reklama

Radni obradują. Kto się za kogo wstydzi i dlaczego?

Opublikowano:
Autor:

Radni obradują. Kto się za kogo wstydzi i dlaczego?  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzy rondo jest wystarczająco duże, aby uhonorować za zasługi? I czy radni powinni pomijać wolę mieszkańców z rad osiedlowych? Prace nad nazwaniem nazw dla czterech rond trwały rok! Aż odbyły się dwie komisje, a tam rozpętała się burza... - Wstydzę się tego, co tu się dzieje - oświadczyła radna Daria Domosławska. - Dla mieszkańców to będzie jak zimny prysznic.

Czy rondo jest wystarczająco duże, aby uhonorować za zasługi? I czy radni powinni pomijać wolę mieszkańców z rad osiedlowych? Prace nad nazwaniem nazw dla czterech rond trwały rok! Aż odbyły się dwie komisje, a tam rozpętała się burza... - Wstydzę się tego, co tu się dzieje – oświadczyła radna Daria Domosławska. - Dla mieszkańców to będzie jak zimny prysznic. 

Radni powrócili do pracy po wakacyjnej przerwie. Najbliższa sesja już 30 sierpnia, a w porządku obrad m. in. sprawa nadania nazw czterem rondom: jednemu u zbiegu ul. Szpitalnej i Traktowej, drugiemu u zbiegu Harcerskiej, Pocztowej i Janusza Korczaka, trzeciemu u zbiegu Otolińskiej Tadeusza Mazowieckiego i czwartemu położonemu u zbiegu Maszewskiej, Traktowej i Dobrzyńskiej. Niby prosta i szybka sprawa, ale jak się okazuje nie zawsze tak łatwo o konsensus.

W przypadku nazewnictwa rond czy ulic prace trwają rok. W Płocku mamy coś w rodzaju banku z nazwami do wykorzystania. Kiedy jest już taka potrzeba, zespół ds. nazewnictwa ulic wybiera z niego trzy: jedną nazwę nawiązującą do istotnego wydarzenia, drugą związaną z osobą, którą warto uhonorować i wreszcie trzecią, jakąś prostą i łatwą do zapamiętania. Następnie propozycje są kierowane do rady osiedlowej, aby dokonała wyboru. Później sprawa powraca do Ratusza i ostatecznie formułowany jest projekt uchwały, nad którym głosują radni. Przed sesją odbywają się jeszcze posiedzenia komisji, aby zebrać opinie od jej członków. Z tej możliwości skorzystało dwóch radnych, jeden z Prawa i Sprawiedliwości i drugi z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Swoim przesunięciem szczególnie jeden z nich wywołał sporą burzę na sali, i to zarówno w poniedziałek na komisji kultury, sportu i turystyki, jak i we wtorek na komisji edukacji, zdrowia i polityki społecznej. Wygląda na to, że w dwóch przypadkach projekty uchwał można wyrzucić do kosza.

Rondo 11. Grupy Operacyjnej NSZ? To rondo jest zbyt małe!

W trakcie posiedzenia komisji kultury, sportu i turystyki najwięcej emocji wzbudził pomysł z nazwaniem ronda przy Maszewskiej i Traktowej. Złożono trzy propozycje: rondo Maszewska, Zdzisława Kisielewskiego ps. Olcha oraz Stanisława Siennickiego. Ostatecznie stanęło na tej pierwszej, co też wpisano do projektu uchwały. Na komisji jednak radny Michał Sosnowski zaoponował, czy nie lepiej byłoby nadać mu nazwy imienia 11. Grupy Operacyjnej NSZ. W końcu rondo znajduje się na drodze wojewódzkiej. Obecny na posiedzeniu mieszkaniec starówki Jerzy Skarżyński od razu wtrącił, że 17 września w Płocku odbędą się wielkie uroczystości organizowane przez Stowarzyszenie Historyczne im. 11. Grupy Operacyjnej NSZ i stowarzyszenie Starówka Płocka.

- Rodzinny grób Stefana Bronarskiego ps. „Liść” chylił się ku upadkowi, a sam porucznik Bronarski zapewne leży pod jakimś asfaltem – mówił. - Jako stowarzyszenie postanowiliśmy zadbać o nowy pomnik dla niego i stworzenia w tym samym grobie miejsca pamięci narodowej. Dobrze byłoby w tej sprawie działać ponad podziałami.

Radny PiS, Andrzej Aleksandrowicz był w rozterce. Jego zdaniem zaproponowane rondo jest zbyt małe, aby jego patronem została 11. Grupa Operacyjna NSZ. Osobiście wolałby, aby rondo było imienia Kisielewskiego, który był podkomendnym Bronarskiego po wkroczeniu wojsk sowieckich w czasie II wojny światowej.

- Ale za to ma dużą przepustowość – argumentował Michał Sosnowski.

- Może dałoby radę znaleźć coś większego dla 11. Grupy Operacyjnej NSZ – nie dawał za wygraną Aleksandrowicz. Przypominał, że czekają nas zmiany nazw niektórych ulic.

- Na pomniku, który odsłonimy 11 września, znajdzie się aż 91 nazwisk z oddziału porucznika Stefana Bronarskiego! To zasługa historyka z Jagiellonki, Pawła Felczaka. On wszystkie wyszukał, a teraz trzeba je wykuć, a każde kolejne to ogromne koszty. Zakończmy temat 11. Grupy Operacyjnej – prosił Jerzy Skarżyński. - Wówczas pięknie wszystko się zgra, a Płock pokaże klasę – przekonywał.

W ten sposób przeszedł wniosek w sprawie ronda im. 11 Grupy Operacyjnej NSZ, a nie ronda Maszewska.

Jak my spojrzymy tym mieszkańcom w twarz?

We wtorek obradowała kolejna komisja, ponownie rozważano nazewnictwo rond. W przypadku ronda u zbiegu Otolińskiej i Tadeusza Mazowieckiego wybierano spośród trzech propozycji: Powstańców Warszawy, Jana Zumbacha i po prostu ronda Otolińska. Rada osiedlowa z Podolszyc Północ wybrała tę ostatnią. Na komisji radny Andrzej Aleksandrowicz nie zgodził się jednak z takim rozstrzygnięciem.

- W banku mamy już mnóstwo propozycji, tylko z realizacją ciężko – mówił radny PiS-u. Mamy za mało nowych ulic i rond w stosunku do ilości propozycji w banku z nazwami. - Dlatego sądzę, że nazywaniem ronda „Otolińska” u zbiegu ul. Otolińskiej jest marnotrawstwem. W lutym składałem wniosek, aby w ciągu za rondem Bronarskiego jednemu z rond nadać nazwę „Rondo Zdzisława Kisielewskiego”, a drugiemu „Rondo Jana Chmielewskiego”. Chmielewski był jednym z bohaterów płockiej Solidarności. Internowany, brutalnie pobity przez ZOMO, działając w podziemiu, organizował farby do drukowania. Po aresztowaniu Jacka Pawłowicza odpowiadał za drukowanie pisma „Solidarność Ziemi Płockiej”. Założył komitet obrony więźniów za przekonania. Zorganizował głodówkę na rzecz ich uwolnienia. Był przeciwnikiem porozumienia przy Okrągłym Stole, ale zrezygnujmy może z małostkowości przy tym szczególe. Jego córka już wyraziła zgodę, aby został patronem ronda.

Radna Platformy Obywatelskiej, Daria Domosławska była zaskoczona obrotem sprawy. - To mieszkańcy wypowiedzieli się, że chcieliby ronda Otolińska, a my teraz rozważamy inny pomysł. Jak spojrzymy im później w twarz? Wstydzę się tego, co tu się dzieje – stwierdziła.

Andrzej Aleksandrowicz szedł jednak w zaparte. - Ja się nie wstydzę. Wielka szkoda, że do dziś nie upamiętniono Chmielewskiego w przestrzeni publicznej. Decyzja w tej sprawie należy do rady miasta.

Radna zaproponowała, aby w takim razie zmienić regulamin nadawania nazw, wykreślając konsultacje z radami osiedlowymi. Poparła ją w tym koleżanka z klubu, Iwona Jóźwicka. - Wniosek uzyskał poparcie na poniedziałkowej komisji kultury, sportu i turystyki – przypominał Marek Krysztofiak z PiS. - Czy w takim razie miałoby odbywać się w takiej sprawie referendum? Decyduje rada miasta - wsparł Aleksandrowicza.

- Dla mieszkańców to jak zimny prysznic – nie wierzyła w

to, co słyszy, Daria Domosławska. - To w takim razie po co nam te rady osiedlowe? - pytała z kolei Iwona Jóźwicka. - Roczna praca pójdzie na marne – rozkładała ręce radna. Wniosek Andrzeja Aleksandrowicza przeszedł.

Na szczęście z nazwą ronda u zbiegu Szpitalnej i Traktowej, którą zaproponowała wcześniej Daria Domosławska, już nie było takiego problemu. Chciała uhonorowania zmarłego w 1991 roku lekarza Tadeusza Kalaszczyńskiego. Uzyskano już zgodę najbliższej rodziny i rady osiedlowej. Tadeusz Kalaszczyński pracował w Płocku od 1970 roku początkowo jako kierownik Wydziału Zdrowia, a następnie dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Marcina Kacprzaka. - Wielka życiową pasją Tadeusza Kalaszczyńskiego była ochrona środowiska – czytamy w uzasadnieniu uchwały. - Jako lekarz i działacz społeczny walczył uparcie o czyste powietrze i dobrą wodę pitną w Płocku. Badaniami naukowymi udowadniał, że te sprawy nie mogą czekać.

Ostatnie rondo, to u zbiegu ul. Harcerskiej, Pocztowej i Janusza Korczaka, najprawdopodobniej zyska nazwę „Rondo Bronisławy Walickiej-Pasikowskiej”. Także i w tym przypadku uzyskano już zgodę córki. Bronisława Walicka-Pasikowska zdobyła w 1928 roku dyplom Warszawskiej Miejskiej Szkoły Położnych i odbyła praktykę w Szpitalu Miejskim w Płocku. Pracowała jako położna w Borowiczkach, udzielała pomocy medycznej pracownikom tamtejszej cukrowni. Uczęszczała na kurs pielęgniarstwa. W ramach pracy społecznej PCK organizowała dla kobiet kursy z zakresu higieny osobistej i udzielania pierwszej pomocy. W czasie wojny walczyła dalej o zdrowie pracowników Cukrowni Borowiczki, starając się o zaświadczenia lekarskie lub prosząc niemieckiego lekarza o przesunięcie słabszych pracowników do lżejszej pracy. Zdobywała leki dla ukrywających się przed gestapo partyzantów i żołnierzy. Po wojnie zorganizowała ośrodek zdrowia, odbierała porody, udzielała pierwszej pomocy pacjentom, których później przewożono do szpitala. Przez wiele lat pracowała jako położna w Miejskim Szpitalu w Płocku. Zmarła w styczniu 1989 roku.  

[ZT]11847[/ZT]

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE