Przedstawiciel Phono Media, która nie dostała pieniędzy za prace w budynku po byłej bóżnicy, twierdząc, że sprzęt zainstalowany w muzeum należy do niej, przyjechał dziś do Płocka. Pocałował klamkę, więc na miejsce została wezwana policja. Czy cały konflikt zagraża miastu, które poręczyło inwestycję?
Zapowiedź konfliktu mieliśmy już w piątek, podczas uroczystej konferencji podsumowującej projekt budowy w budynku po byłej synagodze Muzeum Żydów Mazowieckich. Jak już pisaliśmy, w gąszcz wzajemnych podziękowań i pochwał wdarł się zgrzyt, gdy nagle głos zabrał Jacek Stanisławski z firmy Phono Media odpowiadającej za instalacje multimedialne w nowym muzeum i oświadczył, że cały sprzęt trzeba będzie zdemontować, bo główny kontrahent, czyli firma Maksa, z którą rozliczył się inwestor, nie zapłaciła za wykonane prace.
Od konferencji minęły cztery dni - najwyraźniej Maksa nie przestraszyła się zapowiedzi, bo nic się nie zmieniło i dziś przedstawiciele Phono Media przyjechali do Płocka. Pod synagogą spotkaliśmy Jacka Stanisławskiego. Jeśli spółka nie dostanie szybko należnych ok. 340 tys. zł, może obawiać się utraty płynności finansowej, a co za tym idzie spowolnienia innych prac, w najgorszym razie - zwolnień. Jak podkreślają nasi rozmówcy, Phono Media współpracowały już z Maksą przy kilku poważnych projektach muzealnych i dotąd nie było problemów. – Pierwsza część rozliczeń nie budziła naszych zastrzeżeń, pieniądze za okablowanie, zestawy głośnikowe i słuchawkowe dostaliśmy w przewidywanym terminie, natomiast za pozostałą część nie dostaliśmy zapłaty – mówi Jacek Stanisławski, podkreślając jednocześnie, że współpraca ze stowarzyszeniem Synagoga Płocka układała się profesjonalnie. - Nie mamy do niej jakichkolwiek zastrzeżeń – zapewnia Paweł Mazur, jeden ze współwłaścicieli Phono Media. – Cała wina za zaistniałą sytuację leży wyłącznie po stronie firmy Maksa.
Przedstawiciele firmy twierdzą, że umowa między ich spółką a firmą Maksa została skonstruowana w taki sposób, że do chwili zakończenia rozliczeń finansowych właścicielem wszystkich instalacji są Phono Media. - Phono Media realizując swoje prawo procesowe, wezwała firmę Maksa z zawiadomieniem inwestora do wydania sprzętu multimedialnego stanowiącego zgodnie z umową własność Phono Media S.C. - podają w firmie. - W wezwaniu określono datę i godzinę odbioru sprzętu, który ustalono na 19 lutego 2013 r.
Właśnie dlatego pod drzwiami bóżnicy pojawił się Jacek Stanisławski. A ponieważ zastał ją zamknięta, wezwał policję. - Wobec braku reakcji po stronie Maksa zawiadomiliśmy policję w Płocku w celu odzyskania z synagogi sprzętu multimedialnego stanowiącego naszą własność - mówi Jacek Stanisławski.
Policja jednak odmówiła przyjęcia zgłoszenia, zapraszając jednocześnie na posterunek w celu złożenia wyjaśnień. W związku z tym firma wystosowała pismo z prośbą o wyjaśnienia tej odmowy i poprosiła o pomoc w odzyskaniu swojego sprzętu w ustalonym terminie.
Sprzęt - własność stowarzyszenia czy firmy?
Phono Media twierdzą więc, że dopóki nie dostaną pieniędzy od firmy Maksa, cały sprzęt należy do nich. Sęk w tym, że inwestor, czyli Synagoga Płocka twierdzi inaczej - jak dowiedzieliśmy się w stowarzyszeniu, kluczowy jest fakt, że inwestor rozliczył się w 100 proc. z całym konsorcjum, czyli firmami Maksa, Inwestbud i Wixbud, stając się właścicielem sprzętu. Co ważne, z perspektywy stowarzyszenia jest to jedynie spór wewnętrzny między dwoma firmami, a ponieważ podczas audytu finansowego firma Phono Media z jakichś przyczyn nie ujawniła się, czyli nie figurowała na liście dostawców, dlatego w jej przypadku nie ma mowy o zastosowaniu zasady solidarnej odpowiedzialności.
Również służby prasowe Ratusza uspokajają, że z tego powodu spór nie dotyczy inwestora, a tym samym miasto nie musi się martwić o skutki tego konfliktu w związku z poręczeniem inwestycji.
Co na to wszystko Maksa?
Krzysztof Lang z firmy Maksa wyjaśnia, że sprawa związana z rozliczeniami jest owszem -skomplikowana, ale nie wyjątkowa. Zapewnia, że spółka jest cały czas w kontakcie tak z Phono Media, jak i inwestorem, choć - co mocno podkreśla -ten ostatni nie uczestniczy w sporze, z jego strony nie ma żadnych niedociągnięć - inwestor zapłacił za wszystko zgodnie z umową. Część należnych podwykonawcy pieniędzy została już wypłacona, spór dotyczy reszty środków. - Jest to typowa, zdarzająca się bardzo często sytuacja w relacjach wykonawcy z podwykonawcą, tak jak wszystkie inne zostanie rozwiązana albo polubownie, do czego będziemy dążyć, albo sądownie - zapowiada. - My również mamy pewne roszczenia dotyczące wykonania robót, są to więc roszczenia obustronne. Różnica polega na tym, że my w wewnętrzne sprawy nie angażujemy ani mediów, ani inwestora.
O szczegółach prowadzonych z Phono Media rozmów Krzysztof Lang nie chce mówić, uznając je za poufne ustalenia między firmami.
Czytaj też: Zgrzyt w Muzeum Żydów. Kto komu nie zapłacił?
Muzeum Żydów gotowe. Kiedy otwarcie?
Muzeum Żydów. Będą tam jakieś eksponaty?
Milewski: Nie finansujmy Muzeum Żydów
Więcej zdjęć zobacz w naszej galerii: Muzeum Żydów Mazowieckich już gotowe
Wezwano policję do Muzeum Żydów
Opublikowano:
Autor: Małgorzata Rostowska, Tomasz Paszkiewicz
Przeczytaj również:
WiadomościPrzedstawiciel Phono Media, która nie dostała pieniędzy za prace w budynku po byłej bóżnicy, twierdząc, że sprzęt zainstalowany w muzeum należy do niej, przyjechał dziś do Płocka. Pocałował klamkę, więc na miejsce została wezwana policja. Czy cały konflikt zagraża miastu, które poręczyło inwestycję?
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE