reklama

Trwa śledztwo ws. śmiertelnego wypadku na Podolszycach. - Ciężko wyjeżdża się z tego parkingu

Opublikowano:
Autor:

Trwa śledztwo ws. śmiertelnego wypadku na Podolszycach. - Ciężko wyjeżdża się z tego parkingu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTrwa prokuratorskie śledztwo ws. wypadku, w którym zginął 69-letni płocczanin. Na miejscu mieszkańcy ustawili znicze, niektórzy jeszcze bardziej uważają na tym odcinku. - Z tego parkingu zawsze trudno się wyjeżdżało - mówi nam pan Artur.

Trwa prokuratorskie śledztwo ws. wypadku, w którym zginął 69-letni płocczanin. Na miejscu mieszkańcy ustawili znicze, niektórzy jeszcze bardziej uważają na tym odcinku. - Z tego parkingu zawsze trudno się wyjeżdżało - mówi nam pan Artur. 

To był szok, nie tylko dla mieszkańców okolicznych bloków. We wtorkowy poranek na przejściu dla pieszych zginął 69-letni mężczyzna, który czekał na zmianę świateł. Zginął na skutek urazu głowy powstałego w wyniku uderzenia metalowego słupka, do którego przytwierdzony jest przycisk służący do zmiany sygnalizacji. 

[ZT]24540[/ZT]

Wstępne ustalenia policji wskazują, że kierująca toyotą yaris, jadąc od strony marketu Obi, próbowała uniknąć zderzenia z pojazdem wyjeżdżającym z parkingu między "Podolanką" a blokami w stronę miasta. Odbiła w prawo i uderzyła w słupek. Kierowca drugiego auta oddalił się z miejsca zdarzenia, był poszukiwany przez policję.

[ZT]24542[/ZT]

Prokuratura: 

- Ze względu na dobro śledztwa nie udzielamy szczegółowych informacji - mówi Norbert Pęcherzewski, prokurator rejonowy. - Formalnie śledztwo zostało wszczęte 15 stycznia w sprawie czynu z art. 177 § 2. kodeksu karnego. Nikt nie usłyszał zarzutów. Trwają rutynowe czynności. Przebieg i przyczyny zdarzenia zostaną wyjaśnione w śledztwie. 

Jeśli ktoś usłyszy zarzut, to zgodnie z art. 177 kodeksu karnego za spowodowanie wypadku, nawet nieumyślne, którego następstwem jest śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, grozić mu będzie kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. 

Miejsce: 

Sygnalizacja przez kilka godzin była nieczynna, ale jeszcze tego samego dnia została naprawiona, a przejście dla pieszych oddane do użytku. O tragedii, jaka wydarzyła się tu zaledwie kilkadziesiąt godzin wcześniej, przypominają ustawione znicze. O czynnościach prowadzonych przez śledczych świadczą jeszcze niezmyte znaki kredy z oznaczeniami: 1, 2, 3...

Mieszkańcy: 

W teorii życie toczy się tu dalej, ale w praktyce niektórzy piesi są jakby ostrożniejsi, stają dalej od słupka. Jak wspominają, niemal codziennie widzieli, jak ktoś przechodzi tędy na czerwonym lub wręcz nie na pasach. 

- Z tego parkingu zawsze wyjeżdżało się trudno, trzeba uważać. Dochodziło do niebezpiecznych sytuacji, zdarzało się gwałtowne hamowanie - mówi pan Artur, nawiązując do wersji przedstawionej przez policję. 

Płocczanin, który korzysta z tego parkingu od kilkunastu lat, zwraca uwagę, że nie zawsze dobrze widać auto jadące od strony Obi. Jezdnia w tym miejscu jest nieco sprofilowana. 

Świeżo po tragedii kierowcy zwracają większą uwagę, wyjeżdżają ostrożniej. Warto wspomnieć, że na całej długości ul. Czwartaków obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h. To niewielka ulica, a są przy niej duża szkoła podstawowa, basen "Podolanka", wyjazd z Auchan i parkingu podziemnego galerii "Wisła". Kierowcy muszą tu bardzo uważać, zwłaszcza po zmroku. Często nie widać pieszego, który ubrany w czarną kurtkę czai się pomiędzy samochodami. Jak mówią między sobą mieszkańcy, tragedia była tylko kwestią czasu. 

Fot. Michał Wiśniewski/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo