reklama

Z Kanady najlepiej zapamiętali... Polonię

Opublikowano:
Autor:

Z Kanady najlepiej zapamiętali... Polonię - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTydzień w innym świecie - tak pobyt w Kanadzie opisywali płoccy sportowcy biorący udział w tegorocznych igrzyskach młodzieży w Windsor. Ujęło ich zwłaszcza niesamowicie ciepłe przyjęcie przez rodaków z Kanady.

Tydzień w innym świecie - tak pobyt w Kanadzie opisywali płoccy sportowcy biorący udział w tegorocznych igrzyskach młodzieży w Windsor. Ujęło ich zwłaszcza niesamowicie ciepłe przyjęcie przez rodaków z Kanady.

Tegoroczne, 47. już Międzynarodowe Igrzyska Szkolne odbyły się w kanadyjskim mieście Windsor. W szranki w takich dyscyplinach sportowych jak m.in. lekkoatletyka, koszykówka, piłka nożna, siatkówka stanęło ok. 1,5 tys. młodych sportowców w wieku 12-15 lat z 32 krajów. Wśród nich było 18 płocczan.

Jak opowiadali po powrocie, wiedzieli od początku, że czeka ich spotkanie z młodymi ludźmi ze wszystkich zakątków świata i niesamowite emocje sportowe, ale nikt nie spodziewał się  tak gorącego przyjęcia przez kanadyjskich Polaków. - Nigdy wcześniej na żadnych igrzyskach światowa Polonia nie zajęła się nami tak ciepło - przyznaje Dorota Bartuś, szefowa polskiej delegacji, która wielokrotnie uczestniczyła w międzynarodowych igrzyskach. Gorącym dopingiem zawodników wspierał także wiceprezydent Płocka Roman Siemiątkowski, dzięki któremu dla płocczan Niagara przestała być tylko wodospadem z obrazka.

Wolny czas Polacy spędzali w domu Marysi i Leszka Sznurkowskich. Korzystali z przydomowego basenu, bo pogoda dopisała. Ich syn, Robert, który specjalnie wziął urlop, wraz ze swoją partnerką Asią pomagali jak mogli - zawsze dostępni i chętni do pomocy organizowali Polakom rozrywkę w każdej, nawet najkrótszej wolnej chwili. Prywatnymi samochodami wozili zawodników do sklepów, na mecze i inne wydarzenia.

Inni Polacy na stałe mieszkający w Kanadzie również nie odstępowali rodaków na krok - Stasia i Zbyszek Kowalczykowscy z synem Darkiem zorganizowali imprezę w Domu Polonii dla przybyłych sportowców, a także kibicowali im w trakcie sportowych starć. Gosia i Artur wzięli pod opiekę koszykarki, fundując im drobne prezenty. Takich ludzi jak oni było bardzo wielu, nie sposób wymienić ani ich wszystkich, ani tego wszystkiego, co robili, by płocczanie poczuli się w Windsor jak w domu.

- To przede wszystkim oni sprawili, że ten wyjazd był tak cudowny - mówi Dorota Stępniak, trenerka, która opiekowała się koszykarkami. - Czuliśmy się, jakbyśmy grali u siebie, w Polsce. Traktowali nas, jakbyśmy znali się od lat, jakbyśmy byli rodziną

W tak wspaniałej atmosferze popisy sportowe były czystą przyjemnością, a gorący doping zaowocował sukcesami - młodzi pływacy z trenerem Stanisławem Zotowem wywalczyli pięć medali, a piłkarze pod okiem Marcina Liga wrócili ze srebrem na szyi. Koszykarki mimo że nie stanęły na podium, pokazały swoją waleczna stronę i wygrały mecz z Kanadą.

Kilka dni po przepięknej gali otwarcia, w które poza zawodnikami uczestniczyło kilka tysięcy mieszkańców Windsor i dwa tysiące wolontariuszy, przyszedł czas powrotu do domu. Po spotkaniu na bulwarze przy rzece Detroit oddzielającej Kanadę od Stanów ostatni dzień pobytu uświetnił pokaz sztucznych ogni. Moc uścisków, pożegnania, deklaracje przyszłego spotkania i wiele łez wzruszenia. Tak wyglądała podroż, nazwana przez kilku uczestników „wycieczką życia”. Do zobaczenia Kanado!

Fot. UMP


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE