Naszą uwagę przykuł ślad dłoni odbitej na ścianie płockiej katedry. Okazało się, że na szczęście nie jest to wyraz ekspresji twórczej nieznanych wandali, ale pozostałość po… próbie czyszczenia katedry.
Zagadkę tajemniczej dłoni odbitej na tyłach katedry rozwikłał nam Jakub Szczepański z duszpasterstwa Katedra Młodych - otóż dwa tygodnie temu przeprowadzono tam próbę czyszczenia elewacji świątyni za pomocą nowoczesnej metody, stosowanej między innymi podczas pucowania słynnego paryskiego muzeum Luwr. A odbita ręka na kamiennych płytach i wyczyszczony skrawek elewacji z czerwonej cegły pokazują stopień zabrudzenia najstarszej płockiej świątyni. Różnicę widać gołym okiem.
Jak czytamy na stronie katedry, próbę czyszczenia elewacji przeprowadzili pracownicy bydgoskiej firmy Thomann-Hanry Polska, oczywiście pod czujnym okiem ks. proboszcza i konserwatora zabytków. Fragment prastarych murów katedry był czyszczony na sucho, czyli bez kropli wody, za pomocą francuskiej metody Le Gommage. Do usuwania zabrudzeń używa się w niej sprężonego powietrza o małym ciśnieniu ze specjalnym drobnoziarnistym pudrem mineralnym, dzięki czemu czyszczenie nie uszkadza powierzchni i nadaje się do konserwacji zabytków. Kilka lat temu dzięki zastosowaniu suchej metody, czystością lśnił portal bazyliki.
Test wypadł pozytywnie - wyczyszczone cegły odzyskały swą czerwoną barwę, udało się też usunąć szpetne bohomazy wykonane przez wandali sprejem (takie „ozdoby” niestety widnieją również na murach opactwa pobenedyktyńskiego). Co dalej? Jak mówi Jakub Szczepański, główną rolę w dalszych decyzjach odgrywają oczywiście środki finansowe. Na razie wiadomo, że według ekspertyz naukowców na remont sypiącej się świątyni potrzeba minimum 40 mln, a priorytetem jest w tej chwili ratowanie wież i dachu. Niewykluczone jednak, że równolegle, w ramach tego samego projektu, uda się również wyczyścić elewację bazyliki katedralnej.
Przypomnijmy: naukowcy alarmują, że katedra jest w fatalnym stanie technicznym - sypią się cegły, w każdej chwili na głowę przechodniów mogą spaść odłamki, zaprawę można wydłubać palcem, przecieka dach, niszcząc zabytkowe wnętrze. Z szacunków wynika, że odnowienie świątyni pochłonie ok. 40 mln zł, sam projekt budowlany kosztował pół mln zł. W każdą trzecią niedzielę zbierane są też datki od wiernych, na razie udało się zebrać ponad 24 tys. zł, ale to kropla w morzu potrzeb, dlatego władze kościelne, a także miasto, które włączyło się w ratowanie najważniejszego płockiego zabytku, chciałyby pozyskać pieniądze ze źródeł zewnętrznych, np. ze środków unijnych (w ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie w tej sprawie w ministerstwie kultury i dziedzictwa narodowego).
Więcej czytaj
Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock