Na sesji jeden z radnych zwrócił uwagę pozostałym na przestarzały przepis, z którego korzystają w przypadku ustalania nocnych dyżurów aptek. - Z ekonomicznego punktu widzenia dla aptek jest to nieopłacalne. A poza tym niby kto za ten dyżur zapłaci aptekarzowi – pytał radny.
W harmonogramie sesji zwykle umieszczany jest punkt następującej treści: zmiana uchwały Rady Miasta Płocka z dnia 27 listopada 2012 roku w sprawie określenie rozkładu godzin pracy aptek ogólnodostępnych na terenie Płocka”. Chodzi o ustalenie, do której apteki możemy udać się wieczorem, by kupić leki. Akurat ta sprawa okazała się impulsem do dość emocjonalnego wystąpienia radnego Platformy Obywatelskiej, Grzegorza Lewickiego, który jest przedsiębiorcą działającym w branży farmaceutycznej.
Radny wskazywał na stale wzrastającą ilość aptek. A przecież apteka to „nie jest żadna misja czy działalność mająca związek z etyką”, jak dalej przemawiał, lecz zwykła „działalność gospodarcza, do której Ratusz nie dopłaca”. Dlatego nie rozumiał, czemu w dalszym ciągu radni cokolwiek w tym zakresie ustalają w trakcie sesji.
- Apteka to raczej placówka ochrony zdrowia, nie służba. Służbą jest pogotowie, straż pożarna, tyle że tam się za służbę płaci – wyjaśniał radny. - Aptekarzom nie, ale mówi się magistrom farmacji „macie dyżurować w nocy” bo to wygoda z kupnem tabletek antykoncepcyjnych, od bólu głowy albo pojemnika na mocz. Wprowadza presję. Niektóre z tych rzeczy spokojnie kupimy w sklepie albo na całodobowej stacjach paliw. Nikogo nie obchodzi, ile za ten dyżur dostają. Nie podjęcie dyżuru jest odczytywane jako niedostosowanie się do obowiązującego prawa. To ja się w takim razie pytam, jakiego prawa? Rada Miasta Płocka nie ma związku z aptekami, a mimo to ustala im, jak mają pracować. Przestrzegam, że tego typu działania nie mają podstaw prawnych. Apteki zwykle nie dyżurują w nocy, ponieważ z ekonomicznego punktu widzenia jest to dla nich nieopłacalne. To może rada niech dołoży 200 zł do takiego dyżuru. Prawo nie nakazuje nocnego dostępu do asortymentu zgromadzonego w aptece także i w innych krajach. Wiem, ponieważ interesowałem się tą sprawą.
W internecie na forach dla aptekarzy faktycznie można znaleźć podobne uwagi do tych, które wygłosił radny Lewicki. Pytają, kto w takiej sytuacji płaci za prąd czy ogrzewanie. Przepisy dotyczące ustalania dyżurów pracy aptek nazywają „oderwaniem od realiów”. W maju tego roku troje farmaceutów z Pleszewa postanowiło zaskarżyć uchwałę rady powiatu w sprawie dyżurów do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.