reklama

Rektor PWSZ: Otrzymywałem groźby [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Rektor PWSZ: Otrzymywałem groźby [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTrwa protest części studentów Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Dotychczas to oni zabierali głos, teraz nadszedł czas na władze uczelni. Według rektora nie ma żadnego strajku, a za całe zamieszanie odpowiada „garstka osób, posiłkująca się kłamstwami i pomówieniami". - Otrzymuję SMS-y, w których ktoś mi grozi – mówił na konferencji prasowej we wtorek.

Trwa protest części studentów Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Dotychczas to oni zabierali głos, teraz nadszedł czas na władze uczelni. Według rektora nie ma żadnego strajku, a za całe zamieszanie odpowiada „garstka osób posiłkująca się kłamstwami i pomówieniami". - Otrzymuję SMS-y, w których ktoś mi grozi – mówił na konferencji prasowej we wtorek.

Wciąż nie ucichły studenckie protesty w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Chodzi o studentów z Instytutu Nauk Humanistycznych i Społecznych. Przypomnijmy, że nie akceptują niektórych posunięć obecnego rektora, prof. Jacka Grzywacza, domagają się ponownych wyborów do władz uczelni i przywrócenia zwolnionych wykładowców, w tym jednego zwolnionego dyscyplinarnie.

We wtorek na uczelni odbyło się posiedzenie senatu. W tym samym czasie zjawili się żacy z transparentami. Próbowali z nimi dostać się na salę, w której władze uczelni zorganizowały konferencję prasową. - Idziemy w obstawie mediów, to może nas nie wyrzucą – żywiła nadzieję jedna z protestujących dziewczyn. Na próżno, rzeczniczka uczelni zamknęła drzwi zaraz za ostatnim przedstawicielem mediów, ponieważ „konferencje prasowe są wyłącznie dla prasy”.

Rektor: Protestuje garstka

Rektor PWSZ często powtarzał jedno i to samo zdanie, że „inicjatorem całego zamieszania jest garstka osób wyrażająca swój sprzeciw”. - Posługują się przy tym pomówieniami i kłamstwami, nie zastanawiając się, jak to wpłynie na sytuację uczelni i zbliżającą się rekrutację na następny rok akademicki – wyjaśniał.

Nie padło ani jedno nazwisko ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych. - To nie są osoby o nieposzlakowanej opinii, wobec nich toczy się postępowanie karne. Odnoszę się do trzech, czerech osób, które próbują zaburzyć tok studiowania. Mącą i przekazują swoim koleżankom i kolegom absolutnie nieprawdziwe informacje – zastrzegał rektor. Przykładem miałby być sam strajk, który ogłosili żacy kilka dni temu. Zdaniem prof. Jacka Grzywacza to, co dzieje się na uczelni, powinno nazywać się wyłącznie akcją protestacyjną. Prawo do strajku przysługuje jedynie legalnie zrzeszonej organizacji studenckiej, samorządowi studenckiemu.

- Z tego, co mi wiadomo, samorząd nie nosi się z taką inicjatywą – wspomniał. Dlatego poprosił dziennikarzy, aby nie używali słowa „strajk” w kontekście całej sytuacji rozgrywającej się na PWSZ. Widzi szansę na dyskusję, lecz po zalegalizowaniu protestu, czego wciąż według niego brakuje. Doszły do niego słuchy, że także pracownicy uczelni zbierali podpisy pod zainicjowaniem akcji na zajęciach.

Przyszły rektor PWSZ w kadencji 2016-2020, prof. nadzw. dr hab. Maciej Słodki przywoływał wtorkowe posiedzenie senatu uczelni. - Zasiadają w nim studenci, temat strajku nie został wywołany – dziwił się. Do władz uczelni nie dotarły postulaty w formie pisemnej. Studenci jedynie ustnie poinformowali o ukonstytuowaniu komitetu strajkowego. W rezultacie informacje przekazywane są za pośrednictwem mediów.

"To obrzydliwa akcja"

Prof. Jacek Grzywacz działania z ostatnich miesięcy określił jako „obrzydliwą, w dodatku paskudną akcję propagandową”, której poziomu nie jest w stanie zaakceptować. - Otrzymuję groźby za pośrednictwem SMS-ów. Pojawia się w nich adres mojego domu. Tę sprawę, podobnie jak pomówień na forach internetowych, skierowano już do prokuratury. Obawiam się o zdrowie swoje i mojej rodziny. Podobnych gróźb pojawiło się już tyle, że nie chce mi się wszystkich zgłaszać.

