reklama

Rocznica obrony Płocka bez wojska. Poszło o apel smoleński

Opublikowano:
Autor:

Rocznica obrony Płocka bez wojska. Poszło o apel smoleński - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW tym roku podczas uroczystości poświęconych obrońcom Płocka 1920 roku zamiast wojska asystę honorową będzie pełniła... straż miejska. Wszystko dlatego, że miasto nie chciało odczytywania apelu smoleńskiego. Czy faktycznie musiało?

W tym roku podczas uroczystości poświęconych obrońcom Płocka 1920 roku zamiast wojska asystę honorową będzie pełniła... straż miejska. Wszystko dlatego, że miasto nie chciało odczytywania apelu smoleńskiego. Czy faktycznie musiało?

Omawiany  na łamach ogólnopolskiej prasy pomysł, by przy każdej uroczystości, w której uczestniczy wojsko, był odczytywany tzw. apel smoleński, wyszczególniający nazwiska głowy państwa i generalicji, którzy zginęli w katastrofie rządowego tupolewa, przez tygodnie był szeroko komentowany i spotkał się z falą krytyki. Jej apogeum przypadło niedawno, przed obchodami kolejnej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Koniec końców powstańcy i minister obrony narodowej Antoni Macierewicz doszli do porozumienia, ustalając, że podczas uroczystości zostanie odczytane nazwisko prezydenta Lecha Kaczyńskiego, za którego kadencji jako prezydenta stolicy udało się wybudować muzeum powstania, a także powstańców warszawskich, który zginęli w Smoleńsku.

W Płocku nie będzie ani apelu smoleńskiego, ani wojska

Jaki to wszystko ma związek z Płockiem?

Otóż właśnie z powodu kontrowersji związanych z apelem smoleńskim miasto zdecydowało, że pierwszy raz od wielu lat w uroczystościach związanych z 96. rocznicą obrony Płocka nie wezmą udziału polscy żołnierze. Nie będzie salw honorowych ani wojskowej asysty.  Zamiast wojska będzie straż miejska, a w kolejnych latach - jeśli nic się nie zmieni - harcerze.

Powód? Miasto nie chciało odczytywać nazwisk ofiar katastrofy w Smoleńsku, a - jak twierdzi - musiałoby to zrobić.

Szczegóły wyjaśnia Hubert Woźniak z biura prasowego Ratusza. Jak tłumaczy, procedura z zapraszaniem wojska wygląda tak - jeśli planuje się uroczystości z udziałem żołnierzy (w naszym przypadku jest to zazwyczaj blisko 30-osobowy pododdział z Kazunia lub Sochaczewa), trzeba przedstawić do zatwierdzenia ministerstwu obrony narodowej treść apelu, który zostanie odczytany podczas uroczystości. Miasto wysłało swoją propozycję apelu poległych w obronie miasta, a w połowie lipca przyszła odpowiedź z ministerstwa już z apelem uzupełnionym o wspomnienie prezydentów RP - Lecha Kaczyńskiego i Ryszarda Kaczorowskiego, generalicji i biskupów polowych, którzy zginęli w Smoleńsku.

Wobec takiego obrotu sprawy miasto, nie chcąc odczytywać ofiar Smoleńska, zupełnie zrezygnowało z asysty wojskowej.

Gdzie jest decyzja ministra o apelu smoleńskim?

Czy jednak nie zrezygnowano przedwcześnie z walki o wojsko, skoro przykład Warszawy pokazał, że nie trzeba odczytywać apelu smoleńskiego? - Nie mogliśmy tego przewidzieć - twierdzi Ratusz.

Próby dowiedzenia się w ministerstwie obrony narodowej, jaka decyzja upoważniała w ogóle do dopisania do apelu poległych części o Smoleńsku były drogą przez mękę i koniec końców spełzły na niczym.

Najpierw, w czwartkowej rozmowie telefonicznej, biuro prasowe resortu stwierdziło, że... nie ma żadnego rozporządzenia ministra, które uzależniałoby obecność asysty wojskowej od wysłuchania apelu smoleńskiego.

Jak zatem rozumieć oficjalne pismo z MON-u, w którym zatwierdzono apel poległych uzupełniony o nazwiska ofiar katastrofy z 10 kwietnia? Czy była to czyjaś arbitralna decyzja?

Z tymi pytaniami ponownie zwróciliśmy się  więc do biura prasowego ministerstwa. Pytanie o pismo zadaliśmy jeszcze w ubiegły czwartek, ponowiliśmy je w piątek, następnie we wtorek, w środę i dziś, w czwartek. Od piątku próbowaliśmy również dodzwonić się do Bartłomieja Misiewicza, rzecznika MON. Niestety, jego telefon niezależnie od pory dnia notorycznie odrzuca połączenia z różnych telefonów, a nasze skargi na ten fakt nikogo w ministerstwie nie zaniepokoiły.

Biuro prasowe ministerstwa twierdziło, że odpowiedź na nasze pytania jest przygotowana, ale od tylu dni czekała na akceptację rzecznika. W międzyczasie znaleziono czas na to, by zamieścić  informację prasową na temat odznaczenia Bartłomieja Misiewicza Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju...

Niewiele pomogła również interwencja u wiceministra resortu Bartłomieja Grabskiego ani rozmowy z kilkunastoma osobami z ministerstwa, a nawet otrzymana dziś wreszcie mailowo odpowiedź od rzecznika MON, w której stwierdza on, że przywołanie w apelu poległych obrońców Płocka nazwiska byłego prezydenta i dowódców „jest ze wszech miar właściwe”.

Cały czas nie wiemy bowiem, jaka konkretnie decyzja ministra Antoniego Macierewicza (na kiedy datowana, jakim pismem, komu wydana i w jakiej formie) zaważyła o tym, że podczas obchodów rocznicy Obrony Płocka trzeba koniecznie odczytywać apel smoleński. Bo jeśli nie można dotrzeć do takiej decyzji, to może... wcale nie jest to takie konieczne i jest nadzieja, że w przyszłym roku obchody będą wyglądały tak jak przez ostatnie lata?

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE