Podolszyce znają ten problem od lat. Co i raz ciszę nocną nagle przerywa ryczące auto sunące z prędkością błyskawicy ile mocy w silniku. A że na karbach Armii Krajowej czy Jana Pawła II nie ścigają się bynajmniej nówki wprost z salonu, tylko raczej gruchoczące auta lata świetności mające za sobą, odgłosy dochodzące naprawdę mogłyby zerwać z łóżka umarłego. - Mimo to dotąd nie widzieliśmy, by w pościg za tymi wariatami rzucił się radiowóz z posterunku policji na Podolszycach, czy oni tego nie słyszą? - zastanawiali się mieszkańcy.
Ostatnio, gdy nierówności, koleiny i pospolite dziury na Armii Krajowej zrobiły się już nie do zniesienia, dla mieszkańców Podolszyc Północ skończyły się i wyścigi. Ale amatorzy szybkiej jazdy nie zrezygnowali bynajmniej ze swego niebezpiecznego hobby - teraz - jak poskarżyli się radnemu Arkadiuszowi Iwaniakowi mieszkańcy Zielonego Jaru - ścigają się w najlepsze na Sikorskiego. Tam nawierzchnia jezdni biegnącej równolegle do Wyszogrodzkiej i Parku Północnego na tyłach Agaty i Mazovii, jest jeszcze gładka, pędzących aut nie zatrzymują żadne światła, przeszkody itp... Piesi, którzy w obawie o swe życie próbują uciec przed sunącymi zawrotną szybkością, nie bardzo mają gdzie się skryć, bo z kolei chodniki zastawione są doszczętnie przez parkujące auta.
Jednak - jak odpowiada wiceprezydent Krzysztof Izmajłowicz, do Ratusza nie docierały sygnały o wyścigach, nic nie wie o nich również policja ani straż miejska. - Nielegalne wyścigi samochodowe powodują zagrożenie bezpieczeństwa mieszkańców, dlatego też dołożymy wszelkich starań, by takie sytuacje nie miały miejsca - obiecuje zastępca prezydenta, dodając, że odpowiednie pismo zostało skierowane do policji i municypalnych. - Ponadto pragną poinformować, że planowana jest zmiana organizacji ruchu oraz montaż progu zwalniającego na tym terenie po uzyskaniu na ten cel środków finansowych - zapowiada wiceprezydent.