reklama

Prezydent do rodziców: Macie wybór, ale...

Opublikowano:
Autor:

Prezydent do rodziców: Macie wybór, ale... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW związku z tym, że rodzicom sześciolatków przysługują teraz dwa rozwiązania, posłanie dzieci do przedszkola bądź o jeden szczebel wyżej w edukacji, Ratusz zainaugurował dzisiaj kampanię społeczną: „Mam 6 lat. Chcę iść do szkoły”. Jeśli jednak rodzice wybiorą przedszkole, dzieci może być w nich więcej, trzeba na to wyłożyć spore pieniądze, a część nauczycieli ze szkół może stracić pracę.

W związku z tym, że rodzicom sześciolatków przysługują teraz dwa rozwiązania, posłanie dzieci do przedszkola bądź o jeden szczebel wyżej w edukacji, Ratusz zainaugurował dzisiaj kampanię społeczną: „Mam 6 lat. Chcę iść do szkoły”. Jeśli jednak rodzice wybiorą przedszkole, dzieci będzie tam więcej,  trzeba na to wyłożyć spore pieniądze, a część nauczycieli ze szkół może stracić pracę.

O niewesołej sytuacji z sześciolatkami niedawno pisaliśmy. Wszystkiemu winne ciągłe zmiany. Poprzedni rząd postanowił wysłać sześciolatki do pierwszej klasy wcześniej, natomiast obecny reformę wycofuje. W Płocku mamy w miejskich przedszkolach 3 tys. 655 miejsc. - To bardzo ostrożne szacunki - zastrzegał w środę prezydent Andrzej Nowakowski w czasie konferencji prasowej. - Wciąż sprawdzamy, czy da się i o ile możemy tę liczbę zwiększyć.

Kiedy rodzice sześciolatków zostawili swoje pociechy w pierwszych klasach szół podstawowych, w przedszkolach zrobiło się luźniej. Przyjmowano do nich nawet 2,5 letnie dzieci. Miejsca były, chociaż niekoniecznie zawsze akurat w tym wymarzonym przedszkolu. Teraz już nie będzie tak komfortowo. Przypomnijmy też dane, na rok szkolny 2016/2017 przypadnie 1 tys. 219 pięciolatków, 1 tys. 316 czterolatków i 1 tys.147 trzylatków, co daje nam 3 tys. 682 dzieci, a do tej liczby musimy jeszcze dodać sześciolatki. Miejsc dla dzieci w miejskich przedszkolach może tym samym zabraknąć.

A żeby jeszcze bardziej skomplikować sytuację, do końca marca rodzice kilkulatków, które poszły do szkoły o rok wcześniej mogą teraz sami decydować, czy nie zostawić dziecka na kolejny rok w pierwszej klasie. Prezydent jednak liczy, że nie będą to częste przypadki.

Rekrutacja. Problem z trzylatkami

W rekrutacji do przedszkoli na rok szkolny 2016/2017 nie wezmą udziału te dzieci, które kontynują naukę. Pierwszeństwo przyznano sześciolatkom (jest tu obowiązek rocznego wychowania przedszkolnego), następne w kolejce staną dwa młodsze roczniki. Problem będzie za to z trzylatkami.

Ratusz zakłada, że 988 pięciolatków, 962 czterolatków i 127 trzylatków zostanie w przedszkolach (tyle ich jest tam obecnie). Sprawa dotyczy także 1 tys. 286 sześciolatków, a tu nie wiadomo, ilu trafi do szkoły, a ilu do przedszkola. Reasumując, jeśli w przedszkolu znajdzie się łącznie 3 tys. 363 dzieci (w tym sześciolatki), to dla trzylatków (gdzie jeszcze nie ma obowiązku nauki, bo ten wchodzi od 2017 roku) w przedszkolach zostaną 292 miejsca. Potrzeba jednak 1020. Najwyraźniej babcie będą miały pełne ręce roboty...

Urząd liczy na to, że naukę rozpocznie ok. 15 proc. sześciolatków, natomiast pierwsza klasę powtórzy 15 proc. siedmiolatków. W związku z tym Ratusz przewiduje, że wszystkie te zawirowania mogą zagrozić (w wariancie optymistycznym) 26 etatom dla nauczycieli po tym, jak zmniejszy się ilość pierwszych klas w podstawówkach. Wciąż jednak tak naprawdę nie wiemy, ile dzieci powtórzy pierwszą klasę, a ile faktycznie dojdzie. Wiceprezydent Roman Siemiątkowski zapewniał, że w takiej sytuacji zwonienionym nauczycielom przysługuje pierwszeństwo w zatrudnianiu przy tworzeniu nowych oddziałów dla sześciolatków. - Dla nas to wyzwanie zarówno organizacyjne, jak i finansowe – klarował miejski włodarz. Chodzi także o subwencję dla gminy od państwa. Więcej pieniędzy państwo przeznacza na dzieci w szkołach niż w przedszkolach, czyli kasę na te zmiany trzeba będzie dołożyć z miejskiego budżetu.

Rodzice, a może lepiej wybierzcie szkołę...

Rodzice obecnych sześciolatków otrzymają ankiety, aby Ratusz mógł na ich podstawie poznać rzeczywistą skalę potrzeb w danym roczniku. - Teraz to rodzicom przysługuje wybór, czy chcą, aby ich dziecko rozpoczęło naukę w szkole w wieku sześciu czy siedmiu lat, mając na względzie dobro i bezpieczeństwo swoich pociech – mówił Andrzej Nowakowski.

Dalej przekonywał, że płockie szkoły już wcześniej dobrze się przygotowały do wprowadzenia reformy. Mają o tym świadczyć pomoce dydaktyczne, również place zabaw, świetlice. Rozważana jest możliwość odrębnych świetlic w każdej szkole tylko dla najmłodszych dzieci, w których będą „takim oczkiem w głowie” dla wychowawców. Wszystko zależy od potrzeb. Ponadto klasy są organizowane w innych częściach szkoły niż dla starszych uczniów. Argumentem, aby wcześniej puścić dzieci do szkoły, stały się nawet stołówki szkolne. - Tylko w dwóch posiłki są dowożone, w pozostałych są przyrządzane na miejscu – klarował. Wymieniał jeszcze poradnie psychologiczne i pedagogiczne, koła zainteresowań, zajęcia językowe. - To będzie mniej liczny rocznik, a to oznacza łatwiejszą rekrutację na każdym szczeblu edukacji. Łatwiejsze dostanie się na wybrane studia – natomiast z powodu dotychczasowej niewielkiej liczby odroczeń uznał, że rodzice zapewne zaakceptowali zmiany związane z reformą Platformy Obywatelskiej.

Rekrutacja do podstawówek na rok szkolny 2016/2017 ruszy w kwietniu tego roku. Znacznie wcześniej zobaczymy na płockich ulicach plakaty i billboardy związane z kampanią "Mam 6 lat, idę do szkoły". Planowane są spotkania z rodzicami i "drzwi otwarte" w szkołach podstawowych.

 

Czytaj też:

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE