Doniesieniami „Rzeczpospolitej” o śladach materiałów wybuchowych odnalezionych na wraku rządowego samolotu, który rozbił się w Smoleńsku, żyje dziś cała Polska. O komentarz na gorąco poprosiliśmy kilkoro parlamentarzystów różnych opcji politycznych z naszego okręgu.
Dzisiejsze wydanie „Rzeczpospolitej” przynosi szokujące informacje na temat smoleńskiego śledztwa. Jak ujawnił dziennik, polscy prokuratorzy, którzy przez miesiąc badali wrak tupolewa, odnaleźli we wnętrzu samolotu, na fotelach pasażerów, a także m.in. poszyciu skrzydła ślady trotylu oraz nitrogliceryny. „Rz” podaje, że eksperci nie wiedzą, w jaki sposób substancje znalazły się na maszynie, nie odrzucają też hipotezy, że osad z materiałów wybuchowych pochodzi z niewypałów z czasów II wojny światowej. Informacje o odnalezionych śladach - jak podaje dziennik - natychmiast zostały przekazane prokuratorowi generalnemu, naczelnemu prokuratorowi wojskowemu, a także premierowi.
O komentarz na gorąco w związku z ustaleniami „Rz” poprosiliśmy kilkoro parlamentarzystów z naszego okręgu.
Piotr Zgorzelski (PSL): Doniesienia Rzeczpospolitej o śladach trotylu znajdujących się na 30 fotelach wraku samolotu TU-154 M w połączeniu z informacją o śmierci technika pokładowego Jaka -40 przekonuje mnie do tego, że coraz bardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy może być ta, która dopuszcza udział osób trzecich w tym tragicznym zdarzeniu. Z pewnością dzień dzisiejszy stanie się momentem zwrotnym w dochodzeniu do prawdy, choć do uzyskania 100% pewności według mnie droga jeszcze daleka. Przede wszystkim jednak należy poczekać na opinię prokuratury, dopiero ona będzie kluczowa.
Paweł Sajak (Ruch Palikota): Nie chciałbym na razie komentować tych doniesień.
Elżbieta Gapińska (PO): Oczywiście, słyszałam o tych doniesieniach, ale ponieważ non stop jestem w trakcie spotkań, nie zdążyłam się z nimi zapoznać na tyle, by móc je komentować.
Wojciech Jasiński (PiS): Niestety, teraz wszystko układa się w logiczny ciąg wydarzeń - począwszy od rozdzielenia wizyt, na które przystał premier Donald Tusk, podejmując grę obcego państwa, potem przez próby obarczenia winą za katastrofą polskich pilotów, prezydenta, oddanie śledztwa, wszystkie te mataczenia, kłamstwa. Tylko jedna wersja wydarzeń może je wszystkie spoić, potwierdzona zresztą przez poważnych naukowców. Teraz przed Rosjanami, ale i polskim rządem ogromne wyzwanie: muszą udowodnić Polakom swoją niewinność. Po tych krętactwach, kłamstwach, mają obowiązek wykazać, że są niewinni!
Chwilę po konferencji prasowej prokuratury, która nie potwierdziła informacji Rzeczpospolitej, sprawę skomentowali również Julia Pitera i Marek Opioła:
Julia Pitera (PO): Wiemy już z dzisiejszej konferencji prasowej prokuratury wojskowej, że artykuł dotyczący nowych ustaleń śledztwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem nie znajduje potwierdzenia w dotychczasowych ustaleniach prokuratury. Prokurator bardzo precyzyjnie zrelacjonował stan badań laboratoryjnych, których ostateczny efekt będzie zaprezentowany opinii publicznej po zamknięciu pracy ekspertów w laboratorium kryminalistycznym. Fakt ukazania się tej przedwczesnej informacji musi niepokoić, bowiem prawo prasowe szczegółowo określa, jakie obowiązki spoczywają na dziennikarzach. Wśród nich jest rzetelność oparta na sprawdzonych faktach. Niepokój społeczny wywołany tym artykułem jasno dowodzi, jakie mogą być skutki braku odpowiedzialności za słowo.
Marek Opioła (PiS): W tej sytuacji uważam za konieczne jak najszybsze zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmu, podczas którego na temat tej sprawy wypowie się również prokurator generalny Andrzej Seremet. Uważam również, że pan premier Donald Tusk powinien podać się do dymisji. Konferencja prokuratury nie zmieniła mojej opinii w tym zakresie. Wyglądało to, jakby prokuratorzy szli w zaparte. Płk Szeląg zaczął od wysokiego C, mówiąc, że na fotelach nie było śladów trotylu i nitrogliceryny, a później dopiero wskazał, jak funkcjonuje sprzęt biegłych i oznajmił, że trzeba czekać na ekspertyzy. To wyraźnie pokazuje, że bez ich zgody żadna informacja nie przedostanie się opinii publicznej. Niewykluczone przecież, że za pół roku, gdy będą gotowe ekspertyzy, prokuratura potwierdzi te informacje.