Taki autobus jeszcze po Płocku nie jeździł. W środku siedzieli dziennikarze, pracownicy Komunikacji Miejskiej, księgarze z „Czerwonego Atramentu” i czytali. Tak po prostu, na głos, aby uprzyjemnić podróż ulicami Płocka.
Reakcje na pomysł z głośnym czytaniem w autobusie, aby w ten sposób zaakcentować Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, okazały się skrajnie różne. Jednak echo akcji rozeszlo się nawet w mediach społecznościowych. Po wszystkim pojawiły się gratulacje i zachęta dla organizatorów w postaci informacji, że podziałało, zachęcili do czytania.
Akcja rozkręcona przez Komunikację Miejską i „Czerwony Atrament” rozpoczęła się w sobotę tuż po godzinie 9.00, kiedy linia nr 19 wyruszyła z pętli. Wszyscy rozsiedli się i wyjęli książki. Jedni skorzystali z zasobów księgarni przy Kolegialnej, inni wybrali pozycje z własnej, domowej biblioteczki. W ten sposób skorzystano z fragmentów „Oskara i pani Róży” Érica-Emmanuela Schmitta, „Alchemika” Paula Coelho, zekranizowanej powieści „Pachnidło. Historia pewngo mordercy” Patricka Süskinda, literaturę science fiction reprezentowała książka Stanisława Lema. Szkoda tylko, że linia "19" niespodziewanie zmieniła się na trasie w linię "22"...
- To było ciekawe doświadczenie – śmiała się jedna z uczestniczek. - Ludzie byli zaskoczeni. Niektórzy woleli ciszę lub zwykły gwar, jeszcze inni podchwycili i pytali, co czytamy. Szczególnie młodzi ludzie dobrze reagowali. Byli też tacy, który nie zwracali na nas uwagi.
Jedna z dziennikarek wspomina, że padła nawet propozycja, aby ten pomysł kontynuować, może z wykorzystaniem mikrofonu. Krzysztof Krzesimir Blinkiewicz, który był w tym przypadku współorganizatorem akcji i zarazem połową reprezantacji z "Czerwonego Atramentu", miał nadzieję, że w ten sposób znów łaskawszym okiem spojrzymy na książki. Nie da się ukryć, było o nich głośniej niż zwykle i to w nietypowy sposób. Kto wie, może za rok kolejne rundki autobusem po Płocku i koniecznie z dobrą literaturą.
Fot. RK