reklama

Zakaz komunii za in vitro? Zaskoczeni politycy komentują

Opublikowano:
Autor:

Zakaz komunii za in vitro? Zaskoczeni politycy komentują - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościBurzę medialną wywołały słowa ks. prof. Wojciecha Góralskiego o tym, że prezydent i posłowie, którzy głosowali za ustawą o in vitro, nie powinni przystępować do Komunii św. Jak sprawę komentują sam kapłan, a także posłowie, którzy głosowali za kontrowersyjną ustawą?

Burzę medialną wywołały słowa ks. prof. Wojciecha Góralskiego o tym, że prezydent i posłowie, którzy głosowali za ustawą o in vitro, nie powinni przystępować do Komunii św. Jak sprawę komentują sam kapłan, a także posłowie, którzy głosowali za kontrowersyjną ustawą?

Burza rozpętała się po słowach doskonale znanego w Płocku ks. prof. Wojciecha Góralskiego. Kanonista w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” przywołał przepisy prawa kościelnego dotyczące niemożności przyjmowania Komunii św. przez osoby, które popełniły publiczny grzech śmiertelny. Rozmowa dotyczyła byłego już prezydenta Bronisława Komorowskiego i parlamentarzystów, którzy jak poparli niezgodną z nauczaniem Kościoła ustawę.  Kapłan zaznacza, że nie zaciągnęli oni ekskomuniki, ale głosując za ustawą, popełnili publiczny grzech ciężki, który z kolei uniemożliwia przyjęcie Komunii św. Rozmowę kanonisty przedrukowało większość ogólnopolskich mediów.

W reakcji na burzę, która przewinęła się przez media, oświadczenie na temat wydała rada prawna Konferencji Episkopatu Polski.  Jak stwierdza jej przewodniczący, arcybiskup Andrzej Dzięga, prezydent, a także posłowie-katolicy popełnili grzech śmiertelny i dlatego powinni powstrzymać się od przystępowania do Komunii św. nie tylko do czasu pójścia do spowiedzi, ale i publicznego zapewnienia o zmianie stanowiska. Oświadczenie KEP  wywołało jeszcze większą burzę. Znaleźli się nawet kapłani, którzy starali się podważyć opinię biskupów, co zresztą przez opinię publiczną zostało odczytane jako złagodzenie stanowiska w tej kwestii.

Głosowali za in vitro. Jak odebrali słowa biskupów?

Jeśli chodzi o nasz okręg, wszyscy posłowie PiS oraz Piotr Zgorzelski i Waldemar Pawlak z PSL opowiedzieli się przeciw kontrowersyjnej ustawie. Za in vitro zagłosowały dwie posłanki z PO - Elżbieta Gapińska i Beata Rusinowska oraz Paweł Sajak, niegdyś poseł Twojego Ruchu, dziś PSL. Wszyscy troje deklarują się jako katolicy.

Jak na zareagowali na słowa kanonisty i stanowisko biskupów? Czy - zgodnie z zaleceniami - zamierzają publicznie wyrazić skruchę?

Elżbieta Gapińska (PO): Jestem zaskoczona postawą Episkopatu wobec posłów, którzy głosowali ustawę o in vitro. Powtórzę słowa pani marszałek Małgorzaty Kidawy - Błońskiej, że jest to stanowisko "przykre i niesprawiedliwe". In vitro jako metodę stosuje się w Polsce od 30 lat, do tej pory nie było żadnej regulacji i taki stan nie powodował tak gwałtownej reakcji. Nie wszyscy przedstawiciele Kościoła mają w tej sprawie jednakowe zdanie. Posłowie stanowią prawo dla wszystkich obywateli, z tej procedury zapłodnienia korzystają tylko ci, którzy chcą. 

Beata Rusinowska (PO): Byłam bardzo zaskoczona tą opinią i była ona dla mnie niezrozumiała. Natomiast wczoraj uczestnicząc we mszy św. w intencji ustępującego prezydenta w kościele ss. wizytek w Warszawie celebrowanej przez rektora kościoła ks. Seniuka, usłyszałam ważne słowa o tym, że księża przepraszają i proszą o wybaczenie. Adresatem był pan prezydent Bronisław Komorowski i jego małżonka, ale były to słowa skierowane do wszystkich urażonych. Przyjmuję te przeprosiny, jako katoliczka przystąpiłam do Komunii i to jest mój komentarz.

Paweł Sajak (PSL): Muszę przemyśleć tę decyzję episkopatu, bo jakby nie było jest to władza zwierzchnia Kościoła. Ale choć stanowisko wydaje się łagodniejsze niż kilka dni temu i tak trudno je przyjąć i w ten sposób patrzeć na Boga, który przecież jest miłością i chce szczęścia ludzi. Poza tym mamy instytucję spowiedzi, żalu za grzechy. Nie uważam co prawda, żebym popełnił jakiś wielki grzech czy błąd, ale muszę przemyśleć, czy zamierzam postąpić tak jak życzą sobie polscy biskupi.  Wyznajemy grzechy przed Bogiem, czy naprawdę wymaga On publicznego upokorzenia?

Ks. Góralski: To bardzo delikatna sprawa

Na ten temat porozmawialiśmy również z ks. prof. Wojciechem Góralskim, kanonistą i prawnikiem, kierownikiem Katedry Kościelnego Prawa Małżeńskiego i Rodzinnego na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW, wieloletniego wykładowcy w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku.  

Portal Płock: Słowa księdza profesora wywołały niemałe poruszenie w świecie mediów w całej Polsce i  skutkowały wydaniem oświadczenia rady prawnej Konferencji Episkopatu Polski.

Ks. prof. Wojciech Góralski: Jako kanonista przedstawiłem wymiar prawno-kanoniczny tej kwestii. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” powoływałem się m.in. na kanon 915., który mówi, że Komunii nie mogą przyjmować osoby, które są obłożone ekskomuniką lub innymi karami kościelnymi, a także ci, którzy uporczywie trwają w jawnym grzechu ciężkim. Ale trzeba pamiętać, że jest to niezwykle delikatna kwestia, wszystkie tego typu przypadki należy traktować indywidualnie. W praktyce odmówienie komukolwiek sakramentu jest bardzo trudne. Ja osobiście udzieliłbym Komunii św. każdemu, bo nie wiem, czy ten ktoś nie był u spowiedzi pół godziny wcześniej.

Wydaje się, że kodeks prawa kanonicznego przedstawia sprawę dość klarownie.

Nie ma wątpliwości, że jeśli poseł, który uważa się za katolika, głosował pro in vitro, to popełnił grzech ciężki. Wbrew temu, co sądzą niektórzy, nie zaciągają oni natomiast automatycznej ekskomuniki za głosowanie za ustawą, choć oczywiście po rozpatrzeniu szczegółów sprawy biskup albo sąd kościelny może ją nałożyć.  Wróćmy jednak do Komunii św. - solidaryzując się z abpem Dzięgą, trzeba podkreślić, że to sprawa bardzo delikatna. Będę powtarzał do znudzenia - osobiście nie odmówiłbym Komunii nikomu, nawet publicznemu grzesznikowi, bo nie wiem, czy chwilę wcześniej nie przystąpił do sakramentu pokuty i pojednania.

Jednak sam ks. prof. mówi, że w przypadku publicznych grzechów trzeba jeszcze publicznej skruchy. To samo podkreśla abp Dzięga. Proszę wybaczyć, ale brzmi to trochę jakby wycofywał się ksiądz z poprzednich słów.

Grzech ciężki w takimi wypadku został faktycznie popełniony w sposób publiczny - wiemy, jak kto głosował. Ale nie wiemy, jakie były ustalenia spowiedzi takiej osoby. Wyobraźmy sobie taki przykład: penitent wyznał ten grzech w konfesjonale. Spowiednik zobowiązał go do publicznej zmiany stanowiska, ale okazało się, że to niemożliwe, że on z różnych przyczyn nie może tego zrobić. Jeśli szczerze żałuje, to ja bym rozgrzeszył taką osobę. Udzielając Komunii lub odmawiając jej przyjęcia, nie wiemy, jak spowiednik pokierował daną osobą i na przykład nie zwolnił go z obowiązku publicznej skruchy.

Przyzna ksiądz, że nie brzmi to jak ewangeliczny przekaz „tak, tak, nie, nie” i domyślam się, że po tej całej burzy wielu zwykłych księży diecezjalnych jest zdezorientowanych. Już sami nie wiedzą, czy mają udzielać Komunii byłemu prezydentowi, posłom i senatorom, którzy mają na sumieniu grzech śmiertelny i go publicznie nie odwołali, czy nie.

Przez kilkadziesiąt lat uczyłem w seminarium, że sprawa odmowy udzielenia Komunii św. jest niezwykle trudna. Wykładając ten kanon, podkreślałem, że to zasada, pryncypium, ale w praktyce wygląda to inaczej. Sam jestem z jednej strony kanonistą, z drugiej duszpasterzem, który prawie codziennie spowiada. I dlatego udzieliłbym Komunii każdemu. Choć niektórym z bólem serca. Aby nie udzielić, musiałbym mieć pewność, że ten ktoś nie był u spowiedzi, a takiej pewności nie mam.

Może w takim razie należałoby - jak radzi abp Dzięga - zdać się na opinię ordynariusza miejsca, czyli w naszym wypadku - biskupa płockiego?

Ksiądz arcybiskup dodał ten fragment od siebie, ja nie mieszałbym w to ordynariusza. O udzieleniu rozgrzeszenia w tym przypadku decyduje spowiednik.

Zwłaszcza że trudno sobie wyobrazić, jak miałoby to wyglądać w praktyce. Tuż przed udzieleniem Komunii ksiądz miałby dzwonić do biskupa?

Dlatego to utopia, teoria.

Co zatem radziłby ksiądz profesor księżom, którzy nie są kanonistami i po tej burzy medialnej nie wiedzą już, jak zachować się w takiej sytuacji? Zostawia to ksiądz ich sumieniom?

Nie odpowiem ani tak, ani nie. Nie umywam rąk, po prostu każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.

Odmówienie Komunii może się wiązać ze stygmatyzacją danej osoby, z narażeniem jej na nieprzyjemną i trudną sytuację. Grzechy zwykłych śmiertelników i ich bardzo intymny kontakt z Bogiem nie są roztrząsane publicznie. Z drugiej strony abp Dzięga, powołując się na prawo kanoniczne wskazuje, że poglądy ludzi władzy stały się „źródłem  poważnego zgorszenia wiernych”.  Nie boi się ksiądz owego zgorszenia wiernych?

Tym, że ktoś przystępuje do Komunii?

Nie, tym, że udziela jej ksiądz komuś, kto publicznie odcina się od nauczania Kościoła w kwestiach bioetycznych. Czy wierni nie odbiorą tego jako sygnał, że stanowisko Kościoła można ignorować?

Myślę, że byłoby to zgorszenie faryzejskie, bo sakrament pokuty i pojednania jest cudownym, nadprzyrodzonym narzędziem, które pozwala największemu grzesznikowi przystąpić do Komunii.

Rozmawiała Małgorzata Rostowska

 

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE