reklama

Wezwano policję do Muzeum Żydów

Opublikowano:
Autor:

Wezwano policję do Muzeum Żydów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzedstawiciel Phono Media, która nie dostała pieniędzy za prace w budynku po byłej bóżnicy, twierdząc, że sprzęt zainstalowany w muzeum należy do niej, przyjechał dziś do Płocka. Pocałował klamkę, więc na miejsce została wezwana policja. Czy cały konflikt zagraża miastu, które poręczyło inwestycję?

Przedstawiciel Phono Media, która nie dostała pieniędzy za prace w budynku po byłej bóżnicy, twierdząc, że sprzęt zainstalowany w muzeum należy do niej, przyjechał dziś do Płocka. Pocałował klamkę, więc na miejsce została wezwana policja. Czy cały konflikt zagraża miastu, które poręczyło inwestycję?

Zapowiedź konfliktu mieliśmy już w piątek, podczas uroczystej konferencji podsumowującej projekt budowy w budynku po byłej synagodze Muzeum Żydów Mazowieckich. Jak już pisaliśmy, w gąszcz wzajemnych podziękowań i pochwał wdarł się zgrzyt, gdy nagle głos zabrał Jacek Stanisławski z firmy Phono Media odpowiadającej za instalacje multimedialne w nowym muzeum i oświadczył, że cały sprzęt trzeba będzie zdemontować, bo główny kontrahent, czyli firma Maksa, z którą rozliczył się inwestor, nie zapłaciła za wykonane prace.

Od konferencji minęły cztery dni - najwyraźniej Maksa nie przestraszyła się zapowiedzi, bo nic się nie zmieniło i dziś przedstawiciele Phono Media przyjechali do Płocka. Pod synagogą spotkaliśmy Jacka Stanisławskiego.  Jeśli spółka nie dostanie szybko należnych ok. 340 tys. zł, może obawiać się utraty płynności finansowej, a co za tym idzie spowolnienia innych prac, w najgorszym razie - zwolnień. Jak podkreślają nasi rozmówcy, Phono Media współpracowały już z Maksą przy kilku poważnych projektach muzealnych i dotąd nie było problemów. – Pierwsza część rozliczeń nie budziła naszych zastrzeżeń, pieniądze za okablowanie, zestawy głośnikowe i słuchawkowe dostaliśmy w przewidywanym terminie, natomiast za pozostałą część nie dostaliśmy zapłaty – mówi Jacek Stanisławski, podkreślając jednocześnie, że współpraca ze stowarzyszeniem Synagoga Płocka układała się profesjonalnie. - Nie mamy do niej jakichkolwiek zastrzeżeń – zapewnia Paweł Mazur, jeden ze współwłaścicieli Phono Media. – Cała wina za zaistniałą sytuację leży wyłącznie po stronie firmy Maksa.

Przedstawiciele firmy twierdzą, że umowa między ich spółką a firmą Maksa została skonstruowana w taki sposób, że do chwili zakończenia rozliczeń finansowych właścicielem wszystkich instalacji są Phono Media. - Phono Media realizując swoje prawo procesowe, wezwała firmę Maksa z zawiadomieniem inwestora do wydania sprzętu multimedialnego stanowiącego zgodnie z umową własność Phono Media S.C. - podają w firmie. - W wezwaniu określono datę i godzinę odbioru sprzętu, który ustalono na 19 lutego 2013 r.

Właśnie dlatego pod drzwiami bóżnicy pojawił się Jacek Stanisławski. A ponieważ zastał ją zamknięta, wezwał policję. - Wobec braku reakcji po stronie Maksa zawiadomiliśmy policję w Płocku w celu odzyskania z synagogi sprzętu multimedialnego stanowiącego naszą własność - mówi Jacek Stanisławski.

Policja jednak odmówiła przyjęcia zgłoszenia, zapraszając jednocześnie na posterunek w celu złożenia wyjaśnień. W związku z tym firma wystosowała pismo z prośbą o wyjaśnienia tej odmowy i poprosiła o pomoc w odzyskaniu swojego sprzętu w ustalonym terminie.

Sprzęt - własność stowarzyszenia czy firmy?

Phono Media twierdzą więc, że dopóki nie dostaną pieniędzy od firmy Maksa, cały sprzęt należy do nich. Sęk w tym, że inwestor, czyli Synagoga Płocka twierdzi inaczej - jak dowiedzieliśmy się w stowarzyszeniu, kluczowy jest fakt, że inwestor rozliczył się w 100 proc. z całym konsorcjum, czyli firmami Maksa, Inwestbud i Wixbud, stając się właścicielem sprzętu. Co ważne, z perspektywy stowarzyszenia jest to jedynie spór wewnętrzny między dwoma firmami, a ponieważ podczas audytu finansowego firma Phono Media z jakichś przyczyn nie ujawniła się, czyli nie figurowała na liście dostawców, dlatego w jej przypadku nie ma mowy o zastosowaniu zasady solidarnej odpowiedzialności.

Również służby prasowe Ratusza uspokajają, że z tego powodu spór nie dotyczy inwestora, a tym samym miasto nie musi się martwić o skutki tego konfliktu w związku z poręczeniem inwestycji.

Co na to wszystko Maksa?

Krzysztof Lang z firmy Maksa wyjaśnia, że sprawa związana z rozliczeniami jest owszem -skomplikowana, ale nie wyjątkowa. Zapewnia, że spółka jest cały czas w kontakcie tak z Phono Media, jak i inwestorem, choć - co mocno podkreśla -ten ostatni nie uczestniczy w sporze, z jego strony nie ma żadnych niedociągnięć - inwestor zapłacił za wszystko zgodnie z umową. Część należnych podwykonawcy pieniędzy została już wypłacona, spór dotyczy reszty środków. - Jest to typowa, zdarzająca się bardzo często sytuacja w relacjach wykonawcy z podwykonawcą, tak jak wszystkie inne zostanie rozwiązana albo polubownie, do czego będziemy dążyć, albo sądownie - zapowiada. - My również mamy pewne roszczenia dotyczące wykonania robót, są to więc roszczenia obustronne. Różnica polega na tym, że my w wewnętrzne sprawy nie angażujemy ani mediów, ani inwestora.

O szczegółach prowadzonych z Phono Media rozmów Krzysztof Lang nie chce mówić, uznając je za poufne ustalenia między firmami.

Czytaj też: Zgrzyt w Muzeum Żydów. Kto komu nie zapłacił?

Muzeum Żydów gotowe. Kiedy otwarcie?

Muzeum Żydów. Będą tam jakieś eksponaty?

Milewski: Nie finansujmy Muzeum Żydów

Więcej zdjęć zobacz w naszej galerii: Muzeum Żydów Mazowieckich już gotowe

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE