W Płocku można bezkarnie obrażać papieża

Sąd swoje, a prokuratura i policja swoje - skomentował senator Marek Martynowski fakt, że płocka prokuratura ponownie nie dopatrzyła się przestępstwa w wulgarnym obrażaniu bł. Jana Pawła II. Decyzja odbiła się szerokim echem.

Płocka prokuratura guzik wie na temat katolicyzmu. I kompromituje się - skwitował redaktor naczelny portalu Fronda.pl, Tomasz Terlikowski na wieść o umorzeniu przez prokuraturę rejonową dochodzenia w sprawie obrazy uczuć religijnych.

O sprawie pisaliśmy jako pierwsi. Przypomnijmy: senatora naszego okręgu oburzył profil na Facebooku, który w ordynarny, nienadający się do zacytowania sposób przedstawia bł. Jana Pawła II jako odpowiedzialnego za pedofilię w Kościele lub wręcz - jako sprawcę molestowania seksualnego dzieci. Dlatego parlamentarzysta prawie siedem miesięcy temu złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z obrazą uczuć religijnych. Jak się okazało, nie on jeden - takie zawiadomienie złożyli również m.in. reżyser Dominik Tarczyński z Lublina i Daniel Grobelny z Sochaczewa. Sochaczewska prokuratura wszczęła postępowanie, płocka - odmówiła, uznając, że czyn nie nosi znamion przestępstwa. Jak wyjaśniał nam wówczas prokurator, który podjął tę decyzję, nie ulega wątpliwości, że ordynarne wpisy mogą obrażać uczucia religijne senatora i że zostały zamieszczone publicznie. Wątpliwości prokuratora budziło jednak to, czy głowa Kościoła powszechnego - nawet gdy jest on już błogosławionym (zdaniem prokuratora, beatyfikacja papieża nie jest równoznaczna z jego „uświęceniem”) - jest przedmiotem czci religijnej. Po zaskarżeniu prokuratorskiej decyzji przez Marka Martynowskiego sąd orzekł, że prokurator za bardzo się pośpieszył.

Sąd wskazał, że co prawda duchowni zazwyczaj nie są przedmiotem czci religijnej albo są tylko w określonych sytuacjach, ale beatyfikacja papieża Polaka skutkuje zgodnie z prawem kanonicznym zezwoleniem na publiczny kult o zasięgu lokalnym. Ogłoszony błogosławionym 1 maja ub. roku Jan Paweł II może więc być przedmiotem czci religijnej. Sędzia nakazał prokuraturze ponowne i wnikliwsze rozważanie, czy w tym przypadku nie doszło do obrazy uczuć religijnych.

Policyjne dochodzenie trwało... jeden dzień

Decyzję o wszczęciu dochodzenia policja pracująca nadzorem prokuratora (tego samego, który wcześniej odmówił wszczęcia postępowania) podjęła 2 października. Już dzień później postanowiła umorzyć postępowanie.

W prokuraturze zapytaliśmy więc, czy i jakie dodatkowe czynności podjął prokurator, by zgodnie z zaleceniem sądu „wnikliwiej” przyjrzeć się, czy aby na pewno wulgarne obrażanie osoby będącej zdaniem sądu przedmiotem czci religijnej nie nosi znamion przestępstwa z art. 196 kodeksu karnego. Rzeczniczka płockiej prokuratury, Iwona Śmigielska-Kowalska zwraca jednak uwagę, że na razie decyzja o umorzeniu jest nieprawomocna i dopiero gdy się uprawomocni, będzie można mówić o szczegółach tej sprawy. Podkreśla też, że prokurator zatwierdził decyzję o umorzeniu postępowania z braku znamion czynu zabronionego 9 października, a nie nazajutrz po wszczęcia dochodzenia, i przez ten czas jeszcze raz badał tę sprawę.

Marek Martynowski nie zamierza po raz kolejny odwoływać się od tej decyzji. - Profil został już usunięty, bynajmniej nie z powodu działań policji i prokuratury, ale ze względu na liczne interwencje, w tym moje, do administratorów Facebooka - mówi senator. - Siedem miesięcy trwania tej sprawy pokazało niestety, jak działają płocka prokuratura i policja.

Czytaj tez: