Nafciarze wygrali wcześniej 22 z 23 meczów, byli zdecydowanym faworytem w potyczce z ósmą ekipą w tabeli.
- Czeka nas ciężkie spotkanie. Przeciwnik po przerwie zimowej nie ma dobrej passy, podejdzie do rywalizacji w pełni zmotywowany. My mamy swój jasny cel na ten mecz, a są nim 3 punkty i zrobimy wszystko, aby je zdobyć – mówił przed sobotnim meczem Filip Michałowicz, skrzydłowy Wisły.
W Kaliszu do składu Wisły po kontuzjach i urazach wrócili Michał Daszek, Viktor Hallgrímsson i Przemysław Krajewski.
Od początku na parkiecie szalał Daszek (kontuzji doznał w końcu października) , w 9. minucie miał na koncie już 4 bramki! Zespół z Płocka spokojnie powiększał przewagę, po trafieniu Zoltana Szity zszedł do szatni przy wyniku 20:12.
W drugiej połowie Wisła nie zwalniała tempa. Trener Energi MKS Kalisz Rafał Kuptel wykorzystał dwie przerwy w grze, ale nie przyniosło to poprawy. Podobniej jak w pierwszej połowie, także w drugiej ostatnią bramkę zdobył Szita, a Wisła wygrała różnicą aż 16 trafień.
Energa MKS Kalisz - Wisła Płock 21:37 (12:20)
Energa: Hrdlicka, Szczecina – Kus 4, Kowalczyk 3, Ribeiro 3, Starcević 3, Moryń 2, Bekisz 2, Kucharzyk 2, Fajfer 1, Dontsov 1, Molski, Wróbel.
Wisła: Hallgrimsson, Jastrzębski – Daszek 7, Piroch 3, Janc 4, Sroczyk 4, Stepancić, Serdio 1, Susnja 1, Fazekas 3, Krajewski 3, Terzić, Dawydzik, Szita 6, Michałowicz 3, Zhitnikov 2.
Komentarze (0)