Związkowcy z Orlenu i spółek zamierzają w środę pikietować w Warszawie pod kancelarią premier Ewy Kopacz. Protest dotyczy planowanego przejścia z systemu 5-brygadowego na 4-brygadowy. Według załogi, oznacza to zwolnienia, a także mniej dni wolnych i wydłużony czas pracy. Orlen wreszcie przemówił w tej sprawie - potwierdza, że faktycznie bez zwolnień się nie obejdzie, ale…
W Orlenie wrze już od ładnych kilku tygodni. Jak już pisaliśmy, po tym jak do załogi dotarły nowe grafiki sporządzone już na podstawie czterobrygadowego systemu zamiast dotychczasowego - pod wieloma względami optymalnego dla nich - pięciobrygadowego, pracownicy instalacji na olefinach zaczęli protestować. Orlen tłumaczył, że sprawa nie jest przesądzona, klamka jeszcze nie zapadła, bo "trwają analizy".
Protest na olefinach nie przyniósł oczekiwanego skutku, a napięcie rośnie. Jutro w środę, związkowcy planują pikietę protestacyjną pod kancelarią premier polskiego rządu. Liczą, że uda się tym sposobem nakłonić Ewę Kopacz do wymuszenia zmiany decyzji na władzach koncernu. Do Warszawy wybierają się związkowcy z Międzyzakładowego Ruchu Ciągłego, a także włocławskiego Anwilu i Inowrocławskich Kopalń Soli "Solino".
A tymczasem Orlen, który do tej pory konsekwentnie milczał, zasłaniając się trwaniem analiz, teraz przemówił. Koncern potwierdza, że scenariusz ze zmianą czasu pracy jest na poważnie brany pod uwagę.
Przyczyną ma być znaczne pogorszenie sytuacji branży rafineryjnej na świecie, skutkujące nawet wyłączaniem poszczególnych zakładów. - Aby utrzymać się na rynku, trzeba produkować paliwa najtaniej, jak można - przekonuje biuro prasowe. - Nieoczekiwany skok marż w górę zanotowany w ostatnim kwartale jest wiadomością, z której należy się cieszyć, ale nie można na niej budować przyszłości.
Zdaniem koncernu, system 5-brygadowy to rozwiązanie nieefektywne, które „prowadzi do nakładania się pracy dwóch zmian średnio 6-7 razy w miesiącu”.
Zwolnienia będą, ale...
Orlen przewiduje, że po wprowadzeniu systemu 4-brygadowego w miejsce 5-brygadowego zwolnienia objęłyby od 230 do 290 osób w całej grupie kapitałowej, czyli ok. 7-10 procent osób na stanowiskach produkcyjnych – w zależności od wariantu.
- Sam proces byłby rozłożony w czasie, dodatkowo byłby wsparty programem zachęt finansowych dla odejść dobrowolnych - zapewnia biuro prasowe koncernu. - Zwolnienia byłyby wspierane programem restrukturyzacyjnym, gwarantującym dodatkowe odprawy, których wysokość zależy od wyników negocjacji ze związkami zawodowymi. Ponadto w grupie pracowników pracujących dziś w 5-brygadówce jest około 270 osób, którzy albo już posiadają lub nabędą prawa emerytalne w 2015 r. Propozycja rozwiązania umowy o pracę mogłaby być w pierwszej kolejności skierowana do tych pracowników.
Czterobrygadówka obowiązuje w dwóch orlenowskich rafineriach zagranicznych - Orlen Lietuva i Czeska Rafinerska. Obowiązywała też w Płocku wcześniej, przed 2007 r., do czasu, aż w czasach tzw. złotej ery przemysłu rafineryjnego została zastąpiona 5-brygadówką.
- Zmiana czasu pracy nie spowoduje także wzrostu obciążenia pracą pracowników - zapewnia Orlen. - Średniotygodniowy czas pracy na produkcji wynosi obecnie ok 37,3 godzin, co oznacza, że pracownicy mają dodatkowe 7 dni wolnych od pracy. Zarząd PKN Orlen jest gotów rozważyć utrzymanie obecnego wymiaru, co spowoduje, że w rozważanym, nowym systemie 4 brygadowym czas pracy może być dokładnie taki sam jak obecnie – pracownicy nie musieliby pracować dłużej.
Fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock
Czytaj też:
