reklama

Problemy przycmentarnych handlarzy

Opublikowano:
Autor:

Problemy przycmentarnych handlarzy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSą szanse, choć na razie niezbyt klarowne, że sprzed cmentarza na Kobylińskiego znikną różnobarwne namioty, a handlujący zniczami będą swą sprzedaż prowadzili w „czymś” estetycznym. Co to będzie – na razie nie wiadomo. Na pewno nie blaszane budki – zapowiada Rynex, który być może będzie zarządzał terenem przy nekropolii. Taka zapowiedź przeraziła handlujących zniczami…

Są szanse, choć na razie niezbyt klarowne, że sprzed cmentarza na Kobylińskiego znikną różnobarwne namioty, a handlujący zniczami będą swą sprzedaż prowadzili w „czymś” estetycznym. Co to będzie – na razie nie wiadomo. Na pewno nie blaszane budki – zapowiada Rynex, który być może będzie zarządzał terenem przy nekropolii. Taka zapowiedź przeraziła handlujących zniczami…



Wszystko zaczęło się od tego, że handlujący przy cmentarzu poskarżyli się radnej Wioletcie Kulpie, że Miejski Zarząd Dróg wygania ich z południowego odcinka Kobylińskiego (przy tzw. „płockich Powązkach”), twierdząc, że handel może odbywać się tylko po jednej stronie ulicy. Może i by przeszli nad tym do porządku dziennego, gdyby nie fakt, że MZD pozwala sprzedawać po tej stronie jednej osobie. To co to za sprawiedliwość? – denerwują się. Zastępca prezydenta odpowiada: nie można handlować po drugiej stronie. Zresztą w ogóle nie powinien się tam odbywać handel. - Droga i pas drogowy nie są przeznaczone do prowadzenia handlu, ale taki stan  przy cmentarzu wynika z interesu społecznego, dla wielu osób jest to jedyne źródło dochodu – odpowiada na interpelację radnej wiceprezydent Cezary Lewandowski. - Dopuszczenie pełnego handlu po obu stronach, ze względu na centrum miasta i estetykę jest niezasadne.

Zasadne są za to pragnienia kupców – wiadomo, że handel lepiej idzie, jeśli nie ma się tuż pod nosem konkurencji, która na domiar złego asortyment ma niemal identyczny, wiadomo, że więcej można sprzedać pod samym wejściem na cmentarz niż kilkaset metrów od niego.

Wiceprezydent zapowiedział jednak, że właśnie z racji wymienionych już przyczyn, nie ma mowy o tym, by MZD wyrażał zgodę dla starających się o dobre miejsce po drugiej stronie Kobylińskiego. Poza tą jedną osobą. - Jedno stoisko po stronie południowej, o którym Pani pisze, znajduje się tam od kwietnia 2006 r. i przez tyle lat nie stanowiło problemu – informuje w odpowiedzi na interpelację radnej Cezary Lewandowski.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, od osoby, która chce pozostać anonimowa, dotąd nikt na udry w związku z tym jednym stoiskiem nie szedł, bo handlujący żyli ze sobą w zgodzie. Dopiero gdy się pokłócili na śmierć i życie, uprzywilejowanie jednego stoiska zaczęło kłuć w oczy i stało się w środowisku handlarzy kością niezgody.

Abstrahując od tła tego sporu, to jednak dziwne, że jeden ze straganów wydaje się być faworyzowany. Zapytaliśmy więc w MZD, na jakiej zasadzie jedna osoba może handlować tam, gdzie innym nie wolno. Okazało się po prostu, że tylko ta jedna osoba odpowiednio się za to zabrała. - Od kwietnia 2006 r. do Miejskiego Zarządu Dróg wpływały w trybie administracyjnym wnioski o zajecie pasa drogowego Al. Kobylińskiego przy Cmentarzu Zabytkowym wyłącznie od jednej osoby – kobiety, która prowadzi tam handel obecnie, a także od osób, które składały wnioski o zajęcie pasa drogowego w okresie Wszystkich Świętych – odpowiada rzecznik prasowy MZD, Konrad Kozłowski i dodaje: - W związku z tym nie jest prawdą, że Miejski Zarząd Dróg odmówił w trybie administracyjnym komukolwiek zgody na zajęcie pasa drogowego. Decyzje dotyczące zajęcia pasa drogowego są podejmowane na drodze decyzji administracyjnej, a stronie przysługuje prawo odwołania do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Konrad Kozłowski podkreśla równie mocno co wiceprezydent: droga i pas drogowy nie są przeznaczone do prowadzenia handlu, ale wydane dotychczas zgody na zajecie pasa drogowego przy Al. Kobylińskiego uwzględniają interes społeczny wielu osób, dla których taka działalność jest jedynym źródłem utrzymania.


To nie jedyny problem, z którym do radnej zgłosili się handlujący przy cmentarzu. - Zdając sobie sprawę z tego, że gdy każdy namiot jest inny, ma inny kolor, kształt i wielkość, nie wpływa to zbyt korzystnie na estetykę tego miejsca, zaproponowali, że uporządkują to miejsce i zainwestują w metalowe pawilony – mówiła nam Wioletta Kulpa.

Cezary Lewandowski przychylił się do pomysłu z ujednoliceniem stanowisk, zwłaszcza że namioty ustawiono samowolnie – handlujący nie mają zezwolenia na ich postawienie, ale ponieważ jest to w wielu przypadkach jedyne źródło utrzymania tych ludzi, nikt z kilku namiotów problemu nie robił i MZD przymknął na nie oko. Poza tym altruistycznym wymiarem o przymykaniu oczu na nieurodziwe namioty zadecydował też fakt, że planowano przebudowę całego tego terenu – stragany miałyby się przenieść na placyk przed pływalnią na Kobylińskiego i z tamtej strony zostałoby przebite nowe wejście na stary cmentarz. W tym roku o takich reorganizacjach nie ma oczywiście mowy, czas pokaże, czy kiedyś uda się to wreszcie zrobić. 

- Ujednolicenie stanowisk do handlu jest całkowicie zasadne – zgadza się wiceprezydent, ale zastrzega: - Proponowane jednak zastąpienie namiotów pawilonami blaszanymi jest mało estetyczne.

Podobną niechęć wobec blaszanych baraków wyraził w rozmowie z nami wiceszef Ryneksu, Zbigniew Bednarski. Dlaczego w ogóle go o to zapytaliśmy? Bo chodzą słuchy, że tereny przy płockich cmentarzach zamienione w małe targowiska będą podlegać właśnie tej spółce. – Jest to propozycja warta rozważenia, dlatego aktualnie analizujemy stronę kosztową, sprawdzając, czy stać by nas było na taki krok – potwierdził wiceprezes Ryneksu. – Na razie nie ma w tej sprawie decyzji, sprawdzamy aspekt finansowy.

Bednarski od razu zastrzega: żadnych brzydkich, blaszanych bud typu „szczęki”. Jego zdaniem, przy cmentarzach powinny stanąć jakieś eleganckie budki, wszystkie takie same, harmonijnie wkomponowane w dany krajobraz. 

Gdyby przy Kobylińskiego pojawił się jakiś niewielki pawilonik, handlujący mogliby tylko zyskać, przynajmniej finansowo. Bo aktualnie za zajęcie pasa drogowego muszą płacić dziennie 1,50 zł za każdy zastawiony zniczami metr kwadratowy. Dzięki postawieniu pawilonu te koszty można by zredukować do połowy – bo opłata za zajęcie pasa drogowego pod umieszczony obiekt wynosi zgodnie z uchwałą rady miasta – 75 gr dziennie za metr kwadratowy. Finansowo handlującym by się więc takie rozwiązanie chyba opłacało.

Ale jak mówiła nam Wioletta Kulpa, na handlarzy sprzed cmentarza padł blady strach na wieść o tym, że być może Rynex zacznie administrować tym terenem. Dlaczego? – Są to w większości osoby, dla których jedynym źródłem utrzymania jest handel pod cmentarzem, który dodatkowo ostatnimi czasy nie idzie najlepiej – wyjaśniała radna. – Osoby, z którymi na ten temat rozmawiałam, obawiają się, że wraz z objęciem zarządu nad tym terenem przez Rynex, opłaty wyznaczone przez spółkę będą dla nich zbyt wygórowane. Albo że pojawią się na przykład procedury z publicznym składaniem ofert i choć handlują w tym miejscu nawet od kilkunastu lat, to nie uda im się dostać miejsca przy cmentarzu.



Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE