reklama

Wygrała konkurs, ale nagrody nie dostała

Opublikowano:
Autor:

Wygrała konkurs, ale nagrody nie dostała - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościJedenastoletnia Eliza wygrała kurs języka hiszpańskiego jako nagrodę w konkursie plastycznym. Minęło pół roku, a nagrody jak nie było, tak nie ma. I wygląda na to, że nie będzie wcale.

Jedenastoletnia Eliza wygrała kurs języka hiszpańskiego jako nagrodę w konkursie plastycznym. Minęło pół roku, a nagrody jak nie było, tak nie ma. I wygląda na to, że nie będzie wcale.

Pod koniec zeszłego roku dzieci z kółek Młodzieżowego Domu Kultury wzięły udział w konkursie zorganizowanym przez płocką Akademię Języka i Kultury Hiszpańskiej Caramba. Jury zachwyciło się pracą 11-letniej Elizy i to jej przyznano pierwszą nagrodę: półroczny kurs języka hiszpańskiego. - Elizka cieszyła się jak szalona na ten kurs, zrezygnowaliśmy nawet z lekcji angielskiego, żeby małej zanadto nie obciążać - wspomina mama, pani Monika.

Kurs miał rozpocząć się w lutym, a skończyć w czerwcu. Ale nic z tego: okazało się, że nie zebrała się grupa i z nagrody nici. - W regulaminie konkursu nie było mowy o  tym, że aby można było zrealizować nagrodę, musi się zebrać minimum pięć osób - zaznacza pani Monika. - Próbowałam uzgodnić więc inny termin kursu, nawet były już wstępne przymiarki, ale znów nie zebrała się grupa.

Szkoła najwyraźniej uznała sprawę za zakończoną, bo nie zaproponowała żadnego nowego terminu ani jakiejkolwiek innej nagrody. Minęło kilka miesięcy, w maju na prośbę pani Moniki do akcji wkroczył MDK, domagając się niezwłocznego zrealizowania nagrody. - Nasze dzieciaki od lat biorą udział w najróżniejszych konkursach plastycznych organizowanych przez różne instytucje i firmy z całej Polski i nigdy nie zdarzyło się, żeby dziecko nie otrzymało nagrody, to pierwszy taki przypadek - usłyszeliśmy w MDK-u.

Interwencja MDK podziałała - kilka dni później do dyrekcji placówki (nie do mamy Moniki) wpłynęło pismo, w którym szkoła przyznała, że w regulaminie doszło do przeoczenia i dlatego postanawia przyznać małej rekompensatę: 8 lekcji indywidualnych w 8 kolejnych poniedziałków, o tej i o tej godzinie. Nie ma mowy o innym terminie, nie ma mowy o zmianie dni ani godzin zajęć. Koniec kropka. Potem jest jeszcze lista zadań, które mama dziewczynki „ma obowiązek” wykonać , a więc: „ma obowiązek stawić się w sekretariacie w celu wypełnienia formularza” oraz „ma obowiązek zaopatrzyć się w podręczniki i zeszyt ćwiczeń” (niecałe 50 zł).

Spuściwszy litościwie zasłonę milczenia na fakt, że pismo przypomina bardziej wezwanie do wojska niż próbę wyjścia z tej niezręcznej sytuacji mama Elizy udała się do szkoły, by zapisać dziecko. - Problem w tym, że córka ma już opłacone dwie kolonie w wakacje, więc przepadłyby jej dwie lekcje z ośmiu - opowiada pani Monika. - Próbowałam przełożyć te dwie godziny na inny termin, ale nic z tego. Potem zamieszanie z podręcznikami - chciałam je pożyczyć, by odbić na ksero, bo trochę szkoda było wydawać 50 zł na 6 lekcji, ale znów mi odmówiono. W ogóle atmosfera była napięta i nieprzyjemna. Zapisałam Elizę i wyszłam, ale po chwili wróciłam i wypisałam dziecko. Nie miałam po prostu pewności, czy cała ta nieprzyjemna sytuacja nie odbiłaby się na córce.

Pani Monika jest wyraźnie rozżalona. - Można to było załatwić po ludzku, życzliwie - tłumaczy. - Nie jestem kłótliwa, gdyby powiedzieli - przepraszamy, jesteśmy młodą szkołą,  postaramy się to jakoś córce wynagrodzić, odpuściłabym. Nic takiego nigdy nie padło, a po takim traktowaniu to i święty by się wściekł.

Szkoła językowa: Dla nas sprawa jest zakończona

Inaczej całą sytuację widzi współwłaścicielka Akademii. - Nie da się ukryć, że popełniliśmy błąd, nie zawarłszy w regulaminie informacji o wymogu stworzenia minimum 5-osobowej grupy - przyznaje Marta Lewicka-Blanco. - Ale to był nasz pierwszy konkurs, regulamin pisaliśmy sami, bez prawnika i niestety wkradło się przeoczenie. Dlatego zaproponowaliśmy rekompensatę o wartości zbliżonej do nagrody, a jakością znacznie ją przewyższającej - bo dziewczynka więcej mogła się nauczyć na lekcji indywidualnej niż w grupie. Mama też tak najwyraźniej myślała, bo stawiła się w sekretariacie, co prawda po wyznaczonym przez nas terminie, ale przymknęliśmy na to oko i dziecko udało się zapisać.

Zdaniem szefowej Akademii, wszystko szło gładko do czasu, aż trzeba było kupić podręcznik. - Przeważyła sprawa podręcznika - relacjonuje Marta Lewicka-Blanco. - Zgodnie z wewnętrznym regulaminem naszej szkoły, każdy uczestnik kursu musi zaopatrzyć się w konkretny podręcznik, bo na czymś musimy przecież pracować. Wcale nie trzeba kupować u nas tych książek, proponujemy to, bo my mamy rabaty dla naszych klientów. Nie mogliśmy też pożyczyć tej pani naszych podręczników - te nowe, przeznaczone do sprzedaży mogłyby się zniszczyć, a my mamy tylko po jednym komplecie. Mama dziewczynki zdecydowała, że kupi książki gdzie indziej i wyszła. Za chwilę wróciła i wypisała córkę, rezygnując tym samym z nagrody. Dla nas sprawa jest więc definitywnie zakończona.

A co z tak kategorycznym narzuceniem terminu rekompensaty, czy to było w porządku? - Uznaliśmy, że nie można tej sprawy odwlekać w nieskończoność i chcieliśmy przeprowadzić zajęcia jeszcze w tym roku szkolnym, czyli do końca lipca - wyjaśnia szefowa szkoły. - Mamy ułożony harmonogram i opłacone lekcje, nie możemy dopasowywać się do jednego dziecka. Uczniów jest sporo, a nas tylko dwoje.

Ale przecież można to było ustalić, by obie strony były usatysfakcjonowane. Zabrakło życzliwości? - Nie wiem, czy to jest kwestia życzliwości. My ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, co możliwe, by naprawić błąd i wynagrodzić go dziecku z nawiązką. Przykro nam tylko, że tak nieprzyjemnie skończył się fajny konkurs, w którym udział wzięło 130 dzieci. Ich przepiękne prace wiszą w naszej szkole.

Rzecznik kosumentów: Nie można narzucać rekompensaty

O komentarz poprosiliśmy jeszcze miejskiego rzecznika konsumentów. Izabela Prądzyńska nie ma wątpliwości - poprzez przystąpienie do konkursu uczestnicy zawierają z organizatorem umowę i wszystkie jej szczegóły określa regulamin. Jeśli organizator nie wywiąże się z umowy, pokrzywdzony powinien domagać się zadośćuczynienia. - Ma prawo skierować do organizatora roszczenie i w ramach odszkodowania żądać np. zorganizowania kursu w dogodnym dla dziecka terminie bez obwarowań, których nie było w regulaminie, albo sfinansowania innego, wybranego przez dziecko, kursu - uważa Izabela Prądzyńska. Wyjaśnia też, że nie może być tak, że organizator zawinił, a potem dyktuje warunki na zasadzie: dajemy ustaloną przez siebie rekompensatę, a wy albo bierzecie, albo do widzenia. Powinien zaproponować co najmniej dwa terminy. - Porozumienie czy ugodę zawierają dwie strony, nie może być tak, że warunki rekompensaty są narzucone przez szkołę - podkreśla. - Zapraszamy tę panią do biura rzecznika konsumentów, postaramy się rozwiązać tę sprawę.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE