- To, co dzieje się w zakresie ordynacji wyborczej, to naszym zdaniem upartyjnienie państwa. Poprzez zapisy prawa wpływa się na wynik wyborczy. Będziemy patrzyli na ręce partii rządzącej, aby wybory samorządowe odbyły się w sposób uczciwy - oświadczył poseł Piotr Zgorzelski.
Na piątkowej konferencji polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego (pierwszej z cyklu) padła zapowiedź konwencji samorządowej 20 stycznia w Kraśniku.
- Przedstawimy program na wybory samorządowe fundamentalnie odmienny od programu partii rządzącej – zapowiedział poseł Piotr Zgorzelski. – Nasz zawiera elementy decentralizacji. Po zwycięskich wyborach samorządowych, a tego jestem pewien, przywrócimy to, co Polakom się należy. Chcemy zwiększyć udział w podatkach, aby zarówno gminy, jak i powiaty, także i województwa, mogły w większym stopniu decydować o środkach, które wydają Polacy. Ponadto w regionie powinien być jeden gospodarz - marszałek województwa, bo on ma mandat pochodzący z wyboru, nie z nadania.
Parlamentarzysta zapowiedział, ale to już w kontekście wyborów parlamentarnych i jeśli będą mieli później wpływ na politykę, odejście od dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast (uznając tę zmianę za „niekonstytucyjną”). – Obecną ustawę skierujemy do Trybunału Konstytucyjnego, z tym zastrzeżeniem, że nie będzie to trybunał, w którym zasiadają sędziowie dublerzy, i zajmie się sprawą.
Mówił o rolnikach, którzy ciężko pracują (podobnie jak górnicy) i „nie mają wolnego i świąt”, zasługują na prawo do godnej emerytury. – Tymczasem od 1 stycznia nie mogą przejść na wcześniejszą emeryturę. Innym wiek się obniża, a rolnikom podwyższa.
Kolejny punkt programu adresują do emerytów. – Dość się zapłacili podatków – uważał Zgorzelski. – Inflacja pożera emerytury, jest niska waloryzacja – a gdyby tak nie trzeba było odprowadzać podatku od świadczenia, wówczas w kieszeni emeryta mogłoby zostać te 100 czy 200 zł więcej.
Wyrwa w Unii
- Do końca maja Komisja Europejska ma przedstawić projekt budżetu na lata 2021-2027 – a to już, jak sądzi europarlamentarzysta PSL, Jarosław Kalinowski, może wiązać się ze zmianami czy korektami we wspólnej polityce rolnej.
Wciąż będą pokutowały konsekwencje referendalnej decyzji Wielkiej Brytanii o wyjściu z Unii. Z tego powodu „wyrwa” w unijnym budżecie ze środkami do podziału między państwa członkowskie może wynieść od 10 do 11 mld euro rocznie. Do kompletu należy dołożyć nowe cele, bezpieczeństwo Unii, a więc dążenie do budowy nowych struktur wojskowych. – Armii europejskiej, co będzie pochłaniało część środków finansowych – twierdził Kalinowski. W sferze bezpieczeństwa mieści się tzw. kryzys uchodźczy”. – Szacuje się, że łącznie wszystko to będzie kosztowało do 15 mld euro rocznie. Osoby bez szans na azyl w państwach członkowskich Unii mają być odsyłane do miejsc, z których przybyły.
Tę budżetową wyrwę trzeba z czegoś zasypać. – Państwa członkowskie jakoś nie rwą się do zwiększania składek – więc zostaje szukanie oszczędności w ramach dotychczasowych wydatków, na czym może stracić Polska, jako największy beneficjent w obecnym budżecie (także z powodu nastawienia polskiego rządu wobec Unii). Zdaniem europosła zmiany mogą szczególnie pogorszyć sytuację rolników. Wypomniał partii rządzącej obietnice podwojenia dopłat, tymczasem on ma wątpliwości, czy w ogóle uda się utrzymać je na dotychczasowym poziomie.
PiS chciał dzielić administracyjnie, my statystycznie
Od 1 stycznia podział statystyczny Mazowsza stał się faktem, co będzie miało znaczenie przy krojeniu tego wielkiego tortu, jakim są środki z Unii. W tym unijnym rozdaniu dla najbogatszego regionu w Polsce to około 2 mld 100 mln euro do wykorzystania.
[ZT]17591[/ZT]
Jako województwo, głównie za sprawą stolicy i okolicznych powiatów, staliśmy się zbyt zamożni, na czym traciły o wiele słabiej rozwinięte, uboższe gminy na Mazowszu, a z kolei groziło dla tych drugich utratą środków na wyrównanie różnic rozwojowych poprzez politykę spójności. Województwo składa się obecnie z dwóch obszarów statystycznych, metropolitarnego (Warszawy i 9 okolicznych powiatów) oraz mazowieckiego (w tym Płocka), a to już pozwoli na dedykowane, osobne wsparcie dla każdego. Marszałek Adam Struzik, który forsował pomysł z podziałem statystycznym, liczy na znaczące podniesienie alokacji środków dla obszaru mazowieckiego.
- Bez podziału byłyby śladowe możliwości skorzystania ze środków finansowych. Przy okazji udało się uratować województwo przed podziałem administracyjnym – mówił Adam Struzik. – Uważamy to za sukces PSL. Podział administracyjny doprowadziłby do powstania super bogatego województwa stołecznego płacącego daniny na rzecz innych województw, i drugiego, pod względem zamożności porównywalnego z podkarpackim. A tak Mazowsze nadal może być w ścisłej czołówce pod względem dynamiki wzrostu w Unii Europejskiej.
Wiecznie odsuwany problem, czyli służba zdrowia
- Jesteśmy świadkami protestu medyków. Rząd jednak twierdzi, że problemu nie ma – zmienił temat marszałek. – W płockim szpitalu klauzulę opt-out wypowiedziało 57 lekarzy, w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim już 66 na 93, w Ostrołęce 24, w Siedlcach 6. Każdy kolejny miesiąc to zagrożenie dla obsady dyżurów.
Składka na ochronę zdrowia, dodał, jest za mała o 2 proc. – A już w 1997 roku eksperci wskazywali, że powinna wynosić 11 proc. Dziś, po różnych korektach, wynosi 9 proc. Zadłużenie szpitali jest na poziomie 13-14 mld zł, a to jest te 2 proc. Rencistów jest coraz mniej. Można doraźnie rozwiązać problem, wracając do poprzedniego poziomu składki rentowej, i przeznaczyć 2 proc. składki rentowej na składkę zdrowotną – co dałoby kwotę, jak wyliczył, 10 mld zł i byłoby z czego zagwarantować podwyżki dla medyków. – Obecnie nie ma z czego ich wypłacić lub spełnienie obietnicy podwyżki doprowadzi szpitale do bankructwa. Problem tylko się odsuwa.
[ZT]17600[/ZT]
Dziki nie do odstrzału
Jak dotąd w powiecie płockim nie było żadnego przypadku afrykańskiego pomoru świń (ASF) roznoszonym przez dziki. Teren gminy Wyszogród objęto tzw. strefą żółtą.
- Każdy znaleziony dzik musi zostać przebadany – wyjaśniał starosta Mariusz Bieniek. – Powiatowy lekarz weterynarii zakazał odstrzału, bo nie ma miejsca do przechowywania martwych zwierząt.
Obrzydzają ludziom Unię
Starosta przekonywał, jak istotne są unijne środki dla rolników z regionu płockiego. Średnio w roku to blisko 10 tys. wniosków o dopłaty wpływających do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, co przekłada się na 131 mln zł. – Nie zebrano jeszcze całych plonów, a mamy styczeń. Minister rolnictwa tym się nie interesuje, a sytuacja jest dramatyczna. Potrzebny jest program wsparcia.
Przewodniczący rady powiatu Lech Dąbrowski opowiadał o losie rolnika, który ma sprzęt, z którego nie może skorzystać z powodu obfitych opadów deszczu.
- Posiada 12 ha ziemi. Dwudziestu ludzi ręcznie zbiera buraki, pracując w błocie. Rolnicy mają sprzęt kupiony za pieniądze z Unii i z kredytów. Teraz stoi bezużyteczny. Dochodów brak – podobnie jak brakuje pakietu ubezpieczeń dla rolnika.
Problemy zmiany pokoleniowej wśród rolników i małej retencji poruszał Zbigniew Maruszewski, przewodniczący Mazowieckiej Izby Rolniczej w powiecie płockim.
– Wpierw na polu stoi woda, później może być susza i rolnik nie będzie miał skąd tę wodę zaczerpnąć, bo nie ma zbiorników retencyjnych.
Pieniądze z Unii pozwalają na remonty dróg. A co by było bez nich? – W komunikacje i drogownictwo już teraz nie jesteśmy w stanie zainwestować tyle pieniędzy, aby zapewnić satysfakcję mieszkańcom – podkreślał z kolei Mariusz Bieniek. Zwracał także uwagę na zbyt małe fundusze z rządu na remonty dróg w stosunku do środków z samorządu województwa.