reklama

Pytali: równi czy nierówni w zatrudnieniu

Opublikowano:
Autor:

Pytali: równi czy nierówni w zatrudnieniu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPo co kobietom wykształcenie, które kobiety są lepiej zorganizowane i czy w takim samym stopniu jak mężczyźni korzystają ze szkoleń, aby wyjść z pułapki bezrobocia? I do czego przydaje się na rynku pracy stowarzyszenie? Ponadto czy społecznik powinien pobierać wynagrodzenie w ramach swojej działalności ? M. in. o tym dyskutowano we wtorek w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica.

Po co kobietom wykształcenie, które kobiety są lepiej zorganizowane i czy w takim samym stopniu jak męzczyżni korzystają ze szkoleń, aby wyjść z pułapki bezrobocia? I do czego przydaje się na rynku pracy stowarzyszenie? Ponadto czy społecznik powinien pobierać wynagrodzenie w ramach swojej działalności ? M. in. o tym dyskutowano we wtorek w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica.

We wtorek w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica odbyła się konferencja naukowa Kola Naukowego IUS Publicum Studentów Wydziału Administracji SWPW, „(Nie)równi w zatrudnieniu”. No cóż, sala nie pękała w szwach, a obecni na niej bardzo młodzi ludzie zdobywali umiejetności... plastyczne, malując sobie obrazki na kartkach z programem konferencji. Nieszczególnie pomagały nawet pytania na zachętę. Prelegenci, tylko z małymi wyjątkami, niekoniecznie mieli z kim wejść w dyskusję.

Kobiece wiano, pracujace matki

O kobietach na rynku pracy wykład wygłosiła dr Liliana Tomaszewska. A że w obecnych czasach panie coraz powszechniej sięgają po wykształcenie wyższe, zjawiska tłumaczyła tak: - Dawniej zbierano poduszki i garnki, a dzisiaj wykształcenie to rodzaj wiana dla kobiet. Jeśli je masz, i to pomimo decyzji o zajęciu się głównie domem, w każdym momencie możesz po ten potencjał sięgnąć – mówiła prelegentka. Spadek dzietności, jak wykazały badania, następuje w tych państwach, w których były niskie wskaźniki zatrudnienia dotyczące kobiet. Wydawałoby się także, że kobiety nie pracujące zawodowo będą lepiej zorganizowane, a tu figa, o czym przekonała się zbierając materiał do swojego doktoratu - Gorzej radzą sobie kobiety siedzące w domu, częściej zapominają zgłosić się z dzieckiem do lekarza na szczepienie. Pracujące matki są na ogół lepiej zorganizowane.

Pozorna efektywność

Niestety kobiety bezrobotne wpadają na minę, za którą odpowiadają urzędy pracy. - Pytałam je, dlaczego nie uczestniczą w szkoleniach organizowanych przez urzędy pracy – kontynuowała Tomaszewska. - Zapewniały, że chcą. Jednak urzędy pracy każdorazowo mierzyły efektywność, aby było wiadome, kto wszedł na rynek pracy, a kto nie – co skutkowało z kolei tym, że szkolenia kierowano głównie do mężczyzn w określonych zawodach, którzy szybciej znajdowali zatrudnienie. - Stąd skuteczność przepisów jest często tylko pozorna. W dokumentach wykazywano efektywność, ale pomoc niekoniecznie zawsze docierała tam, gdzie być powinna.

Łasy kąsek

Tomaszewska wspominała także o niezwykle rzadko spotykanym w polskich warunkach zatrudnianiu na część etatu. - U nas pracodawcy oferują cały etat albo umowę śmieciową. Bywa, że przez całe lata traktuje się daną osobę jak gorszego pracownika, przez co decyzja o urodzeniu dziecka, a już zwłaszcza w warunkach korporacyjnych, jest wstrzymywana. Dlatego doceńmy wsparcie ze strony rodziny, to co robią babcie dla wnuków. Niezbędna jest humanizacja pracy zamiast trzymania żelazną ręką pracowników, pracy nawet po 12 godzin na dobę. W moim odczuciu życie rodzinne jest równie istotne. Muszą być zachowane proporcje – a kiedy jeden ze słuchaczy zadał jej pytanie o zalew osób z wyższym wykształceniem, ale już niekoniecznie z umiejętnościami, przez co pracodawca może spokojnie przebierać w pracownikach, by na końcu zaoferować gorsze warunki zatrudniania, wskazywała na firmy szkolące pracowników w duchu własnej etyki. - Ale to nie są firmy, które powstały przed chwilą i za moment znikną, zainteresowane jedynie zyskiem bez inwestowania w pracownika. Dlatego też Warszawa jest takim łasym kąskiem dla wielu osób szukających pracy.

Kolejny panel, poprowadzony przez dr Edytę Hadrowicz, dotyczył możliwości zakładania stowarzyszeń. Pytała nawet młodych ludzi, czy zadają sobie sprawę z faktu, że mogę je zakładać, postawić sobie cel i działać, a nawet być członkiem zarządu. Trafił się tylko jeden chłopak zaangażowany w działalność świetlicy przy jednym z kościołów. Reszta milczała.

Stowarzysenia doją państwo z kasy?

Padło także pytanie, już tym razem od gości, o nadużywanie formy stowarzyszeń, które w świetle tego, co głoszą, niosą pomoc. Jednak rzeczywistość czasem rozmija się z prawdą. - Doją tylko państwo z publicznych pieniędzy – uzupełnił chłopak. - Nie możemy od raz przyjmować, że wszyscy społecznicy zakładający stowarzyszenia są nieuczciwi – broniła sprawy Hadrowicz. - To nie jest tak, że państwo nie ma tu żadnej kontroli, co nie zmienia faktu, że istotnie zdarzają się sytuacje patogenne. Cieszę się, że w przypadku stowarzyszeń zmiany idą w kierunku decentralizacji, pewne zadania mogą im przekazywać do realizacji lokalne samorządy terytorialne – po czym temat zszedł na dyskryminację w miejscu pracy.

- Teraz to pracodawca musi udowodnić, że do dyskryminacji nie doszło - twierdziła. - Nie może rozwiązać umowy z pracownikiem, który dochodzi swoich praw w tym przypadku przed sądem (nie można również zwolnić pracowników, którzy zeznają na korzyść tej osoby w sądzie). W sytuacji wypowiedzenia mogłaby być postrzegana na rynku pracy jako osoba konfliktowa. To przykre, ale nie zmienimy ludzkiej mentalności. Z patogenną sytuacją mamy do czynie również wówczas, kiedy pracodawca ogranicza się wyłącznie do umów na czas określony i unika płacenia składek na ubezpieczenie społeczne. Sądzę, że ustawodawca reaguje, ale to praktyka wszystko weryfikuje. Perfidny bywa mobing, kiedy pracownik zostaje odizolowany, celowo pomijany np. przy podwyżce – tu od razu pojawił się także dodatkowy element układanki, rola Państwowej Inspekcji Pracy. Zdaniem prelegentki to jednak sam pracownik może równie dobrze dochodzić swoich praw, również ze wsparciem PIP czy właśnie stowarzyszenia. Ale czy PIP nie powinno mieć większych uprawnień? - Nie sądzę. Trzeba pamiętać o jednym, to organ kontrolujący. Ponadto ustawodawca nie może nadmiernie ingerować w strefę przedsiębiorców. Musi być kompromis, a pan dostrzega tylko jedną stronę, pracownika - wytknęła pytającemu. - Zakłada także, że każdy pracodawca bywa nieuczciwy.

Według Hadrowicz przyjmuje się, że stowarzyszenia zakładają społecznicy z potrzeby serca. - Czy powinien tu występować element wynagrodzenia? - zastanawiała się. - Czy jedno z drugim się nie kłóci? Chyba lepiej, kiedy to wynagrodzenie działa stymulująco. Wówczas będzie o wiele większa wydajność. Mało jest takich osób, które naprawdę działają wyłącznie z potrzeby serca.

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE