Kiedy stoimy na skarpie, podziwiamy widok. Nic nie jest jednak dane raz na zawsze. By tak pozostało, by było bezpiecznie, nie było zagrożenia zarówno dla ludzi, jak i budynków, trzeba o to dbać i monitorować, czy aby nie dochodzi do przesunięć mas ziemi. Mówiąc wprost, skutkiem zaniedbań mogą być pęknięcia widoczne na ścianach - dziury tak duże, że można rękę włożyć.
Cofnijmy się do grudnia 2017 r. Wówczas w auli ratusza trwała sesja rady miasta. O głos poprosił jeden z mieszkańców, Jerzy Skarżyński. Mówił o podominikańskim kompleksie na Górkach, o tym, w jakim ten zabytek jest opłakanym stanie. A przecież chodzi o obiekt, który istniał tu w czasie, kiedy Płock otrzymał prawa miejskie.
– Byliście tam ostatnio? Pojechałem 16 grudnia, obszedłem i jestem przerażony. Południowa ściana kościoła św. Dominika pęka od gzymsu do fundamentu. Zachodnia część klasztoru, ta najstarsza, jest w tragicznym stanie. Ludzi wysiedlono. Trzy rodziny mieszkają w części przy kościele. Południowo-wschodni narożnik klasztoru, tu można rękę w ścianę włożyć. Tymczasem Płock chwali się przystąpieniem 10 lat temu do międzynarodowego stowarzyszenia miast z ceglaną architekturą gotycką, Europejskiego Szlaku Gotyku Ceglanego. Zobaczcie jak to wygląda u nas? Wstyd! W Toruniu mają hasło „Gotyk na dotyk”, a u nas gotyk na rozwalenie się, czy tak?
W maju 2018 r. w Towarzystwie Naukowym Płockim odbyło się spotkanie pt. „Rewitalizacja a strategia rozwoju – płockie dylematy”. To właśnie wówczas tłumaczono, co stanowi wartość, która przy lekkomyślnym traktowaniu może zniknąć bezpowrotnie. – Zostało niewiele przestrzeni ważnej dla rozpoznania historii miasta. Miasta niezmiernie istotnego w dziejach Polski, z najstarszymi zabytkami o wartości ogólnonarodowej. To wartość, której się nie kupuje. Ją się ma – mówił wówczas archeolog Andrzej Gołembnik, który spędził w Płocku 10 lat swojego życia.. – Jeśli komuś leżałoby na sercu pełne rozpoznanie historii, powinien dbać o każdą pięść ziemi. Niestety ta przestrzeń historyczna, mająca w sobie oryginalną wartość naukową, znika… Zniknęły węzłowe punkty dla rozpoznania historii miasta. Szkoda, bo macie niebywałą historię
Badania miasta z kilkuwiekową historią nigdy się nie kończą. – Każdy centymetr kwadratowy powierzchni starówki powinien być traktowany z szacunkiem – zgodnie podkreślali wszyscy prelegenci.
Jak twierdził kierownik działu archeologii w Muzeum Historii Miasta Stołecznego Warszawa, Zbigniew Polak, na razie nie ma dowodów na osadnictwo przed pojawieniem się dominikanów w miejscu, w którym znajduje się płocki kompleks. W dodatku pierwsze wzmianki o dominikanach w Płocku wiązano raczej z kościołem św. Trójcy na skarpie, czyli późniejszym teatrem, zresztą rozebranym w 1940 r., a nie z kościołem św. Dominika, zwanym często przez mieszkańców kościołem na Górkach. Nie ma pewności, kiedy dokładnie dominikanie osiedlili się w Płocku. Mogło to nastąpić w 1225 lub w 1235 r. – Nie dostali też kościoła, tylko musieli go sobie sami zbudować w formie najprostszej z możliwych – informował Polak. – Całą świątynię, łącznie z fundamentami, wzniesiono z cegły. Sadzę, że zaczęli budować kościół bardzo szybko po przybyciu. Zależało im na funkcjonalności. Nie do końca wiemy, w którym miejscu zaczynała się nawa i kończyło prezbiterium. Brakowało efektownych elementów zdobniczych. Architektonicznie najciekawszy miejscem jest zakrystia. Być może znajduje się w niej najwcześniejsze sklepienie krzyżowo-żebrowe, jakie mamy na Mazowszu – dodał. Z czasem powstał też klasztor z wirydarzem pośrodku i ozdobiony krużgankami.
Polak przekonywał, że cały kompleks wymaga działań konserwatorskich. Zaznaczył, że jest to teren nierozpoznany zarówno archeologicznie, jak i architektonicznie. – Zabytek wart jest każdego wysiłku, aby utrzymać go w pejzażu historycznym Płocka – uważał Andrzej Gołembnik. – Nie można wyzbywać się części tradycji.
Na sali był wówczas obecny wiceprezydent Piotr Dyśkiewicz. Obiecał, że dojdzie do przekazania kwoty pieniędzy na rozeznanie problemu geologicznego. Wraz z poprzednią kwotą, łącznie będzie to 70 tys. zł.
Ostatnio rozpoczęły się prace ziemne w okolicy podominikańskiego kompleksu na Górkach w ramach zadania "Wykonanie badań geologiczno-inżynierskich dla oceny oddziaływań od pobliskiego zbocza na budynki Zespołu sakralnego podominikańskiego oraz wykonanie inklinometru". Dokumentów jednak na próżno szukaliśmy w Biuletynie Informacji Publicznej. - Wykonawcę wybraliśmy w trybie zaproszenia do złożenia oferty w trybie zapytania o cenę - poinformował Hubert Woźniak z zespołu medialnego Ratusza. - To tryb udzielenia zamówienia, w którym zamawiający kieruje pytanie o cenę do wybranych przez siebie wykonawców i zaprasza ich do składania ofert. Nie ogłasza się tego. Pytanie o cenę kieruje się bezpośrednio do wykonawców.
Pytaliśmy czyli byli też inni oferenci i na jakich kryteriach opierano się przy wyborze wykonawcy, kto wskazał miejsce, w którym powinny zostać dokonane odwierty. - Projekt robót geologicznych 3 października 2018 zatwierdził Geolog Miasta. W trybie zaproszenia do złożenia oferty od wykonawców w liczbie nie mniejszej niż 3 do realizacji zadania "Wykonanie badań geologiczno-inżynierskich dla oceny oddziaływań od pobliskiego zbocza na budynki Zespołu sakralnego podominikańskiego oraz wykonanie inklinometru" wybrano firmę "Geotechnica" Sp. z o.o. z Torunia. Umowę na kwotę brutto 89.790 zł podpisano 12 września 2018 r.
O co chodzi? O wskazanie miejsca na dokonanie odwiertów celem montażu kolumny inklinometrycznej, czyli rury PCV o średnicach od 70 do 85 mm, do której wpuszcza się sondę celem sprawdzenia odkształceń (nachylenia w stosunku do pionu) pod wpływem osuwania się mas ziemi. W ten sposób określa się rzeczywistą głębokość i wielkość przemieszczeń. Kolumny inklinometryczne instaluje się w otworach wiertniczych o średnicy 132 mm lub 194 mm. Woźniak wyjaśnia: - Lokalizacja nowej kolumny inklinometrycznej wynika m.in. z wyników badań przeprowadzonych na podstawie wspomnianego projektu robót geologicznych. Lokalizacja nowej kolumny inklinometrycznej wynika m.in. z analizy wyników badań geologicznych i jest to optymalna lokalizacja.
Dotychczas w bezpośrednim sąsiedztwie zabytku nie było zabezpieczania. Jak dodaje Woźniak, jeszcze jedno takie urządzenie znajduje się w odległości około 250 metrów w kierunku mostu. Pomiary w sieci inklinometrów zlokalizowanych na skarpie płockiej wykonywane są dwa razy w roku: w czerwcu i w listopadzie. Zapytaliśmy w takim razie, jakie muszą być, aby uznać, że jest dobrze lub źle. Woźniak stwierdza: - Wyniki pomiarów są oceniane indywidualnie.
Teraz do pierwszych wyników z kolumny inklinometrycznej będą odnoszone wyniki z kolejnych sesji pomiarowych, aby mieć odpowiednie rozeznanie w sytuacji, a także aby określić jakimi metodami można ratować zabytkowy obiekt.