Wielokrotnie pisaliśmy, jak to wieża ciśnień mimo gruntownego remontu długo nie miała szczęścia, żeby znaleźć najemcę. Wreszcie znalazł się jeden odważny dzierżawca. W sobotę otworzył ponownie drzwi wieży dla wszystkich. Co się tam mieści?
Zabytkowa wieża ciśnień nie przypomina starej, opuszczonej budowli z zabitymi dyktą okami, jaką była jeszcze do niedawna. Teraz jest całkiem odnowiona, ma dobudowany taras widokowy na wysokości pierwszego piętra z fontanną zwieńczoną dwiema małymi rybkami. W środku też wszystko pachnie nowością.
– Obserwowałem prace renowacyjne na wieży ciśnień przez dwa lata – opowiada nam Mirosław Rączkowski, nowy dzierżawca tego charakterystycznego obiektu przy ulicy Warszawskiej. Rączkowski prowadzi już inne, trzy dobrze znane płocczanom, miejsca: pub Zachęta, klub Dom Muzyki oraz Bistro Przedwojenna. Teraz wymarzył sobie restaurację w obiekcie wpisanym do rejestru zabytków. – Uważam, że Wieża Ciśnień bliska jest wszystkim w Płocku – tłumaczy. – Każdy ją kojarzy. Wszyscy wiedzą, gdzie jej szukać.
Właśnie w sobotę, na godzinę 15.00 zaplanował otwarcie wieży. Na dobry początek zwiedzanie i wystawa czarno-białych prac płockiego fotografa Piotra Augustyniaka, które zawisły na bielonych ścianach w sali pod kopułą. – Liczę na to, że płocczanie, którzy nie wiedzieli jeszcze odrestaurowanej wieży, przyjdą z ciekawości – mówi Rączkowski. – Restauracja rusza pełną parą. W menu znajdą się steki i hamburgery. Do tego ponad 200 gatunków whisky. To coś nowego, a zarazem oferta w zasadzie dla każdego. Ceny także będą może nie najniższe, ale też niewyśrubowane. A na początek czyściutka woda z Wieży Ciśnień do degustowania bez ograniczeń – wymienia, ale w tle słychać, że ostatnie przygotowania do wielkiego otwarcia jeszcze trwają.
Kiedy już wejdziemy przez taras do mieszczącej się na pierwszym piętrze restauracji, w środku, zaraz za drzwiami, znajdziemy nieduży bar z wyeksponowanymi gablotami. A tam, gdzie nie spojrzeć, butelka przy butelce, każda z innym alkoholem. Na górze już stanęły krzesła i stoły, wszystkie nakryte obrusami i kapami w stonowaną kratę, choć, trzeba przyznać, miejsca jest niewiele, ponieważ w całej budowli jednorazowo nie zmieści się więcej niż 50 osób. Na jasnych ścianach, dobrze współgrających z wielkimi oknami, pięknie wpuszczającymi światło słoneczne do pomieszczeń, zawisły fotografie pokazujące prace nad renowacją zabytku. W sali pod kopułą możemy za to wygodnie rozciągnąć się na kanapie lub w fotelu i podziwiać sztukę autorstwa mistrzów obiektywu.
Wystawa i inauguracja kolejnej płockiej restauracji to zaledwie program na sobotę. W niedzielę na Warszawskiej jeszcze przed południem zacznie się robić głośno za sprawą imprezy w pobliskim ogródku Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych w ramach Audioriver, która potrwa do wieczora. Bilety już się rozeszły co do jednego, ale nic straconego. W rytm didżejskich setów możemy pobawić się właśnie pod wieżą i na jej tarasie.
Minie jednak weekend, a wraz z nim festiwalowe szaleństwo dobiegnie końca. Jak się okazuje, Mirosław Rączkowski poczynił już kolejne kroki, by uatrakcyjnić wieżę. Co prawda, w poniedziałki wieża będzie zamykana, ale w pozostałe dni tygodnia stanie się dostępna od południa do godziny 22.00, na weekendy nawet do północy.
Oprócz restauracji, w górnych częściach wieży poszczególne sale nabiorą z czasem charakteru muzealnego. Obejrzymy tam przeróżne znaleziska z okresu, kiedy trwały prace renowacyjne, w tym elementy starej fontanny. – Wystawy będą się zmieniały w okresach miesięcznych – zapowiada nowy dzierżawca. – Myślę też, że warto urządzić jakiś nieduży recital. Pod koniec sierpnia z całą pewnością zorganizujemy „Noc z duchami”. Do południa zaprosimy dzieci na zajęcia plastyczne, później na wieczorne zwiedzanie. Przy organizacji imprez kulturalnych liczę na współpracę ze Stowarzyszeniem Inicjatyw Twórczych Uhuru Culture.
A co z nazwą? Będzie wyszukana? Okazuje się, że tu wszystko zostaje po staremu. Przechodząc ulicą Warszawską trafimy do restauracji i galerii o swojsko brzmiącej nazwie „Wieża Ciśnień”.
Fot. Portal Płock