- Na przestrzeni ostatnich ośmiu lat, kiedy to ja pełniłem funkcję rektora, nie naruszono żadnego przepisu prawa – kontynuował prof. Jacek Grzywacz w kontekście zarzutów o nadużycia finansowe. Jego słowa miały potwierdzać wyniki licznych kontroli. Jedna kompleksowa z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wciąż trwa i dotyczy spraw kadrowych, finansowych czy administracyjnych. - Jesteśmy w stałym kontakcie z ministerstwem, staramy się reagować na bieżąco – zapewniał. - Żadna z decyzji nie była podyktowana emocjami lub osobistymi pobudkami. W przypadku zwolnienia dyscyplinarnego nie było innego wyjścia z racji zaistniałych okoliczności formalno-prawnych. Decyzja musiała być natychmiastowa. To nie jest rzadki tryb postępowania - uzasadniał.

Protestujący żalili się wcześniej na metody działania władz PWSZ, trwające bez przerwy pięciogodzinne przesłuchania, które określili nawet jako „esbeckie”. - Rzeczywiście od pięciu tygodni toczą się postępowania wyjaśniające wobec kilkorga studentów – potwierdziła dr Mariola Głowacka. - Odbywają się zgodnie z procedurą, z prawem do obrońcy. Zanim podejmiemy ostateczną decyzje, staramy się poznać wszystkie wymiary sprawy.

Dementowano sprawę promowania przez rektora własnego kandydata w ostatnich wyborach władz na czteroletnią kadencję. Miało to wynikać z faktu, że nikt inny nie przejawił chęci i nie zwrócił się do urzędującego Jacka Grzywacza o wydanie opinii. A że studenci protestują – jak dalej sugerowano - to z pewnością nie z obawy o jakość procesu kształcenia. Znaleziono już zastępstwa za zwolnionych promotorów. Według doc. dr Ewy Wiśniewskiej, prorektor ds nauki i rozwoju, powodem są właśnie wyniki tamtych wyborów, które nie spodobały się grupie 19 osób. Jacek Grzywacz powiedział wprost. - Powodem protestów są względy personalne. Do ponownych wyborów nie ma podstaw. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Dialog tak, ale bez okrzyków i zaciśniętych pięści

Sam rektor akcentował, że emocje są tu złym doradcą. Czy zatem studentom grożą poważniejsze konsekwencje w związku z akcją? Przekonywał, że „młodzież jest jego życiem” i dopuszcza dialog z młodymi ludźmi. Szkopuł w tym, że nie w „atmosferze pełnej gróźb, okrzyków i zaciśniętych pięści” i „nie na zasadzie pyskówki”. - Jednak postaram się zrobić wszystko, aby porozumieć się z protestującymi.

Władze uczelni dopatrzyły się jeszcze innego aspektu sprawy. Otóż studenci mają zjawiać się na uczelni tylko wówczas, kiedy przychodzą media. - Niech grupa osób nie kreuje teraz wizerunku wszystkich pozostałych – prosił przyszły rektor, dr hab. Maciej Słodki. Obawia się o losy kolejnej rekrutacji. Na PWSZ obecnie studiuje 2 tys. 300 studentów. Jacek Grzywacz zapowiedział, że uczelnia zamierza walczyć o status akademii.

Studenci: Rektor nas unika

A co na to wszystko studenci? W korytarzu krzyknęli „hańba”. - Rektor nas unikał – burzył się Daniel Bieniek, organizator akcji. Przyznał też, że faktycznie postulatów nie przekazano w formie papierowej, ponieważ chcieli to zrobić osobiście. Wytykał rektorowi, że nie wspomniał o skali zwolnień na uczelni, także w administracji. Dla nich problemem jest zbliżająca się sesja egzaminacyjna. - Studenci powinni przysiąść do nauki, więc nie możemy im powiedzieć „koczujcie”, narażając ich na brak zaliczeń. Niestety wmawia się nam, że jesteśmy pionkami w brudnej grze, a my chcemy po prostu studiować.

Żacy udali się ul. Grodzką prosto na starówkę. Przed ratuszem pojawiły się transparenty, aby nakłonić prezydenta miasta do reakcji. Zapowiadają, że w takim razie rektor otrzyma ich postulaty na piśmie. Niewykluczone, że hasła związane z protestem zabrzmią we wtorek na kolejnej sesji Rady Miasta Płocka zwołanej na 31 maja. Z kolei na konferencji prasowej na PWSZ padła jeszcze zapowiedź zorganizowania spotkania z parlamentarzystami, którzy zainteresowali się sprawą. Nie wskazano terminu.

Czytaj też:

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE