- Są dwa elementy, które wyróżniają Płock negatywnie, efekt zdrowotny Orlenu, z czego miasto słynie. Po drugie wszystkie drogi szybkiego ruchu omijają Płock w promieniu 35-40 km. Orlenu nie da się skopiować i przenieść w inne miejsce. Płock pozostaje niezauważony, przy czym jest to miejsce strategiczne - mówił we wtorek goszczący w Płocku przewodniczący Nowoczesnej, Ryszard Petru.
Przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru przyjechał do Płocka, aby spotkać się z dziennikarzami i wyborcami w Przetworni przy ul. Synagogalnej. Towarzyszyli mu lokalni działacze Bartosz Leszczyński i Marcin Podsędek.
Na wstępie przewodniczący partii opozycyjnej odniósł się do zapowiadanej przez Prawo i Sprawiedliwość podwyżki cen paliw. W środę Sejm zajmie się projektem ustawy ironicznie przez niektórych nazywanej już „paliwem plus”, oficjalnie jednak chodzi o ustawę wprowadzającą opłatę drogową. Będzie to pierwsze czytanie projektu złożonego przez PiS. Jeśli uzyska wystarczające poparcie, niedługo Polacy będą płacić za każdy litr benzyny o 25 groszy więcej. Jak tłumaczą politycy z rządzącej partii, środki z nowego podatku są niezbędne do budowy nowych dróg i mostów. Z kolei opozycja gani sięganie do kieszeni obywateli. W mediach przypominane są wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego czy obecnej premier Beaty Szydło, w których to oni punktowali Platformę Obywatelską za podobne poczynania.
- Jesteśmy w miejscu, w którym te paliwa są produkowane – mówił Petru. - Wydawałoby się, że właśnie tu powinny być najtańsze, a są najdroższe. Średnio o 20, 30 groszy na litrze. Ceny paliwa, przykładowo w Niemczech czy w Austrii, są bardzo zbliżone, chociaż zarobki czterokrotnie większe niż w Polsce. Półtora tygodnia temu Mateusz Morawiecki zapewniał, że rząd nie podnosi podatków celem sfinansowania obietnic wyborczych. Już wiemy, że było to jedno wielkie kłamstwo.
Dalej wymieniał te opłaty, które zostały podniesione, w tym składkę na ZUS (wzrost o 50 zł, co daje o 600 zł rocznie większe koszty dla przedsiębiorców, który rozlicza się ryczałtowo), założył już wzrost opłat za benzynę (a więc średnio o 350 zł rocznie więcej do wyłożenia z portfela dla przeciętnego Kowalskiego, który jeździ samochodem), wskazał także na opłatę wodną. - Ta ustawa niedługo wejdzie. Szacuje się 6 mld zł wpływu do budżetu. Koszt dla przeciętnego Polaka będzie zbliżony, jak w przypadku cen benzyny.
Nowe prawo wodne oznacza podwyżki cen za wodę, korzystanie z terenów nadwodnych, powstanie również nowa instytucja Wody Polskie integrująca służby zajmujące się wodami w kraju. A co z tymi podwyżkami? Miałoby to wyglądać w taki sposób, że rząd co roku będzie określał stawki na kolejny rok, aż osiągną maksymalny poziom zawarty w ustawie. Zapłacą więc rolnicy, producenci napojów, hodowcy ryb, sektor energetyki, nawet osoby cumujące łódkę przy przystani, przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne. W tym ostatnim przypadku wszystko zależy od wielkości aglomeracji. Stawka maksymalna waha się od 15 (do 50 tys. mieszkańców) do 40 gr ( w większych miastach) za metr sześcienny wody powierzchniowej lub podziemnej. Innymi słowy odbiorcy mogą zapłacić więcej za wodę i odprowadzenie ścieków. Pocieszeniem są jedynie deklaracje, że podwyżki z tytułu tej ustawy nastąpią najprawdopodobniej w 2019 roku.
Zdaniem Ryszarda Petru te trzy przykłady wzrostu opłat pokazują, jak dużo te wszystkie obietnice PiS-u kosztują. - Nasze życie za drogiej zmiany jest po prostu droższe - podsumował przewodniczący.
Pojawił się tam wyborów samorządowych na jesieni 2018 roku.
- Nie znamy jeszcze dokładnej daty. Być może będzie to 11 listopada i dojdzie do połączenia wyborów samorządowych z referendum, a także ze świętem państwowym – przypominał Marcin Podsędek. - Przygotowujemy się, tworzymy listy wyborcze w najważniejszych ośrodkach. Te osoby, które są nam nieprzychylne, wskazują że nie mamy wystarczającej liczby członków do obsadzenia list wyborczych. To nieprawda. Mamy ich ponad 500 tylko na Mazowszu. W Płocku zamierzamy wystawić silną reprezentację w wyborach do rady miejskiej. Bierzemy pod uwagę wystawienie własnego kandydata na prezydenta miasta.
Działacze Nowoczesnej przeprowadzali ostatnio ankietę wśród mieszkańców Płocka. 81 proc. zapytanych przez nich osób poparło sfinansowanie in vitro z budżetu miasta.
- Poparło program odrzucony przez koalicję PO PiS, która powstała tylko z powodu tego głosowania – dopowiadał lider płockiej Nowoczesnej, Bartosz Leszczyński. - 74 proc. osób było przeciw finansowaniu kościoła z budżetu państwa i 81 proc. wskazało na budowę sali koncertowej. Zamierzamy dalej dowiadywać się, jakie są potrzeby mieszkańców i na tej podstawie tworzymy program na najbliższe wybory – czyli z pewnością powróci temat in vitro.
Ryszard Petru zapewniał jeszcze, że listy będą „oddolną inicjatywą”, lecz kontrolowaną, zatwierdzoną przez partyjny Zarząd Mazowsza. - W dużych miastach wojewódzkich, przy braku otwartości Platformy Obywatelskiej na współpracę, a wiele na to wskazuje, będziemy wystawiać własnych kandydatów na prezydentów. Natomiast nadal podtrzymują ofertę, żeby ustalić wzajemne poparcie dla kandydata w drugiej turze wyborów. W byłych miastach wojewódzkich to już decyzja władz lokalnych. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby ingerować w to, co dotyczy Płocka i sugerować rozwiązanie. Wszystkie warianty są możliwe. Mogę powiedzieć, że im niżej schodzimy, tym łatwiej się dogadywać, także większą wagę mają komitety bezpartyjne. A kto będzie na listach? Wydaje mi się, że osoby podobne do tych, które tutaj stoją. W naszej partii są także panie. Chcemy, aby na listach znajdą się osoby z doświadczeniem zawodowym, młode duchem, z energia do działania. Nie jesteśmy partią koniunkturalną. Tymczasem, kiedy tylko pojawia się zaproponowany przez nas temat in vitro, nagle mamy koalicję PO z PiS-em.
Petru zapytany o działalność płockich struktur Nowoczesnej stwierdził, że nie da rady samodzielnie ogarnąć wszystkich kół partyjnych, on „nie jest tu ekspertem”, a nie chciałby chwalić nikogo na wyrost. - Dla mnie najważniejsze są odważne poczynania związane z potrzebami mieszkańców, a in vitro jest tego przykładem.