reklama

Protest. Interweniowała policja [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Protest. Interweniowała policja [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW niedzielne popołudnie na Nowym Rynku zrobiło się gorąco, doszło nawet do rękoczynów. Interweniowali strażnicy miejscy i policja. Wszystko za sprawą zwierząt występujących w cyrku, który rozstawił się na placu przed teatrem. Żeby było ciekawiej, zdarzeniu towarzyszyła głośna, cyrkowa muzyka.

W niedzielne popołudnie na Nowym Rynku zrobiło się gorąco, doszło nawet do rękoczynów. Interweniowali strażnicy miejscy i policja. Wszystko za sprawą zwierząt występujących w cyrku, który rozstawił się na placu przed teatrem. Żeby było ciekawiej, zdarzeniu towarzyszyła głośna, cyrkowa muzyka.

Włoski cyrk Madrano do 4 października zajął plac na Nowym Rynku. Rozstawił ogromny namiot. Oponenci skrzyknęli się przez Facebooka i zorganizowali happening, który rozpoczął się o godzinie 13.30 tuż przy wejściu, gdzie znajdowały się kasy biletowe.

- Zwierzęta są tu trzymane w klatkach i na łańcuchach. Cierpią. Zostawcie je w spokoju – krzyczała przez megafon pochodząca z Płocka Monika Kuźniewska z Koalicji Cyrk bez zwierząt. To ona zainicjowała niedzielny protest. Im mocniej robiła użytek ze strun głosowych, tym głośniej puszczano muzykę w cyrku. Odgrażała się: - Wyłączcie ją, chyba że chcecie, abym krzyczała jeszcze mocniej – ale wesoła muzyka grała dalej.

W międzyczasie przyjechało pierwsze auto Straży Miejskiej. Reszta uczestników happeningu założyła zwierzęce maski. Przykładała do nich kratki symbolizujące ogrodzenie. - Nie będzie zgody na cyrk w środku miasta. Płock się nie zgadza na męczenie zwierząt – nie dawała za wygraną aktywistka. W tym momencie jeden z pracowników cyrku podbiegł do niej, popchnął i wyrwał kabel od megafonu, aby ją skutecznie uciszyć. - Widzieliście co się stało, to była napaść w trakcie zalegalizowanego happenningu. Ten mężczyzna mnie uderzył – strażnicy musieli zainterweniować. Wezwano policję, przyjechał kolejny patrol municypalnych. Pracownicy cyrku podoglądali sytuację zza płota. Kuźniewska krzyczała dalej. - To przestarzała rozrywka. Tresura to tortura.

Jak dotąd z takiej formy rozrywki zrezygnowało 41 krajów, w tym Austria, Halandia i Belgia. W Polsce podobne decyzje zapadły w Słupsku i w Łodzi. - Jest wiele pięknych cyrków opartych na akrobatyce – wyjaśniała, odkładając na chwilę megafon. Liczy, że podobna decyzja zapadnie w Płocku. - Trzeba kuć żelazo póki gorące - i znów zwróciła na sobie uwagę przechodniów. Zjawiali się już pierwsi oczekujący na zapowiedziane przedstawienie. Usłyszeli: - Bilety kupujesz, cierpienie sponsorujesz. Zwierzęta to nie klauny. Prosimy, stańcie w tej walce po właściwej stronie. Pracownik cyrku popchnął mnie i uderzył, to co może zrobić zwierzętom? - pytała retorycznie.

Starsza kobieta w czerwonym płaszczu machnęła jej ręką niemal przed nosem, wulgarnie poleciła jej przestać tak wrzeszczeć, po czym odeszła. - Możecie się z nas śmiać, wytykać palcami, ale to wstyd i hańba - kontynuowała niezrażona. - Czy wy myślicie, że miejsce słonia jest pod teatrem dramatycznym?

- Akurat jechałam do szkoły, kiedy przewozili zwierzęta – wspominała Ola, uczennica drugiej klasy III Liceum Ogólnokształcącego. - Miały takie maleńkie okienka, stały niemal jedno na drugim. Taka tam panowała ciasnota. Po co tu przyszłam? Chcemy wspólnie wywalczyć zakaz dla takiego cyrku. Niech prezydent wreszcie zwróci uwagę na los tych biednych zwierząt – apelowała do Andrzeja Nowakowskiego. Podobnego zdania była jej koleżanka Patrycja. - O zwierzęta trzeba walczyć. To nie towar zarobkowy.

Przez cały happening ulotki rozdawał płocczanin, Krzysztof Kuźniewski z fundacji Viva. - Widziała pani pokazy Cirque Du Soleil? Robią piękne przedstawienia, a nie ma tam ani jednego zwierzęcia. Cyrki niech przyjeżdżają, nie mam nic przeciwko. Tylko bez zwierząt. Tresura to prędzej kij niż marchewka. Ktoś może nam zarzucić, dlaczego nie protestujemy przez ogrodem zoologicznym. Tam też nie mają dobrych warunków, ale i tak są duże lepsze niż te tutaj. Madrano robi około 200 transportów rocznie. Zwierzęta w czasie przejazdu nie mają jak się poruszać, tylko że im potrzeba wolności, swobody. Na płocki Nowy Rynek zabrali około setki zwierząt, mają dwie żyrafy na dziesięciu metrach kwadratowych – argumentował. W czasie rozmowy Kuźniewska zakrzyknęła: - Aby plac Nowy Rynek nie zamienił się w toaletę.

Po drugiej stronie ogrodzenia rodzina z dzieckiem podeszła popatrzeć na dwa słonie. - Szkoda ich, tyle kilometrów muszą jeździć – komentowali. - Synek na widok słonia od razu chciał wiedzieć, czy aby mają co jeść i jakąś wodę do picia – mówiła jego mama, z kolei tata nie okazał się zbyt wielkim sympatykiem cyrku. - Widziałem tę ciasnotę. Dla mnie mogłoby go nie być.

Przy Antypodkowie ustawiono metalowe boksy. W środku przywiązane konie. Stały nieruchomo. Jakiś pracownik cyku palił przy nich papierosa. Ola z Anetą tylko patrzyły w milczeniu. Poparły pomysł z całkowitym zakazem urządzania przedstawień dla cyrków ze zwierzętami. - One potrzebują wolnej przestrzeni. Jak ktoś chce pooglądać, to niech idzie do zoo. Po tych zwierzętach kompletnie nie widać radości, tylko smutek w oczach.

Do kasy biletowej ustawiła się gęsta kolejka rodziców z rozradowanymi dziećmi. Jedno na informację, że zaraz zobaczy słonia, z uciechy aż podskakiwało. - Postaramy się jak najszybciej wystosować pismo do Rady Miasta Płocka, aby rozpatrzyli kwestię całkowitego zakazu dla cyrku ze zwierzętami – dodawał Kuźniewski. Rozmawiali już wstępnie z kilkoma radnymi. Sprawa najprawdopodobniej wypłynie podczas kolejnej sesji w Ratuszu.

Fot. Karolina Burzyńska / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE