reklama

Wspólnie gotowali przed ratuszem. Kolejki po 3 tysiące porcji

Opublikowano:
Autor:

Wspólnie gotowali przed ratuszem. Kolejki po 3 tysiące porcji - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- W tym roku rzuciłem takie hasło ?Zamiast na zadymę przyjedź do Płocka spróbować gęsinę? - śmiał się Krzysztof Krajewski w trakcie gotowania rosołu przed ratuszem. Tradycji znów stało się zadość. Zupa znikała szybko, chociaż niektórzy pytali się, czy przypadkiem nie będzie flaków.

- W tym roku rzuciłem takie hasło „Zamiast na zadymę przyjedź do Płocka spróbować gęsinę” - śmiał się Krzysztof Krajewski w trakcie gotowania rosołu przed ratuszem. Tradycji znów stało się zadość. Zupa znikała szybko, chociaż niektórzy pytali się, czy przypadkiem nie będzie flaków.

Tradycją płockich obchodów Narodowego Święta Niepodległości jest delektowanie się rosołem z gęsiny. Dzieje się tak od czterech lat. W piątek spadł pierwszy śnieg. Temperatura nie rozpieszczała tych, co przyszli na starówkę, aby złożyć uszanowanie ludziom, którzy wywalczyli dla nas wolność, i aby zaśpiewać „O mój rozmarynie”, „Pierwszą kadrową” czy też „My, Pierwsza Brygada”. Niestety w tym roku krzesełka przy scenie świeciły pustkami, chociaż ci, którzy stali, śpiewali chętnie w przerwach rozgrzewając się ciepłą zupą w kubeczkach. Przygotowywano ją na starówce od rana pod rozstawionym namiotem. Palniki odpalono o godzinie 7.30. Ustawiono wtedy wielkie gary, pojawili się kucharze z restauracji Estera w okolicznościowych fartuchach. Nawet prezydent Płocka przyszedł z rana, aby pomóc przy obieraniu warzyw nim te trafiły do gara.

- W zeszłym roku rozdaliśmy 3 tys. kubeczków z rosołem, w tym roku przygotowaliśmy taką samą liczbę – mówił nam jeszcze przed obchodami Krzysztof Krajewski, szef restauracji Estera. - Pogodę mamy dzisiaj taką, jaką mamy. Mam nadzieję, że ze względu na zimno wszyscy przyjdą na rosołek. Wyciągnęliśmy już mięso i warzywa. Jeszcze doprawiamy do smaku tak, abyśmy przed godziną 13.00 byli gotowi.

Użyto około 30 kg porcji rosołowych i czterech 4 kg polskich gęsi. Płocczanie byli jednak tak chętni na pożywną rozgrzewkę, że rozdawanie rozpoczęło się znacznie wcześniej.

Co roku kucharze korzystają z tego samego przepisu. W czym tkwi sekret? - Łamiemy troszeczkę standardy – twierdził kucharz. - Nie dajemy do rosołu pietruszki, tylko kolendrę i lubczyk, aby troszeczkę zmienić smak. Do gęsiny dodajemy troszeczkę jałowca i rozmarynu. Kiedy przygotowaliśmy pierwszy rosół na starówce byliśmy jedyną restauracją podającą gęsinę. Dziś, jak czytałem menu z innych restauracji, jest różnorodnie. Gęsina stała się niemal wszechobecna w menu. Trend się odwrócił. W Płocku 11 listopada gęsina zaczyna królować i strasznie się z tego cieszę.

Zapytaliśmy szefa kuchni, jaka według niego polska potrawa cieszy się największą popularnością. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź. - Tradycyjne danie, schabowy. Kiedy pytamy gości, załatwiają u nas jakąś rezerwację, tu raczej nie ma zaskoczenia. Flaki i schabowy z buraczkami jako dodatek.

Czyli jesteśmy tacy przewidywalni? Niekoniecznie. - Wszystko też zależy od tego, kto zamawia – zastrzegał Krzysztof Krajewski. - Jeśli zjawia się młodsze pokolenie, wówczas flaków już nie wybiera. Jeśli chodzi o zupy, proszą o jakąś zupę krem, roladę ze schabu na przykład z suszonymi pomidorami i już jest przełamanie tych tradycyjnych smaków. Gdybyśmy w tłumie zapytali kogoś o polskie danie, to z pewnością wskażą na rosół z flakami, chociaż może być tak pół na pół. No i ten schabowy.

Przy piątkowym gotowaniu, poza prezydentem, pojawiały się różne organizacje. Były osoby ze Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku, ze Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów, Katarzyna Królikowska z płockich Amazonek, harcerze z ZHP uczący najmłodsze pokolenie, jak przygotować rosół. - Pozwalamy też podejść przechodniom, pomieszać w tych naszych garach, żeby poczuli klimat – dodawał Krajewski. - Taka jest idea, aby to było gotowanie otwarte, a płocczanie lubią gotować. Oczywiście wszystko odbywa się z zachowaniem wszelkich zasad i standardów sanitarnych. Ważne, aby to przygotowywanie było spontaniczne. Ten rosół przed ratuszem już się wpisał w Płock 11 listopada.

Nalewaniem i podawaniem królowej polskich zup, jak bywa określany rosół, zajął się cały sztab chętnych, w tym prezydent Andrzej Nowakowski, wiceprezydent Roman Siemiątkowski, posłanka Elżbieta Gapińska, prezeska Płockiej Lokalnej Organizacji Turystycznej Iwona Krajewska. Uwijali się błyskawicznie z podawaniem kolejnych porcji gorącego wywaru. Pytaliśmy kilka osób, czy im smakowało. Czasem ktoś pytał, czy nie można było rosołu trochę bardziej dosolić. Generalnie jednak wszyscy chwalili, sporo osób prosiło nawet o dolewkę.  

W piątek na starówce dekorowano również marcelinki. W tym roku upieczono 1500 ciasteczek w kształcie kapelusza Marceliny Rościszewskiej. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE