reklama

Zamienił budownictwo na radiowy mikrofon

Opublikowano:
Autor:

Zamienił budownictwo na radiowy mikrofon - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSiedzieli w kawiarni, rozmawiali i tak narodził się pomysł, do którego zaangażowali dorosłych. Uczniowie płockiej Małachowianki zaprosili szereg osób w charakterze prelegentów, aby opowiedzieli, czy robienie biznesu faktycznie jest takie straszne. Na pierwszy ogień poszli dwaj bracia prowadzący hurtownię z materiałami budowlanymi i dbający o marketing właściciel pubu przy placu Narutowicza.

Siedzieli w kawiarni, rozmawiali i tak narodził się pomysł, do którego zaangażowali dorosłych. Uczniowie płockiej Małachowianki zaprosili szereg osób w charakterze prelegentów, aby opowiedzieli, czy robienie biznesu faktycznie jest takie straszne. Na pierwszy ogień poszli dwaj bracia prowadzący hurtownię z materiałami budowlanymi i dbający o marketing właściciel pubu przy placu Narutowicza.

Pierwsze spotkanie młodych ludzi z przedstawicielami płockiego biznesu, zatytułowane „Od zera do sukcesu” z udziałem Piotra i Pawła Krakowskich prowadzących przedsiębiorstwo handlowo-usługowe PIK oraz właściciela pubu Rock'69 i agencji marketingowej Michała Kublika, odbyło się 2 marca. Kolejne będą odbywać się w harcówce Małachowianki.

Kiedy jeden z braci Krakowskich miał 23 lata, drugi 25, wspólnie doszli do wniosku, że otworzą własny biznes. Wciąż studiowali. Piotr wybrał prawo, Paweł budownictwo na Politechnice. Pierwszy sklep z materiałami budowlanymi otworzyli na Podolszycach. Łączyli pracę z nauką, po zajęciach jeździli do magazynu, potem do hurtowni. - Zaczęliśmy wcześnie. Na początku wydawaliśmy towar, ale już wtedy towarzyszyła nam wizja, aby z tego małego sklepu powstało coś większego – wyjaśniali.

Opłacało się, po rok przenieśli się na ul. Przemysłową. W hurtowni pracowało osiem osób. Oni jeździli, szukali możliwości, czegoś unikalnego w czasach, kiedy nie było jeszcze Internetu. Z czasem przenieśli się na Kostrogaj. Otwierali kolejne hurtownie: w Imielnicy, w Gostyninie i we Włocławku. Przyjęli sobie zasadę, że u nich klient ma zawsze rację. - Kiedy wchodzą na rynek więksi gracze, trzeba szukać nisz i poszukiwać informacji. W Płocku mamy bardzo duży rynek handlu hurtowego, pomimo że to średniej wielkości miasto. Mnogość asortymentu jest niewyobrażalna. W hipermarkecie to nawet 15 tys. produktów – u nich około 5,5 tys. Zachęcali młodych ludzi do zakładania własnych firm, startupów. - Z powodu strachu przed podjęciem ryzyka niektórzy rezygnują. My to ryzyko podejmowaliśmy każdego dnia. Bywało, że wydłużały się terminy opłacenia faktury. Zdarzyło się też, że klient, któremu wydaliśmy dużą ilość towaru, zbankrutował – ostatecznie jednak chwalili niezależność, jaką daje własny biznes. - Dla nas to przyjemność, dużo satysfakcji – utrzymywali.

Miał być budowlańcem

Za reklamy dla hurtowni odpowiada Michał Kublik. Swoją opowieść zaczął od początku lat 90. wraz ze studiami na wydziale budownictwa na Politechnice. Zanim rozgościł się w radiu na dobre, przechadzał się tuż obok niego. Bał się wejść do środka. Po wejściu złapał bakcyla. I tak zaczął długoletnią przygodę (na początku społecznie) z Katolickim Radiem Płock (funkcjonowało także pod nazwą Katolickie Radio Plus), które konkurowało o słuchaczy z kilkoma rozgłośniami prywatnymi (Boss, Puls). A był to czas, kiedy – jak mówił – poza hasłem „wolność” nie było nic. Ludzie w radiu zaczynali od zera. Uczyli, w jaki sposób funkcjonować na rynku mediów, a on wówczas marzył o własnym studiu nagrań. - Zbudowałem je krok po roku w mieszkaniu przy ul. Padlewskiego. Pojawiały się pierwsze komputery. Mój pierwszy komputer miał raptem 40 MB dysku twardego. Zarobione pieniądze wkładałem w sprzęt. W sklepie poprosiłem o kartę muzyczną. Popatrzyli na mnie jak na kosmitę.

Nastał rok 1996. - Jedna z najważniejszych dat w moim życiu – podkreślał. - Wygrałem plebiscyt na osobowość radia, wziąłem ślub, założyłem własną działalność gospodarczą, podjąłem decyzję, że nie zostanę budowlańcem. Zamieniłem studia na słuchawki, walonki na trampki i t-shirt. Byłem już zakochany w radiu.

Wspominał, jak nagrywali w tym mieszkaniu, które służyło mu za pierwsze studio, hejnał Płocka. Odtwarzano go później z muzealnej wieży, a dopiero później hejnalista zaczął grać na żywo już z ratuszowej wieży na starówce. Raz w tym mieszkaniu pojawił się biskup Zygmunt Kamiński, aby nagrać Anioł Pański. - Sąsiedzi zastanawiali się, czy to początek inkwizycji. To był znakomity czas dla radia – przeprowadził pierwszą transmisję zagraniczną z meczu piłkarzy ręcznych Wisły Płock w Norwegii. Prowadził już firmę świadczącą usługi marketingowe. W ten sposób znaleziono sponsora, natomiast on skończył dwuletni kurs marketingu w Warszawie.

Z czasem coraz rzadziej angażował się w pracę spikera radiowego na rzecz reklamy i marketingu w radiu. Dzięki rozgłośni płocczanie wygrywali wycieczki i sprzęt AGD. W 1998 roku powstał pomysł cyklu koncertów, aby promować radio. Poprosił jednego z płockich gitarzystów, aby pomógł zaangażować innych do współpracy, co ostatecznie nie wypaliło. - Nie odpuściłem, sam do nich dotarłem – i tak narodził się festiwal Rockowe Ogródki, który doczekał się pełnoletności w zeszłym roku. Oczywiście, jako pasjonat dźwięku i radiowiec, nagrywał wszystkie koncerty. Ze sobą do Małachowianki przyniósł i puścił w obieg płyty z wykonawcami Rockowych Ogródków. Stare nagrania trzyma w domu.

Pub Rock'69 otworzono 1 lutego 1999 roku. Wciąż gromadzi pod jednym dachem ludzi kochających muzykę. Kublik wymyślał dalej, warsztaty muzyczne, będące spełnieniem jego marzeń warsztaty realizacji dźwięku, produkcja teledysków. - Są jak kursy przygotowawcze dla młodych ludzi – co się szybko potwierdziło. Na koniec jego opowieści Kublikowi za te zajęcia podziękował chłopak goszczący na spotkaniu. Jak tłumaczył, dzięki nim zyskał doświadczenie i pracę.

- Nie żałuję, że nie zostałem budowlańcem – śmiał się właściciel Rock'69. W międzyczasie zajmował się loteriami promocyjnymi, jednak ten biznes zaczął obumierać po zmianach w ustawie o grach hazardowych. Na początku pasjonowała go obróbka dźwięku. Później, kiedy jeden interes należało zwijać, szukał drugiego.

- Nająłem się w charakterze pomocnika w firmie produkującej filmy. Szkoliłem się, podpatrywałem, aż w końcu sprzedałem auto i kupiłem kamerę. Wkroczyłem na rynek filmowy, po drodze zaliczyłem kilka wtop. Kręciłem spoty dla nowo powstałych firm. Dziś część z tych ludzi, dla których pracowałem, prowadzi spore biznesy. Sukces odniesie tylko ten, kto nie podda się po pierwszej porażce. Jak ktoś wam teraz mówi nie, to tylko kwestia czasu nim powie tak. Najcenniejszy pomysł to ten, który został zrealizowany. Tylko nie bójcie się próbować i dotykać - radził. - W biznesie kluczowy moment następuje wraz z decyzją o rozwoju – a Michał Kublik spodziewa się, że 2016 rok ponownie okaże się dla niego istotny. W swoje plany jednak nie wtajemniczał. Przyniósł za to ze sobą pracę licencjacką podsumowującą 10 lat działalności Stowarzyszenia Muzycznego Rockowe Ogródki (są w niej m. in. stare protokoły z werdyktami spisane tak, że czasem boki można zrywać). Prywatnie, dzięki bieganiu, udało mu się zmienić styl życia. I chce biec dalej, także zawodowo.

 

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE