reklama

Przed teatrem kręcili sceny do filmu [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Przed teatrem kręcili sceny do filmu [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościGrupa policjantów jedzie na samowolną akcję, jeden z nich ginie. Niezbyt rozgarnięty komendant tłumaczy sprawę dziennikarzom. Wszystko musi prostować adiutantka z piórami we włosach. Tak zaczyna się najnowszy film Piotra Bały, który zobaczymy we wrześniu. Na ekranie pojawi się wiele znanych twarzy. Do tego będzie drugi film przypominający historię płockiego teatru i jego mosiężna, duża replika.

Grupa policjantów jedzie na samowolną akcję, jeden z nich ginie. Niezbyt rozgarnięty komendant tłumaczy sprawę dziennikarzom. Wszystko musi prostować adiutantka z piórami we włosach. Tak zaczyna się najnowszy film Piotra Bały. Na ekranie pojawi się wiele znanych twarzy. Do tego będzie drugi film przypominający historię płockiego teatru i mosiężna, duża replika budynku, który znamy już tylko z materiałów archiwalnych.

Płocki Teatr Dramatyczny planuje większe uroczystości tuż po wakacjach. Instytucja po reaktywacji, już zakotwiczona na Nowym Rynku, obchodzi 40-lecie istnienia. I wciąż pamięta o tym, co było wcześniej, kiedy wykorzystano stary, zrujnowany kościół pw. św. Trójcy, aby aktorzy mogli mieszkańcom zaproponować inną formę rozrywki. Otwarcie nowego sezonu 11 września uświetni postawienie postumentu przedstawiającego teatr, który z początku stał przy ul. Piekarskiej.

Wcześniej brakowało pieniędzy na coś więcej niż pamiątkowa tablica przymocowana do jednej z zadaszonych ławeczek na promenadzie tuż za hotelem Starzyński. Udało się z pomocą marszałka naszego województwa otrzymać dotację. Jak zapowiadał w czwartek dyrektor teatru, Marek Mokrowiecki, wyznaczonego dnia w okolicy hotelu zobaczymy postument według projektu autorstwa Stanisława Płuciennika.

- To replika artystyczna wykonana z mosiądzu, z umieszczonymi napisami w języku polskim, angielskim i w brajlu – nawiązywał do projektu, o którym pisaliśmy przy okazji zbierania starych kluczy od mieszkańców. - Życzyłbym sobie, aby stał się trwałym elementem świadczącym o historii miasta, bo niewiele osób zdaje sobie sprawę, że teatr powstał w 1812 roku i dysponował budynkiem, w którym mogła rozwijać się kultura. Oczywiście, że przechodził różne koleje losu, ale spełniał swoją rolę. Pomnik jest już gotowy, czekamy na dokończenie formalności. Montaż zapewne nastąpi na kilka dni przed uroczystością.

Jak wygląda postument? Z początku miał przedstawiać cały teatr, ale początkowa wizja uległa przeobrażeniu. Jak wyraził się Marek Mokrowiecki, w „bardziej artystyczną”. - Replika jest dokładna, ale wygląda tak, jakby była osadzona na papirusie. Proszę sobie wyobrazić budynek wyłaniający się z kartki papieru – dyrektor starał się , jak mógł, aby opisać projekt. - Oryginalny fronton był piękny, ale jakby spojrzeć na całość, okazał się za długi i mało efektowny.

Druga część konferencji dotyczyła dwóch filmów Piotra Bały. Najpierw co nieco o pierwszym, pt. „74. posterunek. Tajemnica Adelajdy”. Reżyser nie chciał zdradzać całej fabuły. Generalnie ma to być historia na pograniczu komedii i komedii kryminalnej. Tytułową Adelajdę zagra Katarzyna Anzorge. Jej na konferencji nie było, pojawiła się natomiast Sylwia Krawiec, jako odtwórczyni roli sekretarki, adiutantki specjalnej grupy operacyjnej zmilitaryzowanych policjantów.

- Policjanci dokonali samowolnej akcji, w której jeden z nich zginął – opowiadał Bała. - A że zrobili to nielegalnie, zwołano konferencję prasową. Komendant tłumaczy się, ale ewidentnie nie jest zbyt rozgarnięty. Zagra go nasz teatralny akustyk, Krzysztof Wierzbicki. A ta biedna sekretarka stara się prostować medialny przekaz. Scena ma uświadomić widzowi, z jakiego powodu jednostka ma kłopoty i dlaczego zostanie rozwiązana. Później będziemy ją związywać na nowo.

Poza pomysłem na fabułę, trzeba mieć jeszcze pomysł na samych aktorów. W przypadku Sylwii Krawiec postanowił wykorzystać jej kruczoczarne włosy. No i wyszło tak, że na konferencji przed dziennikarzami siedziała ubrana w mundur moro, z piórami we włosach. Zupełnie jak Indianka. - Staram się, aby aktorzy w tych moich projektach robili coś innego i nie wyglądali tak, jak w życiu codziennym – tłumaczył nietypowy wizaż. - Marszałek Struzik nie pojawia się w garniturze. Nie chce także grać polityków albo urzędników. Stefan Friedmann w filmie jest pilotem śmigłowca, bokser Przemysław Saleta rycerzem. Bardzo sprawnie tnie mieczem po twarzy, nawet lepiej niż boksuje.

Bała chciał, aby przy tych uroczystościach pojawił się nie tylko element komediowy, ale i drugi, znacznie poważniejszy. Będzie to film dokumentalny na temat historii teatru. A po co mu w tej misternej układance media? Sprawa jest prosta. Do współpracy poprosił dziennikarzy, jako „pozateatralnych przyjaciół”, ludzi piszących, nagrywających wywiady i robiących zdjęcia. Zagrają także policjanci, zwodnicy z drużyny piłki ręcznej, niektórzy włodarze, szefowie płockich instytucji. - Przemieszałem to towarzystwo, jak tylko potrafiłem – śmiał się aktor.

Wyjaśniał, że od polityki stroni. Przyjął sobie zasadę, aby angażować ludzi, którzy faktycznie do przychodzą do teatru lub sami się do niego zgłaszają. - Pytała mnie o rolę posłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Jolanta Szymanek-Deresz. Później, kiedy już miałem na nią pomysł, zdarzyła się katastrofa smoleńska. Chciałem, aby wystąpiła w takim futrze, jak Cruella w „101 Dalmatyńczyków”. Prezydent Andrzej Nowakowski, kiedy jeszcze był posłem, sam zagaił, czy by nie mógł wystąpić.

Towarzysze dziennikarze...

Po konferencji rozpoczęło się nagrywanie scenki na schodkach z boku teatru. Dziennikarze dostali nawet pozwolenie na komentarze. Obowiązywała tylko jedna zasada, aby wyszło zabawnie.

Czytaj też:

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE