Płocczan zbulwersowała kolejna sprawa wycinki starych, ukształtowanych drzew. Kto i dlaczego wyciął drzewa, skoro tak rozpaczliwie ich potrzebujemy?
Sprawę nagłośnił internauta za pośrednictwem fanpage na Facebooku "1000 rzeczy, które można robić w Płocku". Zamieszczono tam fotografie ściętych zdjęć. Przypomniano też, że od 1 marca trwa okres lęgowy ptaków i nie wolno wycinać drzew, które są ich siedliskami.
- Tymczasem dziś od rana w najlepsze, jak gdyby nigdy nic, trwa wycinka pięknych, zdrowych drzew nad Wisłą w Płocku, w okolicach wjazdu na Sobótkę przy Kazimierza Wielkiego. Jednym z ulubionych spacerowych miejsc płocczan - informował płocczanin.
Zapytaliśmy o tę sprawę w Urzędzie Miasta. Dowiedzieliśmy się, że działka należy do PKN Orlen i to koncern prowadzi wycinkę. Ratusz wydał zgodę na wycinkę 17 stycznia 2018 roku pod warunkiem, że Orlen dokona nasadzeń zastępczych do 30 czerwca 2019 roku.
- Orlen zobowiązał się do posadzenia tam, w ramach rekompensaty, 20 szt. robinii akacjowej "Umbraculifera", 50 szt. wiśni piłkowanej "Amanogawa" oraz 1457 mkw krzewów. Na wspomnianej działce wycięte zostały topole. W decyzji wyznaczony jest termin na realizację wycinki do 30 grudnia 2018 r. - poinformowało nas biuro prasowe ratusza.
Swoje pytania skierowaliśmy więc do Orlenu. Pracownicy Obszaru Komunikacji Korporacyjnej zapewniają, że prowadzone prace są prowadzone zgodnie z prawem, a wszystkie konieczne zgody zostały uzyskane. Dlaczego jednak wycięto te drzewa?
- Działania te związane są z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa wałom przeciwpowodziowym i uniknięciu ich uszkodzenia przez roślinność, która tam rosła w nieregularnej formie - tłumaczą w przesłanej odpowiedzi. - Wycince poddawane są w głównej mierze samosiejki, ale też takie, wśród których były topole - drzewa chore, uszkadzane przez zwierzęta i bakterie, oraz te o niskich walorach estetycznych i przyrodniczych. Ich obecność zagraża także prawidłowemu funkcjonowaniu podziemnej infrastruktury technicznej, która znajduje się na obszarze będącym własnością spółki.
Jak zapewniają, wykonanie robót zostało zlecone profesjonalnej firmie, a przed przystąpieniem do wycinki pracownicy sprawdzili, czy w koronach drzew nie ma gniazd lub dziupli.
- Jeśli będą, drzewo pozostanie na miejscu aż do zakończenia okresu lęgowego ptaków. Jak wynika z dotychczasowych obserwacji nie było jeszcze takiego przypadku - zapewnia koncern.
Jednocześnie potwierdza to, czego dowiedzieliśmy się z urzędu miasta. W miejsce wyciętych drzew zostanie posadzonych około 1500 innych, starannie wyselekcjonowanych roślin. Urok miejsca ma zostać zachowany.