reklama

Przyszłe centrum sportowo-rekreacyjne, czyli jak podzielić ryzyko

Opublikowano:
Autor:

Przyszłe centrum sportowo-rekreacyjne, czyli jak podzielić ryzyko - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościJeszcze niedawno pisaliśmy o planach Ratusza, aby przy ul. Gałczyńskiego prywatny inwestor postawił w mieście centrum sportowo-rekreacyjne. Szumne plany? Zdaniem dyrektorki wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta Anety Pomianowskiej-Molak bynajmniej. - Szumne? Nie. Powiedziałabym, że realne do zrealizowania - uważa.

Jeszcze niedawno pisaliśmy o planach Ratusza, aby przy ul. Gałczyńskiego prywatny inwestor postawił w mieście centrum sportowo-rekreacyjne z basenami, grotą solankową, sauną. Szumne plany? Zdaniem dyrektorki wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta Anety Pomianowskiej-Molak bynajmniej. - Szumne? Nie. Powiedziałabym, że realne do zrealizowania - uważa.

Obecna ekipa w Ratuszu przychylnym okiem patrzy na formułę partnerstwa publiczno-prywatnego. Miasto weszło już nawet w partnerstwo z Siemensem. Taki układ ma gwarantować oszczędności. Siemens, w ramach warunków umowy, wymienia instalacje oświetleniową i odpowiada za termomodernizację w ustalonych budynkach, aby rachunki były mniejsze, natomiast miasto stopniowo spłaca partnera prywatnego z oszczędności. To rozwiązanie z partnerstwem publiczno-prywatnym tak się spodobało urzędnikom, że są planowane kolejne przedsięwzięcia. Jedno dotyczy wymiany świetlenia ulicznego, drugie wybudowania przy ul. Gałczyńskiego centrum sportowo-rekreacyjnego.

[ZT]13995[/ZT]

W tym drugim przypadku akurat w Mikołajki w 2016 roku pojawiło się ogłoszenie, miasto zaczyna szukać partnera, który wyłoży na stół pokaźne pieniądze, wybuduje i będzie zarządzał przyszłym obiektem. Jego powstanie jest równoznaczne z rezygnacją z basenu przy Kobylińskiego. W sumie można uznać, że jego dni są policzone. - Skoro już decydujemy się na wybudowanie nowego kompleksu, to niech powstanie na terenie, który jest rozwojowy – podkreśla dyrektorka wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta Aneta Pomianowska-Molak. - Jeżeli zajdzie taka potrzeba i obiekt trzeba będzie jeszcze dodatkowo rozbudować, wyposażyć w dodatkowe funkcje, to powinno być na to odpowiednie miejsce. Basen przy Kobylińskiego jest za mały. Tu nie byłoby takiej możliwości, to zbyt mały teren.

- Basenu przy Kobylińskiego jeszcze nie likwidujemy – zaznacza Aneta Pomianowska-Molak. Z tym trzeba się liczyć po powstaniu nowego centrum sportowo-rekreacyjnego. - Koszty remontu starego basenu są za duże, miastu to się nie opłaca. Raczej należy go wyburzyć.

Kierowniczka referatu polityki gospodarczej miasta Joanna Michalak dopowiada, że w sumie to nigdy nie było dobre miejsce na basen, niemal tuż przy murze cmentarza.

Czy to wszystko znaczy, że w 2017 roku zacznie się budowa nowego obiektu przy Gałczyńskiego? Nic z tych rzeczy. - Najpierw dialog konkurencyjny, później podpisanie umowy. - Liczymy, że pierwsza łopata będzie wbita w 2018 roku – dopowiada dyrektorka z płockiego Ratusza.

Według urzędniczek wciąż jeszcze wiele osób podchodzi bardzo sceptycznie do formuły partnerstwa publiczno-prywatnego. Wiele rzeczy jednak się zmieniło, Ratusz nie zamierza scedować całego ryzyka na partnera prywatnego. - Będziemy spłacać te poniesione nakłady przez kolejne lata w formie dopłaty za dostępność – tłumaczy Joanna Michalak. - Nie ma już takiej sytuacji, że wyłącznie na partnerze prywatnym ciąży obowiązek zapewnienia finansowania budowy obiektu, wygenerowania popytu i jeszcze zapewnienia dla siebie zysku. Zdajemy sobie sprawę z ryzyka. Wiemy, że nie są to tak zyskowne przedsięwzięcia, które pozwolą na taki zwrot. To się w Płocku nie uda. Z góry mówimy, że jako miasto będziemy dofinansowywać partnera prywatnego zwracając mu nakłady – mówi. Z kolei Aneta Pomianowska-Molak dodaje, że chodzi wyłącznie o nakłady inwestycyjne.

Ile więc będziemy dokładać do tego interesu? Wszystko okaże się w toku dialogu konkurencyjnego. Przedłużono termin składania wniosków do 20 stycznia. - Zainteresowanie jest większe niż przewidywaliśmy – zapewnia Joanna Michalak. - Są pierwsze pytania do przygotowanych przez nas dokumentów. To duże firmy. Takie, które stać na wyłożenie 70 mln zł.

Termin przedłużono z uwagi na okres świąteczny. Urzędnicy mają świadomość, że taki wniosek nie może zostać przygotowany naprędce. Każda ze stron ocenia stopień opłacalności wejścia w partnerstwo. W dodatku firma, która to centrum wybuduje, będzie także zarządzała budynkiem.

Ratusz w dokumentach opisał swoją koncepcję przyszłego centrum widowiskowo-sportowego. Z basenami, sauną, zjeżdżalniami, kaskadami wodnymi, podgrzewanymi łóżkami, grotą solankową, nawet z symulatorem surfingu. Wszystko z rozmachem... Koszty oszacowano na 40-70 mln zł, zależnie od wyposażenia. Jednak tak naprawdę, jak będzie to centrum wyglądało, dopiero okaże się również na etapie dialogu konkurencyjnego. - To, co zaproponowaliśmy, to pewne założenia, wstępny punkt wyjścia – tłumaczą urzędniczki. W trakcie dialogu zaczną się faktyczne negocjacje i ocena, co może być korzystne dla miasta. - Powiedzieliśmy, co byśmy chcieli mieć – mówi dyrektora wydziału rozwoju i polityki gospodarczej. - Ale może się także okazać, że jakiś element okaże się nierealny ze względów ekonomicznych czy technicznych.

W trakcie dialogu trzeba będzie analizować wszystko, począwszy od funkcji, przez ilość okien, utrzymanie i sposób zarządzania technicznego obiektem (partner będzie odpowiedzialny za przyszłe remonty), które elementy co ileś lat należy wymieniać. W każdym aspekcie trzeba przeprowadzić wycenę. I to nie na rok funkcjonowania, tylko na 25 lat. Aneta Pomianowska-Molak reasumuje: - Chcemy, aby przyszły partner prywatny oddał nam ten obiekt po 25 latach w stanie nie gorszym niż na początku, dlatego tu każda śrubka będzie podlegała wycenie.

Wszystko ma przebiegać w taki sposób, dana firma poda swoje koszty, natomiast urzędnicy muszą to sprawdzić i ocenić. - Ostateczna wersja SIWZ będzie wypośrodkowaniem koncepcji, które zostaną złożone w urzędzie – kontynuuje dyrektorka. - Zamierzamy negocjować maksymalnie z pięcioma firmami. Każda przyniesie nam inny projekt do przeanalizowania pod względem technicznym, prawnym, finansowym. Wszystkie trzeba porównać i wybrać z tego to, co dla miasta najkorzystniejsze. Dopiero wówczas zacznie się etap wyboru firmy, która zrealizuje nam centrum widowiskowo-sportowe. Nie będziemy prowadzić spotkań z pięcioma firmami jednocześnie, tylko z każdą z osobna. Każdego przedstawiciela zapoznamy z ofertą innej firmy. Może to być, przykładowo, oferta na zjeżdżalnię. Wtedy spytamy, co oni mogą nam zaproponować od siebie. Mogą nam na odpowiedzieć "no to my oferujemy wam w takim razie pięć wanien z jacuzzi". Później sprawdzimy, jak to przekłada się na koszty i zastanowimy się, z czego mieszkańcy zechcą skorzystać najczęściej.

Zgodnie z harmonogramem ustalenie katalogu obowiązków po każdej ze stron i omówienie modelu finansowego powinno nastąpić w kwietniu 2017 roku, sprawę projektu umowy ostawiono na czerwiec, następnie przewidziano możliwość wprowadzenia zmian. Sporządzenie kompletnej specyfikacji istotnych warunków zamówienia wraz z programem funkcjonalno-użytkowym i umową może nastąpić dopiero na przełomie września i października.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo