Pączek na obiad albo z keczupem? W Starej Pączkarni mówią: „czemu nie?”. Gratka dla tych, którzy nie podążają ścieżką typowej oferty z każdej cukierni. Jako pierwsi w Płocku postanowili zrewidować nasze poglądy na pączki. A przy okazji nawiązać do staropolskiej tradycji. Do tej pory było tylko na słodko...
Pączki wytrawne. Zaskakujący pomysł? Skądże. Chodzi o pączki staropolskie. Z początku były to raczej wykonane z ciasta chlebowego placuszki ze słoniną bądź boczkiem w środku. Ani słodkie, ani tym bardziej przypominające dzisiejsze pączki. Dopiero z czasem nabrały bardziej krągłych kształtów, a środek wypełniono dżemami, konfiturami albo innymi słodkościami. Pamiętajmy również, że pączki są przysmakiem w wielu krajach. W Niemczech twierdzą, że pewien cukiernik, który trafił do żołnierskiej kuchni, stworzył okrągłego pączka na podobieństwo... armatniej kuli. Krąży też inna historia, w Austrii. Swoją kulistość pączek miałby zawdzięczać... kłótni w cukierni, kiedy to przypadkowo ciasto wpadło do garnka z rozgrzanym tłuszczem. Obecnie kształty pączków są rozmaite. Uginają się pod naciskiem, są miękkie, co jest zasługą ciasta drożdżowego. Pierwsze pączki były jednak o wiele twardsze. Nie bez powodu tak je opisał w XVIII w. pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz:
Staroświeckim pączkiem, trafiwszy w oko, mógłby je był podsinić.
Skąd pomysł na poszerzenie oferty o pączki wytrawne?
Z ciekawości. I trafiliśmy idealnie, pączki z mięsem sprzedają się na pniu – zapewnia właścicielka. Przyjęcie przez klientów mile nas zaskoczyło. Przeważnie pączki staropolskie są w sprzedaży rano, do wyczerpania zapasów. Bywa, że klienci wolą wręcz te wytrawne od słodkich i specjalnie po nie przyjeżdżają do Starej Pączkarni, szczególnie w porze lunchu czy drugiego śniadania. Przypominają one nieco paszteciki serwowane zwykle z barszczem. W środku znajdziemy bardzo dobrze doprawiony farsz wieprzowo-drobiowy zamknięty w wieloziarnistym, drożdżowym cieście. Oferta wytrawnych smaków jeszcze w tym roku zostanie poszerzona, aby klientów stale czymś zaskakiwać. Prawdopodobnie będzie to wersja wegetariańska. Nie ma co się jednak nadmiernie zastanawiać czy warto skusić się na pączka ,,na słono”, o wiele lepiej jest go po prostu spróbować!
Proces produkcyjny jednego pączka, począwszy od wstawienia ciasta do finalnego produktu, trwa nieco ponad dwie godziny i zaczyna się już o 5.00 rano. Pracownicy Starej Pączkarni nie korzystają z mrożonego ciasta. Od rana mieszają drożdże, mąkę i inne sekretne składniki. Ustalają też jakimi smakami nadzienia zaskoczą na pierwszy rzut swoich klientów.
To niełatwa decyzja, a my lubimy zaskakiwać – dodaje pani Karolina. - Są więc zarówno pojedyncze, jak i podwójne smaki. Ostatnio zrobiliśmy przepyszny budyń z jagodą. Wcześniej przydarzyła nam się słodka, ale jaka smaczna pomyłka: banan z truskawką, który na stałe trafił do naszego repertuaru. Mamy też kolorowe donuty, szczególnie lubiane przez dzieci. Na okazje typu Dzień Kobiet, Dzień Dziecka, Walentynki czy zbliżający się Dzień Mamy zawsze przygotowujemy specjalne wersje donutów, które są bardzo efektowne i doskonale nadają się na mały, słodki upominek. Staramy się, żeby nie było nudno – zapewnia właścicielka.
Na koniec pączki muszą urosnąć w specjalnej komorze, po czym wymagają usmażenia. Potem już klienci mogą ustawić się po mięciutkie, świeżutkie i gorące pączki. W dodatku na ciepłe pączki można liczyć nie tylko rano, ponieważ proces produkcyjny trwa jeszcze w godzinach popołudniowych.
Nigdy nie skracamy żadnego etapu produkcji. Jeśli nawet trzeba chwilę poczekać, to warto – dopowiada Karolina Stańczyk. - Czasem też sami klienci bardzo nas zaskakują i wykupują pączki w takim tempie, że jesteśmy zmuszeni zamknąć okienko trochę wcześniej. To wszystko dlatego, że pączki w Starej Pączkarni są zawsze sprzedawane wyłącznie w dniu wyprodukowania.
Słodko-wytrawna oferta to nie wszystko. Oprócz pączków, właściciele od samego początku zamierzali zaproponować klientom Starej Pączkarni coś dla ochłody. Kolejna nowość to bowiem lody rzemieślnicze, zrobione z naturalnych składników, zgodnie z zasadą: produkty mają być z najwyższej półki, a produkt finalny jak najlepszej jakości.
Wszystko, co robimy, robimy na 100% - mówi pani Karolina. Zatem na jakie smaki można się skusić stojąc przy okienku? - Nie zabraknie tradycyjnych śmietankowych, truskawkowych, malinowych, owocowych czy czekoladowych. Postaramy się też o te mniej szablonowe smaki, jak na przykład mango z marakują czy sorbet limonkowy. Tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Będziemy też starali się rozszerzyć ofertę o lody słodzone alternatywnie.
W Starej Pączkarni można również liczyć na promocje związane z kawą na wynos, o których regularnie informujemy na naszej stronie na Facebooku, Stara Pączkarnia Płock. Zachęcamy do polubienia nas i bycia z nami zawsze na bieżąco.
Mamy nadzieję, że Stara Pączkarnia w pewnym sensie wrosła już w to miasto. Jesteśmy na Królewieckiej już prawie pół roku, od listopada 2018. Klienci nas chwalą i do nas wracają, a to dla nas najważniejsze. Widzimy znajome twarze, można chwilę porozmawiać, dowiedzieć się, co słychać u naszych stałych bywalców. Jesteśmy uśmiechnięci, dużo żartujemy, chcemy, żeby przy naszym okienku zawsze była fajna atmosfera. Właśnie to, w połączeniu ze świetną jakością naszych produktów, oferujemy naszym klientom. Mamy nadzieję, że tak będzie również podczas tegorocznego Jarmarku Tumskiego. Już teraz serdecznie zapraszam na nasze stoisko – zachęca do odwiedzin Karolina Stańczyk.