reklama

Strajk czy manifestacja? Decydujmy, nim ten pociąg odjedzie

Opublikowano:
Autor:

Strajk czy manifestacja? Decydujmy, nim ten pociąg odjedzie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMaksymalnie za trzy tygodnie projekt reformy likwidującej gimnazja będzie poddany pod głosowanie w parlamencie. - A wtedy klamka zapadnie ? ostrzegała była minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska na spotkaniu w Płocku. I zachęcała do protestu.

Maksymalnie za trzy tygodnie projekt reformy likwidującej gimnazja będzie poddany pod głosowanie w parlamencie. - A wtedy klamka zapadnie – ostrzegała była minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska na spotkaniu w Płocku. I zachęcała do protestu.

W poniedziałek przeciwko rządowym planom zmian w oświacie protestowali w Warszawie m.in. płocczanie. W Płocku temat poruszono na spotkaniu z Joanną Kluzik Rostkowską i prezesem ZNP, Sławomirem Broniarzem, które zorganizował związany z Platformą Obywatelską Klub Obywatelski. Stąd obecność na spotkaniu w Gimnazjum nr 8 parlamentarzystów PO Elżbiety Gapińskiej, posła Marcina Kierwińskiego, szefów spółek miejskich, także niektórych radnych miejskich (była także szefowa płockiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej czy wiceszef płockiego koła Nowoczesnej). Prezes ZNP Sławomir Broniarz zdążył dojechać ze stolicy do Płocka, podobnie jak była minister edukacji, Joanna Kluzik-Rostkowska.

Poprzedniczka Anny Zalewskiej zaczęła od stwierdzenia, że reforma jedynie spotęguje chaos, doprowadzi do zmiany strukturalnej, ale „pozostanie obok tego, co faktycznie należy zrobić”, czego już nie sprecyzowała.

- Ta dobra zmiana opiera się na fałszywej tezie. Mamy likwidować gimnazja, ponieważ się nie sprawdziły – tymczasem polskie szkolnictwo w rankingach ma się coraz lepiej. - Nie jesteśmy już poza średnią unijną. Rodzice słyszą, że gimnazja trzeba zlikwidować, bo jest w nich niebezpiecznie. Trudniej jednak bywa w podstawówkach.

Chaos i zwolnienia

Tłumaczyła, że nie da się uniknąć zwolnień wśród 170 tys. nauczycieli. 

- Już teraz część kadry pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Dyrektorzy będą w pierwszej kolejności proponowali pracę swoim nauczycielom, a nie tym z wygaszonych gimnazjów - przekonywała. - Część zostanie bez klas. Stworzenie podstawy programowej wymaga długiej pracy, a tu ktoś wymyślił, że uda się to zrobić w sześć tygodni i w dodatku od środka. Najpierw do klasy pierwszej i czwartej w podstawówce, pomijając drugą i trzecią, następnie do klasy siódmej. Nie dziwię się, że eksperci już się wycofują. Ja się raczej dziwię, że ktoś w ogóle się na coś takiego zdecydował.

Dlatego - twierdzi była minister - ta reforma jest "chaotyczna i kompletnie nieprzemyślana".  - W roku wyborczym na jednym poziomie szkoły średniej dojdzie do spotkania dwóch roczników, młodych ludzi po trzeciej klasie w gimnazjum oraz uczniów po zakończonej edukacji w ośmiu klasach podstawówki - prognozuje. - Zamiast 350 tys. uczniów, będzie 700 tys. A teraz wyobraźmy sobie sytuację, kiedy w ostatniej klasie gimnazjum komuś powinie się noga. Powinien iść do liceum, ale jak ma rozpocząć edukację w szkole średniej, skoro nie skończył gimnazjum, ale już nie ma gdzie się cofnąć? Trafi do podstawówki.

Nobla za to nie przyznają

Sławomir Broniarz uważa, że podążamy w kierunku edukacji patriotyczno-nacjonalistycznej, w której historia czy język polski stają się ważniejsze w planie lekcji niż informatyka. Ubolewał, że nie bierze się pod uwagę głosu samorządów. Zarzekał się, że ZNP nie jest żadną „prawą ręką Komitetu Obrony Demokracji”.

- Próbuje się pokazywać związek, jakby tkwił w układzie, a sam Broniarz był w zmowie z Mateuszem Kijowskim. Nigdy nie zamieniłem z nim choćby jednego zdania, trzy razy widziałem go na manifestacjach. Stajemy się uczestnikami przepychanki politycznej. Ta reforma nie zaszkodzi w pierwszej kolejności Prawu i Sprawiedliwości, tylko dzieciom.

Ten pociąg zaraz odjedzie

- Przed „czarny marszem” w związku z projektem "Stop aborcji" wydawało mi się, że już nic nie da się zrobić – dopowiadała Joanna Kluzik-Rostkowska. - Wcześniejsze rządy miały koalicjantów, które nie garnęły się do brania na siebie odpowiedzialności za poczynania partii rządzącej. Hamulec zniknął. PiS-owi wydaje się, że skoro mają 235 głosów, to nie muszą już nikogo słuchać.

Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej,  „czarny marsz” chyba jednak coś zmienił. - Jeśli głos nauczycieli, rodziców, dyrektorów szkół i samorządów będzie donośniejszy, tym lepiej - mówiła. - Jarosław Kaczyński nie zna się na edukacji. Podpowiedziano mu coś na podstawie badań. Premier musi wiedzieć nieco więcej, ale nie będzie zawracać sobie czymś głowy, kiedy brakuje jasnych sygnałów niezadowolenia. Niestety u minister Zalewskiej brakuje refleksji. Wzbudza się powszechne przekonanie, że Polacy nie lubią gimnazjów i chcą zmian. Trzeba wspólnie powiedzieć „nie”. Problem w tym, że ten pociąg zaraz odjedzie. Trwają konsultacje, ale projekt wróci, przejdzie przez Radę Ministrów i dojdzie do głosowania, więc jeśli coś ma się zdarzyć, to musi być to w czasie dwóch, trzech najbliższych tygodni. Platforma przygotowała już wniosek o wotum nieufności dla minister Zalewskiej. Mocno trzymałam kciuki za poniedziałkowy protest. Liczę, że PiS zacznie myśleć pragmatycznie.

Prezydent Płocka przypomniał sytuację z Gimnazjum nr 6. Szkoła sama poprosiła o przekształcenie w podstawówkę nr 14.

- Zrobiliśmy symulację. Będziemy w stanie tak wykroić obwody, aby to się udało. Już teraz dochodzimy do granicy, aby pozwolić sobie na klasy składające się z 22, 23 uczniów. Na szczęście stać nas na to. Ale co zrobić z nauczycielami z gimnazjów? Po wygaszeniu jednego trudno było znaleźć pracę dla zwolnionych pracowników. Zapewnienia pani minister, że nikt nie straci pracy, nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.

Do dyskusji przyłączyła się posłanka Elżbieta Gapińska. Wspominała o zmniejszonej subwencji na edukację. - Dobrze wiedzą, że będzie mniej etatów. Proponuje nam się powrót do starego systemu. Nasi dziadkowie jeździli wozem zaprzężonym w konie, my podróżujemy samochodami. Po co mamy się cofać? Pani minister zafunduje nam sytuację, kiedy w mniejszych szkołach nauk przyrodniczych zaczną uczyć poloniści i historycy. Wykładowcy akademiccy obawiają się, że zabraknie młodych ludzi na kierunkach medycznych i w szkołach technicznych, gdyż ci będą źle przygotowani już na etapie egzaminów wstępnych.

Joanna Kluzik-Rostkowska stwierdziła, że oddycha z ulgą przy projektach z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, pomimo że za ministrem Gowinem nie przepada. - To zupełnie inny świat. Przynajmniej jest możliwa rozmowa, nie natrafia się na ścianę. Były premier Jerzy Buzek obawia się, że poczynania PiS-u będziemy odkręcać przez kolejne 20 lat.

Parasol ochronny nad rządem

Jedna z uczestniczek pytała Broniarza o aktywność ZNP. - W połowie października 2015 roku wspólnie protestowaliśmy z Solidarnością, a teraz słyszmy, że była tam tylko Solidarność, która chciała programów osłonowych dla nauczycieli odchodzących na emeryturę po 30 latach pracy - dodał. Joanna Kluzik-Rostkowska sądzi, że Solidarność rozpostarła parasol ochronny nad rządem PiS. Wspominała o listach od rodziców, którzy proszą o zorganizowanie strajku w obronie dotychczasowego modelu edukacji.

Znalazło się parę gorzkich słów pod adresem samych nauczycieli. Broniarz stwierdził, że w parlamencie nie reprezentuje go żadna polityczna opcja, ponadto czas zastanowić się co z lekcjami religii w szkole (płaci za nie państwo), a sami nauczyciele zbytnio przyzwyczaili się do tego, że o ustalonej godzinie kończą pracę. - Proponowałem, aby pracowali także z dorosłymi, ale nie spodobało się to samym nauczycielom – odparł. - Niektórym starszym nauczycielom obiecuje się przejście na wcześniejszą, ale niską, emeryturę i odprawę, ale doprowadzi to wyłącznie do powstania coraz bardziej sfrustrowanego społeczeństwa – mówił związkowiec. Poddawał w wątpliwość proces kształcenia studentów. - Muszą mieć już na starcie świadomość, że do zawodu dostaną się tylko najlepsi z najlepszych, a reszta kształci się na własne ryzyko. Jako ZNP oczekujemy większego dofinansowania na doskonalenie zawodowe. Poszerzajmy spektrum przygotowania nauczycieli, ale ograniczmy edukację wyższą do niezbędnego minimum.

- Na razie spora część kadry woli usiąść w pokoju nauczycielskim i ponarzekać – kontynuował Broniarz. - Z 6-latkami przegraliśmy na własne życzenie, w grę wchodziło 25 tys. etatów. Dano wiarę temu, że szkoły są nieprzygotowane, nie mają warunków. Samorządy już zaczynają liczyć, więc nie miejmy za złe dramatycznych decyzji. Na razie mamy zapowiedź reformy o charakterze sentymentalnym. To sprytny socjotechniczny zabieg, bo wielu Polaków chodziło jeszcze do 8-letniej podstawówki. Ale model współczesnego absolwenta jest już zupełnie inny. Znajomość „Nad Niemnem” nie jest już tak ważna.

Zwracano uwagę, że rząd szykuje nam eksperyment, jednocześnie wyrzucają wieloletni dorobek lekką ręką do kosza. W dodatku w samym środowisku nauczycieli nie ma solidarności. O zatrudnienie boją się głównie pracownicy gimnazjów. Reszta nie obawia się także tego, co może nastąpić za trzy lata. - Ten chaos prędzej czy później uderzy w dzieci przy tak nieprzygotowanej reformie – ostrzegał Andrzej Nowakowski.

Co dalej? Broniarz optuje za strajkiem. Rozważana jest także opcja ogólnokrajowego marszu protestacyjnego w stolicy, ale to rozwiązanie kosztowne. Decyzja zapadnie za kilka dni.

Czy klamka już zapadła?

Dyrektor Zespołu Szkół w Drobinie Bogdan Banaszczak przywołał spotkanie z posłanką PiS, Anną Cicholską. - Powiedziała nam, że w kwestii reformy klamka zapadła. Traktuje się nas przedmiotowo, to oburzające. Tyle się mówi o konsultowaniu, debatach, a to wszystko obłuda. Szkół nie kształtuje się na 15, tylko na 50 lat, a tu brakuje przewidywalności i spokoju.

Była minister edukacji zaprzeczyła. - Klamka jeszcze nie zapadła. Tak się stanie dopiero po głosowaniu.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE