Nasza czytelniczka z Płocka od wielu lat wstydzi się przed znajomymi z Wrocławia za widok zrujnowanych, straszących kamienic na Starym Rynku. - Jak to możliwe, że w pięknym miejscu są tak szpetne budowle? - Nie mamy wpływu na właścicieli prywatnych budynków – rozkładają ręce w Ratuszu.
Napisała do nas pani Maryla, płocczanka, do której co roku przyjeżdżają na kilka dni znajomi z Wrocławia. Napisała, bo ma już trochę dość tych samych – słusznych zresztą – pytań od gości. Podziwiają oni Płock, chwalą, wiele rzeczy im się bardzo podoba. Ale gdy docierają na Stary Rynek, za każdym razem nie mogą sę nadziwić, czemu w tym reprezentacyjnym miejscu, w otoczeniu ładnych budynków straszą dwie ruiny tuż przy Domu Darmstadt, mające numer 10 i 12?
- Dlatego pytam za pośrednictwem Portalu Płock: jak to możliwe, że władze miasta pozwalają na to, że w najbliższym sąsiedztwie ratusza znajdują się rozwalające się kompletnie rudery, nazywane przez niektórych zabytkowymi kamienicami? Co miasto zrobiło przez ostatnie 10 lat, by te rudery zostały wyremontowane albo przynajmniej rozebrane? Co w tej sprawie zrobił konserwator zabytków czy inne służby ratusza, które nadzorują takie zabytkowe budynki? - wylicza zbulwersowana płocczanka.
Co na to Urząd Miasta Płocka? Okazuje się, że cztery lata temu zanosiło się na remont kamienic. - Właściciele nieruchomości już w 2008 r. procedowali w urzędzie o uzyskanie stosownych uzgodnień, decyzji na potrzeby planowanej inwestycji związanej z remontem budynków i ich adaptacją do nowej funkcji. W zakresie konserwatorskim ustalono szczegółowe warunki realizacji inwestycji w oparciu o przedstawioną koncepcję architektoniczną zamierzenia -usłyszeliśmy w Ratuszu.
Co poszło za dobrymi chęciami? Miejski Konserwator Zabytków nadzorował podejmowane przez właścicieli i uzgodnione z konserwatorem działania inwestycyjne, wyprzedzające remont w latach 2008, 2009, 2011. Były to badania archeologiczne, wycinki i nasadzenia zieleni, roboty budowlane rozbiórkowe oficyny przy Starym Rynku 10 oraz zabezpieczenia dachu i odsłoniętych po rozbiórce elementów konstrukcyjnych budynku frontowego.
Ale mamy już rok 2012 i wielkich postępów jakoś nie widać. - W tym roku konserwator występował do właścicieli nieruchomości z zapytaniem co do dalszych działań, przypominając, że budynki wymagają pilnych interwencji inwestycyjnych z racji zagrożenia dalszą degradacją substancji zabytkowej i potencjalnego zagrożenia bezpieczeństwa osób i mienia – tłumaczą w UMP. - Uzyskaliśmy informację, że właściciele są w trakcie opracowywania dokumentacji projektowej, którą planują przedstawić MKZ do konsultacji.
Jakieś remonty, naprawy, inwestycje niby trwają, ale są niemal niezauważalne. Przynajmniej dla gości z innych miast... - Czy Ratusz wpływa na właścicieli, aby coś zrobili z tymi koszmarami? Bo w całej Polsce samorządy tak robią. Jak to możliwe, że sporo budynków wokoło zostało w Płocku w ostatnich latach wyremontowanych lub pobudowanych od nowa, a te dwa straszą? Ile to jeszcze będzie trwało? - kolejne pytania cisną się na usta naszej Czytelniczce.
- Miasto nie ma wpływu na właścicieli prywatnych budynków. Dopóki nie stanowią zagrożenia katastrofą budowlaną, wszelkie decyzje w sprawie kamienic należą tylko i wyłącznie do właścicieli – z rozbrajającą szczerością tłumaczą w Ratuszu.
Jest więc niemal pewne, że za rok pani Maryla usłyszy od znajomych z Wrocławia te same pytania...
Napisała do nas pani Maryla, płocczanka, do której co roku przyjeżdżają na kilka dni znajomi z Wrocławia. Napisała, bo ma już trochę dość tych samych – słusznych zresztą – pytań od gości. Podziwiają oni Płock, chwalą, wiele rzeczy im się bardzo podoba. Ale gdy docierają na Stary Rynek, za każdym razem nie mogą sę nadziwić, czemu w tym reprezentacyjnym miejscu, w otoczeniu ładnych budynków straszą dwie ruiny tuż przy Domu Darmstadt, mające numer 10 i 12?
- Dlatego pytam za pośrednictwem Portalu Płock: jak to możliwe, że władze miasta pozwalają na to, że w najbliższym sąsiedztwie ratusza znajdują się rozwalające się kompletnie rudery, nazywane przez niektórych zabytkowymi kamienicami? Co miasto zrobiło przez ostatnie 10 lat, by te rudery zostały wyremontowane albo przynajmniej rozebrane? Co w tej sprawie zrobił konserwator zabytków czy inne służby ratusza, które nadzorują takie zabytkowe budynki? - wylicza zbulwersowana płocczanka.
Co na to Urząd Miasta Płocka? Okazuje się, że cztery lata temu zanosiło się na remont kamienic. - Właściciele nieruchomości już w 2008 r. procedowali w urzędzie o uzyskanie stosownych uzgodnień, decyzji na potrzeby planowanej inwestycji związanej z remontem budynków i ich adaptacją do nowej funkcji. W zakresie konserwatorskim ustalono szczegółowe warunki realizacji inwestycji w oparciu o przedstawioną koncepcję architektoniczną zamierzenia -usłyszeliśmy w Ratuszu.
Co poszło za dobrymi chęciami? Miejski Konserwator Zabytków nadzorował podejmowane przez właścicieli i uzgodnione z konserwatorem działania inwestycyjne, wyprzedzające remont w latach 2008, 2009, 2011. Były to badania archeologiczne, wycinki i nasadzenia zieleni, roboty budowlane rozbiórkowe oficyny przy Starym Rynku 10 oraz zabezpieczenia dachu i odsłoniętych po rozbiórce elementów konstrukcyjnych budynku frontowego.
Ale mamy już rok 2012 i wielkich postępów jakoś nie widać. - W tym roku konserwator występował do właścicieli nieruchomości z zapytaniem co do dalszych działań, przypominając, że budynki wymagają pilnych interwencji inwestycyjnych z racji zagrożenia dalszą degradacją substancji zabytkowej i potencjalnego zagrożenia bezpieczeństwa osób i mienia – tłumaczą w UMP. - Uzyskaliśmy informację, że właściciele są w trakcie opracowywania dokumentacji projektowej, którą planują przedstawić MKZ do konsultacji.
Jakieś remonty, naprawy, inwestycje niby trwają, ale są niemal niezauważalne. Przynajmniej dla gości z innych miast... - Czy Ratusz wpływa na właścicieli, aby coś zrobili z tymi koszmarami? Bo w całej Polsce samorządy tak robią. Jak to możliwe, że sporo budynków wokoło zostało w Płocku w ostatnich latach wyremontowanych lub pobudowanych od nowa, a te dwa straszą? Ile to jeszcze będzie trwało? - kolejne pytania cisną się na usta naszej Czytelniczce.
- Miasto nie ma wpływu na właścicieli prywatnych budynków. Dopóki nie stanowią zagrożenia katastrofą budowlaną, wszelkie decyzje w sprawie kamienic należą tylko i wyłącznie do właścicieli – z rozbrajającą szczerością tłumaczą w Ratuszu.
Jest więc niemal pewne, że za rok pani Maryla usłyszy od znajomych z Wrocławia te same pytania...
