- Panie prezydencie, oto 2098 podpisanych petycji za budową przedszkola – powiedziała pani Katarzyna Żołek, przewodnicząca rady rodziców, wręczając Andrzejowi Nowakowskiemu pokaźny plik dokumentów. To był dopiero początek bardzo burzliwego ponaddwugodzinnego spotkania prezydenta z mieszkańcami.
Prezydent jest niemal w stanie wojny z mieszkańcami Wielkiej Płyty, choć jak zapewnia – chce rozmawiać. Problem w tym, że obie strony mają swoje argumenty i w żaden sposób nie dają się przekonać do racji oponentów. Powód? Miasto chce przeniesienia Miejskiego Przedszkola nr 17 do skrzydła Szkoły Podstawowej nr 3. Rodzice nie godzą się na takie rozwiązanie, a ich postulat jest jeden: zbudować nowe przedszkole.
Zmiana koncepcji
Przypomnijmy, że dyskusja toczy się od połowy grudnia. Wtedy to zaniepokojeni rodzice zaprosili prezydenta po raz pierwszy. Usłyszeli wówczas, że nie chodzi o likwidację placówki, a przeniesienie jej do budynku pobliskiego gimnazjum. Kilka dni później, na ostatniej w 2016 sesji rady miasta, jednogłośnie (co podkreślił wczoraj prezydent) przyjęto uchwałę o nowych obwodach szkolnych.
We wtorkowe popołudnie odbyło się kolejne spotkanie mieszkańców Wielkiej Płyty z prezydentem. Andrzej Nowakowski przedstawił dziś koncepcję zaadaptowania jednego ze skrzydeł szkoły podstawowej nr 3, oddalonej od obecnego przedszkola o zaledwie kilkadziesiąt metrów.
- Na dziś Szkoła Podstawowa nr 3 będzie miała dwa adresy – obecny i ten po gimnazjum nr 5. Tu będą się uczyły dzieci z klas 1-3, a starsze dzieci przeniesiemy do budynku obecnego gimnazjum. W podstawówce zostanie więc wolne skrzydło, które chcemy zaadaptować dla potrzeb przedszkolaków – mówił Andrzej Nowakowski. – Toalety, sale, świetlice są już dostosowane do potrzeb maluchów. Jest też stołówka, plac zabaw – wyliczał.
Rodzice: Budynek szkoły to nie miejsce dla 3-latków
Argumenty prezydenta nie przekonywały jednak szczelnie zapełnionej sali. Rodzice mieli ogromne wątpliwości co do możliwości przystosowania budynku podstawówki do potrzeb przedszkolaków. Zaniepokojenie mieszkańców budziła m.in. kwestia przygotowywania posiłków dla różnych grup wiekowych, dzwonki budzące leżakujące maluchy, kwestia zachowania pracy przez personel czy korzystanie z placu zabaw przez dzieci. – Jeśli będzie jeden, będą z niego korzystać zarówno 3-latki jak i 10-latki. Młodsze dziecko będzie bało się podejść – mówił jeden z mieszkańców.
- Zapewniam, że każde przedszkole musi spełniać normy bezpieczeństwa. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było ono zachowane. Nieważne, czy budynek jest piętrowy czy parterowy. Musi on spełniać wymogi – odbijał piłeczkę prezydent. – Co do personelu, decyzję zawsze podejmuje dyrektor placówki – dodał.
Mieszkańcy chcieli znać techniczne detale dotyczące przygotowywania posiłków dla różnych grup wiekowych czy rozwiązania problemu głośnych dzwonków, które byłoby słychać z sąsiedniego skrzydła. Prezydent nie chciał jednak wdawać się w techniczne szczegóły.
- Zaraz pan powie, że przez techniczne sprawy nie da się zaadaptować szkoły dla przedszkola i przeniesie je pan gdzieś daleko – skwitował jeden z przybyłych, na co reszta zareagowała gromkim aplauzem.
Co na terenie po starym przedszkolu?
W czasie przedłużającej się dyskusji doszło wreszcie do punktu: co miałoby powstać w miejscu obecnego przedszkola. – O tym w dużej mierze zadecydują mieszkańcy – zaczął prezydent, a sala zareagowała gromkim śmiechem.
Jak się okazało, mieszkańcom obecnym na spotkaniu nie jest tu potrzebny ani parking, ani park, ani plac zabaw. Postulat jest jeden: nowe przedszkole, koniecznie w tym samym miejscu.
Jedna z obecnych wprawiła włodarza miasta w osłupienie i przez chwilę dyskusja zrobiła się nieprzyjemna. – Ile miasto zarobi na sprzedaży placu? W kuluarach mówi się o takim rozwiązaniu – mówiła.
Andrzej Nowakowski poczuł się urażony i zdementował tę rewelację. – To oszczerstwo. Niech pani powie, skąd takie informacje. Spotkam się z tymi osobami, ale na sali sądowej.
- Niech pan nie atakuje pani za to, że powiedziała głośno to, co wszyscy mówią po cichu – wtrąciła się Wioletta Kulpa, liderka klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
- Chciałbym, żeby byli państwo tak samo aktywni na co dzień i przychodzili na comiesięczne posiedzenia rady osiedla – wtrącił się radny PO Artur Kras. – Na tych spotkaniach podnoszony jest najczęściej temat parkingu. Wielka Płyta liczy 14 tysięcy mieszkańców. Może warto zrobić referendum – zaproponował.
Wielka Płyta nie chce być gorsza
Prezydentowi wytykano też, że dużo większą uwagę poświęca Podolszycom.
- Podolszyce mają nowe przedszkola, Międzytorze ma nowe przedszkola, Kochanowskiego ma nowe przedszkola. Dlaczego Wielka Płyta nie? – dopytywała jedna z mieszkanek. – Co jest bardziej atrakcyjne: wtórne czy nowe budownictwo? Dom wolno stojący czy szeregowiec? – porównywała inna.
Prezydent cały czas obstawał jednak przy swojej koncepcji. Motywacja jest prosta: finanse. Jak oszacował, budowa nowego przedszkola to koszt przynajmniej 6 mln złotych, podczas gdy adaptacja skrzydła szkoły ma kosztować połowę tej kwoty.
- Reforma edukacja sprawiła, że mamy półtora budynku do zagospodarowania. Jako prezydent muszę patrzeć racjonalnie z perspektywy całego miasta. Pewnie na każdym osiedlu usłyszałbym, że fajnie by było jakby powstało nowe przedszkole, szkoła czy Młodzieżowy Dom Kultury, bo takie są potrzeby. Rachunek ekonomiczny musi się jednak zgadzać. Bardziej racjonalnie jest wydać 2-3, może 4 miliony na nowoczesny budynek, niż budować nowy. Osiedle zyska przestrzeń, a nowe miejsce będzie spełniało standardy przedszkola – argumentował Nowakowski.
- Czy w naszym mieście zawsze musi być wybierana najtańsza opcja? – spytała jedna z mieszkanek
Namiastka kompromisu
Do dyskusji włączyli się kolejni radni.
- Proszę państwa. Budżet inwestycyjny Płocka to ponad 200 mln złotych rocznie. Stadion będzie kosztował ok. 80, ale rozkładamy to na 4 lata. Daje nam to 20 mln rocznie. Zostaje 180, więc proszę nie mówić, że przedszkole nie powstanie, bo budujemy stadion – ripostował Michał Sosnowski na zarzut, że na stadion znalazły się pieniądze. – Prezydent jest tylko organem wykonawczym. Będzie realizował to, co przegłosuje rada – dodał.
Z podobną propozycją wyszedł Marek Krysztofiak, radny PiS. – Nie jestem z tego osiedla i nie muszę bawić się w demagogię. W ciągu miesiąca mają państwo trzecią lokalizację przedszkola. Nie wiadomo, co będzie za 2,5 roku! Macie państwo 2 tysiące podpisów. Wystarczy przekonać radnych PSL-u. To są 4 głosy i razem będziemy mieli 14 – wyliczał.
Udało się wypracować namiastkę kompromisu, choć chyba żadna ze stron nie jest zadowolona. Prezydent obiecał, że na najbliższej sesji rady miasta złoży wniosek o wykonanie dwóch wizualizacji – nowego przedszkola i zaadaptowanego skrzydła szkoły podstawowej. – Jedna z nich pójdzie do kosza – stwierdził.
Komentarz autora:
Po części rozumiem mieszkańców, że boją się zmian. To naturalne, że widząc nowe inwestycje w innych częściach miasta, chcą tego samego na swoim osiedlu. W merytorycznej dyskusji nie można jednak używać argumentów, że moje dziecko ma chodzić do przedszkola w tym miejscu co ja lub takich, które przekłamują rzeczywistość. Rodzice mówili też, że spędzenie 11 lat w jednym budynku będzie dla maluchów monotonne. Otóż nie: według koncepcji prezydenta, przedszkolaki 3-6 lat i uczniowie klas 1-3 (łącznie 6 lat) będą uczęszczać do obecnej Szkoły Podstawowej nr 3, a starsze dzieci z klas 4-8 - do budynku obecnego Gimnazjum nr 5.
Wypracowana namiastka kompromisu to z kolei wyrzucanie pieniędzy w błoto czy jak ktoś woli – palenie nimi w piecu. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego miasto ma wydawać kilkadziesiąt tysięcy złotych na koncepcję, której nigdy nie zrealizuje.