reklama

Warszawskie obchody rocznicy Katastrofy

Opublikowano:
Autor:

Warszawskie obchody rocznicy Katastrofy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPublikujemy relację z obchodów drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej w stolicy, którą otrzymaliśmy od naszego czytelnika, płocczanina, Mariusza Nosarzewskiego.

Publikujemy relację z obchodów drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej w stolicy, którą otrzymaliśmy od naszego czytelnika, płocczanina, Mariusza Nosarzewskiego.

Na uroczyste obchody drugiej rocznicy Katastrofy Smoleńskiej z Płocka do Warszawy wyjechaliśmy we wtorek kilka minut po godz. 13. Z grupy około 50 osób większość znam od wielu lat.

Po godz.15 byliśmy przy Pałacu Kultury i Nauki. Stamtąd czekała nas pielgrzymka na Krakowskie Przedmieście. Przywitał nas tłum ludzi wiwatujących i skandujących hasła. Można powiedzieć, że przywitał nas Jan Pietrzak pieśnią ,, Zakazane kwiaty”.

Już na samym początku miałem wrażenie, że tak naprawdę rodzi się Polska, zupełnie jak w latach osiemdziesiątych. Choć okoliczność była smutna, ale czuło się, że to jest właśnie autentyczna Polska bez fałszu i zakłamania.

Wysłuchaliśmy krótkiego wystąpienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o tym, co się stało dwa lata temu. Następnie obejrzeliśmy film ,,Córka”, na który zaprosił redaktor Tomasz Sakiewicz. To obraz bardzo przejmujący, ukazujący córkę i parę prezydencką jako normalnych ludzi. Pamiętam zwłaszcza jedno zdanie redaktora Sakiewicza: - Nikt nie chce filmów o katastrofie promować i to jest smutne. My jesteśmy promotorami tych filmów, kupując „Gazetę Polską”.

Następnym punktem była Eucharystia u św. Jana, oczywiście katedra była za mała, by pomieścić wszystkich uczestników. Ale to znaczy, że było nas wielu. Na kazanie księdza biskupa czekałem z utęsknieniem. To, co było ważne, nie było patetyczne, ale mądre i i ukazujące sedno Zmartwychwstania i Miłości do Ojczyzny. I wcale nie polityczne. Kazanie wielokrotnie przerywały oklaski.

Po Eucharystii znów czekał nas przemarsz na Krakowskie Przedmieście, tam słuchaliśmy kolejnych wystąpień. Były m.in. dające dużo otuchy przemówienie prezesa, a także przemówienie żony generała Andrzeja Błasika, pani Ewy Błasik. I ponownie pojawiły się okrzyki i wołania o Wolność i Prawdę. Wtedy czułem, że jestem w tym miejscu, gdzie powinienem być. Zmęczeni, ale szczęśliwi już grubo po północy wróciliśmy do Płocka.

Mariusz Nosarzewski

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE