Na wrześniowej sesji jedna z radnych zwróciła uwagę na nowiutki samochód służbowy prezydenta. - Wsłuchuję się w głos pracowników, tylko proszę nie doszukiwać się których. Pracownicy, którzy muszą jechać gdzieś w godzinach pracy, dostają do ręki bilety na autobus komunikacji miejskiej.
- Jak mniemam prezydent jeździ nowiutką skodą octavia zakupioną za około 100 tys. zł – zagadnęła w części poświęconej na interpelacje radna Wioletta Kulpa na wrześniowej sesji w auli ratusza. - Czy zakupiliście już ten samochód transportowy na dziewięć osób? Najwyraźniej wciąż nie ma dodatkowego samochodu, który miałby służyć pracownikom. Pracownicy obserwują pojawiającą się od jakiegoś czasu tendencję. Dostają bilety na autobus komunikacji miejskiej i mają jechać w teren.
[ZT]13858[/ZT]
Do jej wypowiedzi ustosunkował się sekretarz w płockim ratuszu, Krzysztof Krakowski. Informował, że jeden z samochodów jest już dostarczony, w piątek będą kolejne dwa. Sprawa się przedłużyła, ponieważ w pierwszym przetargu nikt nie złożył ofert.
- Jeśli chodzi o wątpliwość z nierównym traktowaniem pracowników, ponieważ ktoś dostaje bilet i jedzie autobusem, a ktoś inny dostaje do dyspozycji samochód służbowy, to dla mnie to jest jakiś absurd. Kierowców mamy w ratuszu tylko dwóch i ci dwaj kierowcy zwykle pracują w nienormowanym czasie pracy. Często zdarza się, że jest tylko jeden z nich do dyspozycji, ponieważ drugi odbiera zgodnie z kodeksem pracy godziny nadliczbowe – mówił sekretarz.
Po drugie, jak wyjaśniał, samochody są przypisane do konkretnego człowieka. - Nie może być tak, że nawet ja czy ktokolwiek posiadający uprawnienia do prowadzenia samochodu, ma prawo jazdy kategorii B i przeszedł stosowne badania psychotechniczne, a w urzędzie jest samochód, to każdy może nim dysponować. Może to zrobić tylko przypisany do niego kierowca. Ponadto jeżeli urzędnik ma możliwość załatwienia sprawy w terenie korzystając z transportu publicznego, a podróż nie zajmie mu niewspółmiernie wiele czasu w stosunku do czynności, którą ma wykonać, to jaki to jest problem, że ten urzędnik dojedzie autobusem? Bo ja tego nie rozumiem. Tak staramy się załatwiać, aby ten urzędnik mógł dojechać i by nie trwało to pół dnia. Zawsze było tak, że część pracowników otrzymywała bilety, kiedy należało załatwić sprawę poza urzędem. Nie widzę w tym nic zdrożnego.
Radny Grzegorz Lewicki dopytywał jeszcze o kilometrówki. Sekretarz dodał, że dotyczy to kilkudziesięciu pracowników. - Proszę wziąć pod uwagę w ilu miejscach Płocka jest prowadzona aktywność gminy i urzędników.
[ZT]15221[/ZT]