reklama

Protest mieszkańców: Nie wpuścimy koparki

Opublikowano:
Autor:

Protest mieszkańców: Nie wpuścimy koparki - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzed domkami przy Jana Pawła II kilkoro mieszkańców z teczką z dokumentami, obok policja, straż miejska, ochroniarze. - Ochraniają robotników przed nami - wyjaśnia z rozgoryczeniem jedna z mieszkanek, protestujących przeciwko przebudowie ulicy.

Przed domkami przy Jana Pawła II kilkoro mieszkańców z teczką z dokumentami, obok policja, straż miejska, ochroniarze. - Ochraniają robotników przed nami - wyjaśnia z rozgoryczeniem jedna z mieszkanek, protestujących przeciwko przebudowie ulicy.

O konflikcie między drogowcami a mieszkańcami domków jednorodzinnych w związku z budową drugiej nitki Jana Pawła II od skrzyżowania przy Banku PKO do skrętu w Czwartaków pisaliśmy w lutym. Chodzi o to, że aby zbudować nowe pasy ruchu, trzeba poszerzyć ulicę o drogę z płyt betonowych, którą do tej pory mieszkańcy dojeżdżali do swoich domów. Z kolei, by przesunąć drogę bliżej domków, trzeba rozebrać zbudowane przez mieszkańców podjazdy leżące w pasie drogowym, wykopać krzewy itd. Według Miejskiego Zarządu Dróg, inaczej się nie da, bo poszerzenie ulicy np. od strony trawnika przy Auchan, gdzie nikt nie mieszka, wiązałoby się z kosmicznymi wydatkami - za przebudowę infrastruktury podziemnej trzeba by było według drogowców zapłacić ok. 4 mln zł. Z kolei zdaniem mieszkańców, realizowany projekt jest niezgodny z prawem, a ich podjazdy chroni ich zarządzenie byłego wiceprezydenta Tomasza Kolczyńskiego z 2003 r. związane z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. - Ale zarządzenie zarządzeniem, a oni i tak robią swoje - kwitują.

Dlatego i mieszkańcy - już teraz fizycznie - starają się bronić swoich podjazdów. Pierwszą większą „bitwę” stoczono wczoraj, gdy koparki zbliżyły się do domków z zamiarem rozbiórki podjazdów. Nie obyło się bez szarpaniny, wezwano policję, straż miejską, interweniował nawet zastępca komendanta policji! - A dzisiaj było jeszcze dramatyczniej - opowiadali nam wzburzeni mieszkańcy.

Bo robotnicy zaczęli pracę o 4 nad ranem, oczywiście cicho jak makiem zasiał nie było, gdy do akcji o świcie wkroczyła koparka. - Wzięli nas z zaskoczenia - tłumaczą oburzeni mieszkańcy. - Jeden z protestujących rzucił się ratować podjazd, poszła szyba w koparce, mężczyzna się zranił…Na pomoc znów przyjechały służby. - Czarno tu było po prostu! Policjanci, strażnicy miejscy, ochroniarze, chyba z 50 osób przyjechało chronić budowę przed garstką mieszkańców- denerwują się. - Stanęliśmy przed koparką, blokując budowę. Oczywiście nas spacyfikowali.

Co dalej? - Nie zejdę przed koparką, niech mnie przejadą - zapowiada jedna z mieszkanek. - To cię usuną siłą - ostrzega jej sąsiad. - Musimy walczyć o to, co jeszcze można wskórać. Na przykład o zwężenie projektowanej drogi wewnętrznej i pasie zieleni i tu uszczknąć kilka metrów.

Ta sytuacja nikomu nie służy - mieszkańcy są rozgoryczeni, urzędnicy także, również pracownicy budowy przyznają, że trudno się pracuje w takich warunkach. Z wyraźną ulgą patrzą i na ochroniarzy, i na policjantów, bo przepychanki przy sprzęcie ciężkim z pewnością nie są bezpieczne. Jak dowiedzieliśmy się od wiceprezydenta Cezarego Lewandowskiego , na razie za ochronę płaci wykonawca, ale niewykluczone, że zażyczy sobie zwrotu pieniędzy. Trzeba też będzie zapłacić za uszkodzenie mienia, czyli wybite okno w koparce.

Widać jak na dłoni, że najwyższy czas zakopać topór wojenny.

Czy rzeczywiście w Ratuszu odbędzie się jakieś spotkanie w tej sprawie? Wiceprezydent Cezary Lewandowski zastrzega, że żadnego oficjalnego spotkania na jutro nie planuje. Dodaje jednak: - Jestem otwarty na rozmowy, tylko muszą być konstruktywne, czyli uwzględniać również interes miasta, a nie tylko prywatnych osób - przekonuje zastępca prezydenta i podkreśla: - A zarządzenie, na które powołują się mieszkańcy, nie jest prawem do dysponowania nieruchomością stanowiącą własność gminy.

Ale jest cień nadziei na jakieś porozumienie - dyrektor MZD, Marek Antoszek, obiecuje, że na jutro projektant postara się przygotować dokument będący odpowiedzią na propozycję mieszkańców, by zwęzić zaprojektowaną drogę wewnętrzną z 5 na 3,5 metra, a pas zieleni z 2,5 na 1,5 m. Wcześniej trzeba jednak sprawdzić, czy takie zwężenie byłoby zgodne z przepisami, bo na tej drodze muszą się zmieścić nie tylko samochody mieszkańców, ale i służb, np. wozy straży pożarnej. - Gdyby taki wariant okazał się możliwy, odległość od furtek do krawędzi jezdni wyniosłaby 7,5 metra - wskazuje Antoszek. - Projektant ma dać odpowiedź jutro.


O argumentach jednej i drugiej strony czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE