reklama

W tym schronisku psy były tak głodne, że jadły śnieg i inne psy

Opublikowano:
Autor:

W tym schronisku psy były tak głodne, że jadły śnieg i inne psy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- To schronisko było największym koszmarem dla zwierząt w Polsce – mówił w piątek Grzegorz Bielawski. W płockim sądzie zjawił się na odczytaniu wyroku. - Zwierzęta umierały w cierpieniach przez kilkanaście lat, przy czym wszystko działo się za sprawą oskarżonej Magdaleny Sz. Działała celowo i z premedytacją, takie jest zdanie Pogotowia dla zwierząt, które od 2008 roku starało się uratować psy.

- To schronisko było największym koszmarem dla zwierząt w Polsce – mówił w piątek Grzegorz Bielawski. W płockim sądzie zjawił się na odczytaniu wyroku. - Zwierzęta umierały w cierpieniach przez kilkanaście lat, przy czym wszystko działo się za sprawą oskarżonej Magdaleny Sz. Działała celowo i z premedytacją, takie jest zdanie Pogotowia dla zwierząt, które od 2008 roku starało się uratować psy.

W piątek w płockim Sądzie Okręgowym odbyła się rozprawa apelacyjna w sprawie koszmaru w schronisku w Korabiewicach niedaleko Żyrardowa. Oskarżeni nie pojawili się na sali, aby wysłuchać zmienionej treści wyroku sądu drugiej instancji, od którego przysługuje wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego. Stawił się za to przedstawiciel stowarzyszenia Pogotowie dla zwierząt, Grzegorz Bielawski. Doskonale zna tę sprawę. - Wielokrotnie przyjeżdżaliśmy do schroniska z tonami jedzenia dla zwierząt, oferowaliśmy adopcję psów. Od prowadzącej schronisko Magdaleny Sz. słyszeliśmy jedno „proszę za bramę, proszę wypier... razem z tym jedzeniem”. Ona celowo nie przyjmowała pomocy, aby zwierzęta żyły w schronisku jak najkrócej - opowiadał. Z jednej strony dzisiejszy wyrok dla niego oznacza ulgę, Magdalena Sz. przynajmniej przez pewien czas nie będzie zajmowała się zwierzętami, lecz z drugiej strony liczy na to, że to dopiero początek i uda się doprowadzić do tego, aby na ławie oskarżonych usiadły kolejne osoby odpowiedzialne za zgotowanie „piekła na ziemi”.

Od początku...

Schronisko w Korabiewicach należało do tych największych i najlepszych w kraju w latach 80. i 90, później przemieniło się w koszmar. Zwierzęta ginęły z braku dostatecznej opieki, jedzenia, zagryzały się wzajemnie, zimą zamarzały. Kości zakopywano. Czasem niezbyt dokładnie. Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva i stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt biły na alarm. Ich wołania wysłuchali reporterzy stacji TVN z programu „Prosto z Polski”, zjawili się na miejscu z kamerami. Materiał wyemitowano w 2011 roku. Grzegorz Bielawski opowiadał, jak wszedł dzięki obecności policji do domu na terenie schroniska. Psy były dosłownie wszędzie, zasłoniły całą podłogę. Siedziały w barku, w pudłach, na mikrofalówce, w wannie, szufladach, na muszli klozetowej. W "przechoalni zwłok” znalazł już dogorywającego psa... Reporterzy udali się do powiatowego lekarza weterynarii. Kontrola w schronisku? Trzy, cztery razy w roku.

Oprócz psów, w schronisku przebywały również koty. Mieszkały, jak to ujęto na odczytaniu wyroku w piątek, w nieogrzewanym barakowozie z prowizorycznym ociepleniem ze starych ubrań. Wolontariuszki odkryły w nim zmumifikowane zwłoki kotów w różnym wieku. Najwyraźniej szczury zasługiwały na lepsze traktowanie. Magdalena Sz. pochwaliła się dziennikarzom swoją „szczurzarnią”. Opowiadała, jak szczury siedzą na wysokiej drabince przy piecu. W materiale TVN zastępca powiatowego lekarza weterynarii Stanisław Tęsiorowski dziwił się, przecież nie ma przepisu nakazującego trzymanie kotów przy grzejniku. Uchybienia? Różnie z tym bywa. Nie było kociarni, ale "została w jakiś sposób stworzona". Drastyczne zdjęcia? Pewnie fałszywe. Lekarz weterynarii w Żyrardowie Marek Radzikowski odpowiada reporterowi, że uchybienia może i były, ale tylko takie niewielkie. Przyznaje, że może niekoniecznie Magdalena Sz. jest odpowiednią osobą do prowadzenia schroniska, ale ma w sobie wielką miłość do zwierząt. Można z "taką dobrocią spaczyć". A że hoduje szczury... Wszystkie zwierzęta traktuje tak samo. Nie należy też, jak podkreślał, mylić warunków w schronisku z panującymi w sanatorium. Tu zapewnia się „minimum”. Tymczasem jedna z kobiet, która pracowała w schronisku przez kilka lat, opowiada ze łzami w oczach, że przecież to jeden wielki cmentarz. Druga przypomina, że tylko w jednym roku „zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach 1200 psów”.

Wyniki z kontroli schroniska były... pozytywne. Organizacje prozwierzęce przedstawiały zgoła inny obraz sytuacji. Co z policją, prokuratorem? W Prokuraturze Rejonowej w Żyrardowie Bogusław Piątek z początku twierdził, że o znęcaniu się nad zwierzętami możemy mówić dopiero wówczas, jeśli ktoś świadomie dąży do zadawania cierpienia. Po obejrzeniu fragmentu materiału zmienia zdanie. Obiecuje zainicjowanie postępowania z urzędu. Stację telewizyjną poproszono o udostępnienie materiałów wideo, przeprowadzono oględziny schroniska. Część zwierząt wywieziono policyjnymi radiowozami. Wszystkie w bardzo złym stanie, zagłodzone, z pchłami, poranione. Jednemu z psów trzeba było zgolić gęstą od brudu sierść. Wcześniej ważył 33 kg, po zabiegu 26 kg. Dla owczarka południowo-rosyjskiego przyjmuje się normę minimum 40 kg.

Wójt gminy Puszcza Mariańska wydał decyzję o cofnięciu Magdalenie Sz. pozwolenia na prowadzenie schroniska, którego prowadzenie w 2012 roku przejęła Fundacja Viva. Odkryto masowe groby zwierząt. Zarówno Magdalenie Sz., jak i kilku jej pracownikom postawiono zarzuty. Wyrok zapadł w 2015 roku, Magdalenę Sz. uznano winną znęcania się nad zwierzętami poprzez brak zapewnienia właściwych warunków, dostępu do wody, schronienia, także braku właściwej organizacji przyjmowania zwierząt, braku kontroli nad zwierzętami w trakcie ich pobytu w schronisku. Otrzymała karę jednego roku pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawiesił na okres dwóch lat. Zasądzono nawiązkę w wysokości tysiąca złotych na cel związany z ochroną zwierząt oraz trzyletni zakaz prowadzenia działalności, której celem jest opieka nad zwierzętami. Waldemarowi G. zarzucano kierowanie gróźb karalnych. Sąd wymierzył karę grzywny w kwocie 10 tys. zł. Obrońcy Magdaleny Sz. i Waldemara G. wnieśli apelację.

Na sali sądowej

Magdalena Sz. ma przeszło 70 lat. Więzienie jej nie grozi. Sąd zmienił treść wyroku w niewielkim stopniu, ponieważ zmiana nie ma przełożenia na wymiar kary zastosowany przez Sąd Rejonowy. Zgodnie z opinią biegłych lekarzy psychiatrów uznano, że oskarżona w czasie popełnienia zarzucanego jej czynu miała w stopniu znacznym ograniczoną zdolność do rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem. Obrońca przekonywał o opiece roztoczonej przez Magdalenę Sz..

- W żaden sposób nie podważono materiału dowodowego składającego się z zeznań świadków, opinii lekarzy weterynarii co do stanu zwierząt, w jakim zostały odebrane ze schroniska – uzasadniano treść wyroku na sali sądowej. - Dołączono do niego niezwykle bogatą dokumentację fotograficzną przedstawiającą warunki, w jakich te zwierzęta żyły. W bardzo dramatyczny sposób przedstawiała ich stan. Lekarze stwierdzili, że były schorowane, z ranami, w bardzo złej kondycji fizycznej i psychicznej, w skrajnym stanie zaniedbania. Ta sama dokumentacja pokazywała, że nie zapewniono minimalnych potrzeb do życia. Można uznać, że w schronisku był niedostatek pożywienia. Zabrakło troski o właściwe zagospodarowanie zasobami, aby te zwierzęta dostawały pełną miskę i nie miały dziur w budach, miały właściwe posłanie, nie grzęzły w błocie, a zimą nie musiały jeść śniegu. Taki stan rzeczy trwał od 2004 do 2011 roku. To bardzo długi okres czasu wskazujący na rozmiary tych dramatycznych wydarzeń, jednocześnie materiał dowodowy zawiera dokumentację na temat znalezionych na terenie schroniska szczątków zwierząt. Zgodnie z opiniami lekarskimi były w stanie wycieńczenia, zagłodzone, co stało się przyczyną ich zgonu.

Wobec Waldemara G. karę złagodzono. - Sąd uznał, że kara grzywny w wysokości 10 tys. zł jest karą niewspółmiernie wysoką w stosunku do charakteru popełnionych czynów, stopnia społecznej szkodliwości i okoliczności faktycznych - stad obniżenie kwoty do 3 tys. zł.

Po wyjściu

- Możemy z całą stanowczością powiedzieć, że w Korabiewicach zginęło kilka tysięcy zwierząt, często w niewyjaśnionych okolicznościach – opisywał Bielawski. - Główna oskarżona Magdalena Sz. utrudniała adopcję zwierząt. Ludzi, którzy chcieli je ratować, odprawiała z kwitkiem. Wyzywała ich, jednocześnie pozwalając, aby zwierzęta zagryzały się na miejscu.

Bielawski zapewnia, że widoki po wejściu na teren schroniska były koszmarne do tego stopnia, że wiele ujęć nie nadaje się do pokazania w mediach. - Dzisiejszy wyrok nas nie satysfakcjonuje. Bo to zaledwie rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za spowodowanie takiego cierpienia to jest nic. Tak naprawdę powinna siedzieć w więzieniu do końca życia i absolutnie nie powinna mieć żadnej styczności ze zwierzętami. Płocki sąd utrzymał zakaz posiadania zwierząt dla Magdaleny Sz. na najbliższe trzy lata. Ten wyrok jest w dolnej granicy czynu nie tylko wobec niej, jak i Waldemara G., który z kolei stosował groźby wobec wolontariuszy. Waldemar G. przez wiele lat pełnił rolę hycla. Nie wiadomo co się stało ze zwierzętami. Najgorsze było to, że prokuratura i policja już od 2005 byli nieczuli na zawiadomienia o przestępstwach – dodaje. Nie pojmuje też, jak to się stało, że opinie powiatowego lekarza weterynarii były pozytywne. Uważa wręcz, że na ławce oskarżonych powinien zasiąść ówczesny zastępca powiatowego lekarza weterynarii, a więc osoba odpowiedzialna za nadzór nad schroniskiem, która w sposób pośredni przyczyniła się śmierci zwierząt. - Machał ręką. Uważał, że Magdalena Sz. jest kobietą o dobrym sercu, a tak nie było. Wręcz utrudniała czynności kontrolne policji. Spróbujemy zainteresować tą sprawą prokuraturę. Dlatego sprawa dla nas się nie kończy, tylko tak naprawdę dopiero zaczyna.

W schronisku w Korabiewicach przebywają zwierzęta przeznaczone do adopcji, w tym zwierzęta gospodarskie, konie, kozy czy świnie, kaczki i króliki ocalone przed rzeźnickim nożem.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo