reklama

Ważą się losy giełd przy Bielskiej. Co planuje spółka?

Opublikowano:
Autor:

Ważą się losy giełd przy Bielskiej. Co planuje spółka? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRadni ostatnio wzięli pod lupę kilka miejskich spółek. W pierwszej turze znalazła się m. in. Rynex. Prezes musiał tłumaczyć się z działalności hotelu na dworcu, sprzedaży zielonego ogródka na starówce i dlaczego niektórzy z kupców korzystających z terenu spółki muszą zwijać swoją działalność.

Radni ostatnio wzięli pod lupę kilka miejskich spółek. W pierwszej turze znalazł się m. in. Rynex. Prezes musiał tłumaczyć się z działalności hotelu na dworcu, sprzedaży zielonego ogródka na starówce i dlaczego niektórzy z kupców korzystających z terenu spółki muszą zwijać swoją działalność.

Działalność spółki Rynex stała się jednym z tematów wspólnego posiedzenia trzech komisji w auli ratusza. Pytania zadawała radna Prawa i Sprawiedliwości Wioletta Kulpa. Zainteresował ją temat przedsiębiorców, którym wypowiedziano zajmowany przez nich teren przy Bielskiej. Chodziło o utwardzony plac manewrowy. - Mieściła się tam nauka jazdy, zwłaszcza na samochody ciężarowe – uzupełniała.

Prezes Radosław Bednarski wyjaśniał, że przedsiębiorcy wynajmują u nich fragment placu na tzw. małej giełdzie na Bielskiej.

- W dodatku przychody zarówno z giełdy towarowej, jak i samochodowej spadają – rozkładał ręce prezes w odniesieniu do obszaru przy Bielskiej 56 i 65. - To długotrwały i widoczny proces po stronie przychodów. Pani radna wybaczy, ale ci kupcy płacili naprawdę bardzo małe stawki i stanowili dla nas barierę. Rozmawiałem z nimi. Na razie jeszcze korzystają z placu, obowiązuje dwutygodniowy okres wypowiedzenia.

Spółka poszukuje inwestora na tereny giełdy samochodowej i towarowej. Jak dowiedzieliśmy się od Radosława Bednarskiego, na razie rozmowy są na etapie wstępnym. Prezes liczy, że wszystko wyjaśni się jeszcze w tym roku. Jeszcze nie chce zdradzać zbyt wiele. - Chodzi o firmę związaną z branżą budowlaną – ucina temat. Gdyby jednak wszystko skończyło się pozytywnie, szykują się spore zmiany. Na początek postanowiono rozwiązać część umów z kupcami. Już wiedzą, że gdyby inwestor podpisał umowę z miejską spółką, oni będą musieli wynieść się na inny teren.

Czy to znaczy, że giełd w Płocku już nie będzie? - Nie do końca – odpowiada nam prezes. - To ciekawy teren, położony przy drodze krajowej, dlatego zaczęliśmy szukać możliwych rozwiązań – dodaje Bednarski. Rozpatrywano kilka możliwości: modernizację, wykorzystanie dla firm logistycznych, budowę większych hal targowych. Jedno jest pewne dla prezesa spółki, jeśli teren ma dalej się rozwijać, to wymaga doinwestowania. - Jeszcze pięć lat temu na giełdę samochodową wjeżdżało co tydzień 500 aut, teraz trochę powyżej 200 – wyjaśnia. - To samo dotyczy giełdy warzywno-owocowej. Zmieniła się struktura handlu.

Radosław Bednarski zawczasu uspokaja, że nikt tu nie myśli o sprzedaży. Scenariusz jest taki, aby Rynex wszedł w układ z nowym inwestorem.

Na posiedzeniu komisji radna Wioletta Kulpa nie potrafiła jednak zrozumieć, dlaczego w innych miastach giełdy tętnią życiem, są wypełnione gwarem, ludźmi i towarami.

- Pani się myli w odniesieniu do giełdy samochodowej i towarowej – szybko zaprzeczał prezes. - Przeprowadziliśmy w tej sprawie analizę. Podobna sytuacja dotyczy całego kraju. Giełdy samochodowe upadają, handel przenosi się do internetu. Koszty wjazdy na giełdę wynoszą około 20 zł., w sieci to kwestia zaledwie kilku złotych, aby zamieścić ogłoszenie. Tego procesu już nie da się zatrzymać. To samo dotyczy giełdy towarowej. Mamy w otoczeniu Płocka dwie olbrzymie giełdy, jedną w Łodzi i drugą w Broniszach koło Warszawy. Wystarczy podjechać w nocy na którąś z nich, wrócić do Płocka i rozdysponować towar na sklepy. Skończyły się te czasy, kiedy Kowalski z samego rana jechał na lokalną giełdę, aby kupić kilka skrzynek ogórków i otwierał sobie spokojnie z tym zaopatrzeniem swój sklepik na osiedlu.

Radna wróciła do tematu przedsiębiorców z Bielskiej. - Doszedłem z nimi do porozumienia – zapewniał prezes. - Nikogo nie chcemy skrzywdzić. Dostali czas na znalezienie nowego miejsca. Nikt nie jest pokrzywdzony – uznał, co radna kąśliwie skomentowała: - Taki mamy klimat.

Ostatnim zrealizowanym pomysłem są niedzielne wyprzedaże garażowe. Według prezesa te nasze przy Rembielińskiego od tych organizowanych w Kutnie czy Włocławku wyróżnia posiadanie wiaty. Pogoda jednak szybko zacznie się zmieniać, będzie bardziej deszczowo, później spadnie śnieg. - Jak długo damy radę organizować wyprzedaże? Wszystko zależy od zainteresowania – zapewniał Bednarski. - Na razie pomysł chwycił, jest zainteresowanie. Spróbujemy ten wynik podtrzymać i zdobyć nowych klientów.

Radna Wioletta Kulpa zwracała uwagę na wzrost zatrudnienia o pięć kolejnych osób przyjętych na stanowiska umysłowe.

- Koszty wynagrodzeń, wyłączając radę nadzorczą i zarząd, wzrosły o 518 tys. zł. W zarządzie wzrost o 103 tys. zł. Patrząc na rachunek zysków i strat, to wynik finansowy przeraża. Macie niemal milion złotych straty – punktowała Wioletta Kulpa. - Dokładnie 932 tys. zł, co już budzi spory niepokój. Koszt usług obcych wzrósł o 500 tys. zł. Jak mniemam straty nie dotyczą działalności podstawowej, tylko dodatkowej.

Obecnie na dworcu przy Chopina pracuje 11 osób, głównie w hotelu i na recepcji. - Dworzec otworzyliśmy pod koniec grudnia 2014 roku – przypominał Bednarski. Okres na rozruch prezes liczy dopiero od czerwca 2015 roku. Głównie dlatego, że dworzec udostępniono pasażerom wcześniej niż lokale. - Dla nas był to dość trudny temat. Funkcja handlowa nie sprawdziła się, lepsze okazały się usługi. Wciąż mamy trzy wolne lokale. Green Hotel na dworcu zyskał trzy gwiazdki. Już zbiera pierwsze pozytywne opinie. Rozruch dworca i hotelu wiązały się z naprawdę dużymi kosztami.

Prezes nie chciał podawać żadnych konkretnych kwot, postanowił udzielić odpowiedzi na piśmie. - To trudna działalność, która potrzebuje czasu. Wynik nie może być zbytnio rewelacyjny – asekurował się już zawczasu. Rzeczywiste wyniki hotelu poznamy dopiero po tych za 2016 rok. Dane za pierwsze półrocze wskazują na znaczącą poprawę sytuacji.

Wioletta Kulpa pytała jeszcze o zielony ogródek na środku starówki, który spółka sprzedała Agencji Rewitalizacji Starówki. - Jego złote czasy już się skończyły – twierdził prezes. - Nie było większego ruchu, trochę już nam ciążył. ARS może go komercjalizować. W zimę wykorzysta na wypożyczalnię łyżew. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE