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa terenie Muniserwisu stoi niepozorna paleta, a na niej kilkanaście kamiennych płyt. Przez lata wszyscy o niej zapomnieli. Mało kto wie, że ten zmurszały stos to pokruszone macewy z żydowskiego cmentarza, którymi hitlerowcy brukowali ulice, wykładali nimi chodniki i schody. Stele leżą tam od kilkunastu lat.

Na terenie Muniserwisu stoi niepozorna paleta, a na niej kilkanaście kamiennych płyt.  Przez lata wszyscy o niej zapomnieli. Mało kto wie, że ten zmurszały stos to pokruszone macewy z żydowskiego cmentarza, którymi hitlerowcy brukowali ulice, wykładali nimi chodniki i schody. Stele leżą tam od kilkunastu lat.

Naziści mieli za nic nie tylko życie Żydów, ale i to, co po nich zostało w Europie na przestrzeni wieków. Nieważne, czy to była III Rzesza, czy Płock, dziedzictwo żydowskie spotykał ten sam los, co ludzi, które je tworzyli. I tym właśnie tym sposobem macewy, czyli płyty nagrobne, ozdobione hebrajskimi epitafiami i płaskorzeźbami, trafiały jako budulec na place budowy - Niemcy utwardzali  nimi drogi, wykładali schody, układali z nich chodniki… W ten sposób potraktowano również tablice nagrobne z dwóch płockich cmentarzy - tzw. starego z XVI w., który istniał do wojny koło Jagiellonki, a także „nowego” z drugiej połowy XIX w. położonego przy Mickiewicza.

Od wczesnego powojnia aż do dziś w Płocku co i raz znajdowano fragmenty pokruszonych macew z hebrajskimi i polskimi inskrypcjami. Najwięcej żydowskich steli nagrobnych odkryto w parku na Górkach, na terenie Wyższego Seminarium Duchownego, gdzie w czasie wojny Niemcy urządzili koszary, a także na płockich ulicach, m.in. Sienkiewicza.

Zapomniana paleta przy Przemysłowej

Do tematu macew powrócili ostatnio płoccy historycy po dokonaniu zadziwiającego odkrycia. Jak pisze Gabriela Nowak, autorka artykułu opublikowanego w wydawanych przez Muzeum Mazowieckie „Naszych Korzeniach”, poza cmentarzem żydowskim przy Mickiewicza, gdzie zachowały się macewy, a także Urzędem Miasta, w którego piwnicach przechowywane są fragmenty steli odnalezionych w parku na Górkach, stos zabytkowych macew leży pod gołym niebem na terenie Zakładu Usług Miejskich Muniserwis, który przed laty prowadził prace przy kościele św. Dominika.

Widzieliśmy te macewy - złożone na palecie, zmurszałe, widać, że leżą tu od lat. Na połamanych tablicach widoczne są napisy - zarówno po hebrajsku, jak i po polsku.

Skąd się tam wzięły? Miejski konserwator zabytków nic o tym nie wie. Również Dorota Zaremba z płockiej delegatury Mazowieckiego Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, która 13 lat temu, gdy nie było jeszcze miejskiego konserwatora zabytków, zajmowała się macewami przypadkowo wydobytymi przez Muniserwis podczas prac w parku na Górkach,  jest zdziwiona znaleziskiem na składowisku.   Jak mówi, była przekonana, że wszystkie płyty odnalezione wtedy w parku, trafiły do podziemi Ratusza.

- Wówczas to by tzw. gorący kartofel, one wszystkim przeszkadzały. Jestem pewna,  że gdyby Muniserwis wiedział o tych macewach, to by je nam przekazał - zapewnia Dorota Zaremba.

Leżały napisami do ziemi. Chodziliśmy po nich przez lata

Jednak Andrzej Kierzkowski z Muniserwisu, którego zapytaliśmy o stos przy siatce zakładu, przypomina sobie, że zostały one przywiezione kilkanaście lat temu. - Podczas prac w rejonie skarpy odkryliśmy je przypadkowo na Górkach podominikańskich, gdy prowadziliśmy remont części alejek i schodów - wspomina Andrzej Kierzkowski.  - Na początku myśleliśmy, że to zwykłe płyty, z których wykonano z schody, bo ułożone były napisami do ziemi. Dopiero po odwróceniu okazało się, że to nie jest zwykły kamień. Zawiadomiliśmy o odkryciu odpowiednie służby, nakazano nam złożenie znaleziska na terenie firmy.

Czekają na zlitowanie

Minęło 13 lat, a stele nagrobne jak leżą, tak leżały. - Aż do teraz nikt się o nie dopominał, leżą tu od lat na tej samej palecie, czekając na zlitowanie - mówi.

Z tym zlitowaniem może być różnie, bo to niejeden problem z macewami. Otóż te kilkanaście lat temu konserwatorka z toruńskiej pracowni, która zabezpieczała wydobyte z ziemi macewy, orzekła, że zakonserwowane znaleziska nie mogą być eksponowane na powietrzu, bo to doprowadziłoby do ich całkowitej destrukcji zniweczyłoby wysiłki konserwatora. Krótko mówiąc, według konserwatorki, umieszczenie i tak już mocno nadgryzionych przez ząb czasu  i wykonanych z piaskowca steli nagrobnych np. na cmentarzu przy Mickiewicza albo na murze przy Jagiellonce, jedynej pozostałości po tzw. starym cmentarzu żydowskim, byłoby wyrzuceniem pieniędzy w błoto. A na ich zabezpieczenie poszło wówczas ok. 20 tys. zł.

- Konserwatorzy to osoby, które naprawdę znają się na swojej pracy - podkreśla Dorota Zaremba. - Jeśli mówią, że dany materiał nie może być na powietrzu, to znaczy, że tak jest.

Kilkanaście fragmentów macew trafiło więc do piwnic ratusza. Nikt nie przypuszczał jednak, że na tyle lat.

- Uznawałam podziemia Urzędu Miasta za lokalizację wybitnie tymczasową - przyznaje Dorota Zaremba, zastrzegając, że to jest to jej prywatne zdanie. - Myślałam, że skoro w opinii konserwatora macewy nie mogą być eksponowane na powietrzu, naturalnym dla nich miejscem będzie Muzeum Żydów Mazowieckich. Niekoniecznie w centrum ekspozycji, ale może gdzieś w jakimś bocznym miejscu?

Muzeum Żydów bez eksponatów. Nie chcą macew?

Muzeum funkcjonuje już od ponad 1,5 roku. W dodatku… nie ma żadnych tradycyjnych eksponatów. Czemu nie chce macew?

- Nie można powiedzieć, że  nie chcemy, bo nikt nam nigdy nie zaproponował przejęcia tych zbiorów - odpiera Leonard Sobieraj, dyrektor Muzeum Mazowieckiego. Jednocześnie przyznaje: w byłej bóżnicy zwyczajnie nie ma miejsca na taką ekspozycję.  - A nie możemy przecież zamienić synagogi w cmentarz, a multimediów na macewy - rozkłada ręce Sobieraj. - Gdybyśmy chcieli powiesić macewy na ścianach, trzeba by było pożegnać się z wystawami czasowymi.

Poza tym - tłumaczy dyrektor - nawet gdyby jakimś cudem znalazło się miejsce, i tak muzeum ma związane ręce przez kolejne 3,5 roku. Bo Muzeum Mazowieckie przejęło budynek przy Kwiatka od stowarzyszenia Synagoga Płocka w całości, z całą aranżacją ekspozycji. Warunkiem otrzymania dotacji unijnej było udostępnianie zwiedzającym muzeum w niezmienionej formie przez pięć lat.

Ich miejsce jest na cmentarzu. Pogódźmy się z upływem czasu

Trudno się nie zgodzić z dyrektorem, że przenoszenie z miejsca na miejsce, np. podziemi ratusza do magazynów muzeum, gdzie byłyby tak samo niedostępne dla oka, nie ma większego sensu.

Więc co z nimi będzie? - Miejsce macew jest na zewnątrz, po to przecież powstały, ich przeznaczeniem jest cmentarz, dlatego dziwi mnie, że nie mogą zostać wyeksponowane na cmentarzu żydowskim przy Mickiewicza - uważa Sobieraj. -  Wiadomo, że będą niszczeć. Ale przecież jeśli zbieramy na renowację nagrobków na Płockich Powązkach, to też mamy świadomość, że odnawiamy te mogiły na 10-20 lat, bo czas ich nie ominie.

Czy jednak Muzeum Żydów nie powinno się zainteresować tematem, zatroszczyć o te pamiątki minionych wieków? - Muzeum istnieje dopiero od 1,5 roku, mamy pięcioro pracowników, z których dwoje to pracownicy merytoryczni, a troje pilnuje ekspozycji, więc zwyczajnie nie jesteśmy w stanie rozwiązać wszystkich problemów związanych z historią płockich Żydów za jednym zamachem - rozkłada ręce Leonard Sobieraj. - Ale mogę obiecać, że będziemy sekundować wszystkim dobrym inicjatywom, a o macewach w ratuszu porozmawiam osobiście z panem prezydentem.

Wszyscy zgadzają się, że ani gruz na składowisku Muniserwisu, ani schody czy utwardzona droga to  delikatnie mówiąc niezbyt godne miejsce dla zabytkowych macew. - To nie tylko kwestia kultury konserwatorskiej, ale kultury związanej z poszanowaniem pamiątek po przeszłości - uważa Dorota Zaremba.

Miejska konserwator zabytków Luiza Siemiennik dopiero od nas dowiedziała się o macewach złożonych na terenie Muniserwisu. - Musimy je obejrzeć, następnie zinwentaryzować i wówczas zastanowić się, co dalej - przyznaje Hubert Woźniak z biura prasowego Ratusza. Raczej pewne, że z ewentualnymi pomysłami na wyeksponowanie macew trzeba się będzie wstrzymać do remontu parku na Górkach, który zbliża się wielkimi krokami. Wtedy z ziemi zostaną wydobyte kolejne pożydowskie tablice. Jednym z pomysłów branych pod uwagę jest ustawienie ich (np. za szkłem) w zielonym zakątku z pomnikiem, który w przyszłości mógłby powstać w byłej dzielnicy żydowskiej między Staromiejską a Jerozolimską, gdzie przed laty stała tzw. duża synagoga. Ale by tak się stało, miasto musiałby najpierw odkupić ten teren, który dziś jest w rękach prywatnych.

Na zdjęciu: macewy użyte jako budulec przez hitlerowców pochodzą najprawdopodobniej z terenu tzw. starego cmentarza żydowskiego z XVI w., który istniał przy Jagiellonce, fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE