reklama

Pracownicy protestują. Nie chcą nowej spółki sportowej

Opublikowano:
Autor:

Pracownicy protestują. Nie chcą nowej spółki sportowej - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPracownicy miejskich obiektów sportowych, które dotychczas były rozdysponowane między Centrum Widowiskowo-Sportowym i Miejskim Zespołem Obiektów Sportowych, boją się zwolnień w związku z planowanym połączeniem jednostek budżetowych w jedną spółkę sportową. Grzmią, że nowy stadion miałby powstać ich kosztem.

Pracownicy miejskich obiektów sportowych, które dotychczas były rozdysponowane między Centrum Widowiskowo-Sportowym i Miejskim Zespołem Obiektów Sportowych, boją się zwolnień w związku z planowanym połączeniem jednostek budżetowych w jedną spółkę sportową. Grzmią, że nowy stadion miałby powstać ich kosztem.

Na najbliższej sesji radni mieliby zdecydować, jaki scenariusz stanie się realny w sprawie Centrum Widowiskowo-Sportowego i Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych. Gdyby przyklepano ten o likwidacji do końca grudnia, mienie przeszłoby w zarząd nowo powstałego Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji sp. z o. o. (za wyjątkiem hali w Borowiczkach i mola). Z dotychczasowych tłumaczeń wynika, że nowa spółka zaciągnęłaby kredyt na powstanie nowego stadionu. W środę odbyło się w tej sprawie spotkanie w sali przy ul. Warszawskiej.

[ZT]13376[/ZT]

Wiceprezydent Roman Siemiątkowski zaprzeczał, aby ktokolwiek zamierzał „upychać” pracowników CWS i MZOS, jak sugerował jeden z uczestników spotkania. Wszyscy otrzymają zatrudnienie (chodzi o 150 osób) w nowej spółce za wyjątkiem tych na Borowiczach, którzy staliby się pracownikami oświaty z chwilą przejścia do Szkoły Podstawowej nr 20. W toku dyskusji wytknięto jednak fakt, że pewne zatrudnienie w nowej spółce byłoby tylko na okres jednego roku. W dodatku na miejsce pracowników, którzy odchodziliby na emeryturę (obecnie to około 15 osób), nie będzie nowego naboru.

Radny miejski Michał Sosnowski i zarazem były szef stowarzyszenia płockich kibiców Wisły Płock, starał się wytłumaczyć, że owszem, chodzi o wybudowanie nowego stadionu, ale ten mógłby powstać etapowo, aby zmniejszyć obciążenie dla budżetu. Według niego na płockich obiektach sportowych jest wręcz przerost zatrudnienia. Kierownik pływalni miejskiej Jagiellonka Bartosz Leszczyński i zarazem przewodniczący utworzonego w MZOS związku zawodowego (to na jego prośbę odbyło się spotkanie, o co prosił od dwóch miesięcy), poparł budowę stadionu, jednak nie kosztem pracowników.

- Płocczanie to nie tylko kibice piłki nożnej. Na razie widzę w proponowanej zmianie wyłącznie maszynkę na zaciągniecie nowego kredytu – podsumował sytuację.

Wiceprezydent Siemiątkowski mówił:

- Jeśli hipotetycznie dojdzie do powstania spółki, wówczas usiądziemy i porozmawiamy o gwarancjach pracowniczych.

Pracownicy zwracali uwagę, że żadna z miejskich pływalni nie zarobi na swoje funkcjonowanie, chyba że miałaby obok hotel lub inny komercyjny obiekt. W tej sytuacji gmina zawsze musi dokładać, duże koszty generują także rada nadzorcza i prezesi. Tymczasem brakuje nawet na matę antypoślizgową na basenie, o czym wspominali pracownicy.

Miejski skarbnik Wojciech Ostrowski ma świadomość, że do nowej spółki trzeba będzie dołożyć. Pojawił się także temat cenników za wejścia na obiekty sportowe, szczególnie karnetów. Skarbnik optował za zmianami, co zaraz skomentowano, że zamiast rozprawiać o efektywności, lepiej zatroszczyć się o stan istniejących obiektów. - Podolanka jest co jakiś czas zamykana, zimą jest tam chłodno, w Jagiellonce może zapaść się niecka, nie ma odpowiedniego oświetlenia i windy dla osób niepełnosprawnych, basen przy ul. Kobylińskiego kwalifikuje się do zamknięcia – wyliczali pracownicy. Zaproponowali inne wyjście z sytuacji, partnerstwo publiczno-prywatne.

[ZT]12677[/ZT]

Obecna na spotkaniu radna Wioletta Kulpa nazwała to wszystko „kpiną z mieszkańców i radnych”.

- Traktujecie nas bezczelnie – grzmiała. - Proszę przedstawić dokumenty, abyśmy mogli porozmawiać merytorycznie. Spółka byłaby poza kontrolą radnych, co najwyżej raz do roku będziemy mogli liczyć na informacje. Czy coś się stanie, jeśli decyzję w sprawie likwidacji obecnej struktury odłożymy o miesiąc?

Osoby na sali nie wierzyły, że rozmowa cokolwiek zmieni. - Wy i tak to przepchniecie przez radę miasta – dodawali zrezygnowani. Roman Siemiątkowski starał się ostudzić nastroje na sali. - Jeszcze nic nie jest przesądzone, na razie rozmawiamy, konsultujemy – zapewniał, lecz usłyszał tylko upomnienie, aby „miał choć trochę wstydu”, skoro nie pokazano żadnych analiz.

Zapytany po spotkaniu skarbnik Wojciech Ostrowski uznał, że jeszcze nie bierzemy żadnego kredytu, a jeśli nawet, to w rachubę wchodzi 60 – 70 mln zł. Wcześniej twierdził, że w przypadku nowego stadionu na razie interesuje nas tylko koncepcja i projekt, dopiero później okaże się czy nas na to wszystko stać.

Piotr Szpakowicz z PiS dziwił się, w jaki sposób nowa spółka, która nie będzie miała przychodu, miałaby zaciągnąć kredyt, a później jeszcze go spłacić. - A niby z czego? - powątpiewał.

Nieoficjalnie po spotkaniu mówiło się, że 49 proc. udziałów w nowej spółce należałoby do Funduszu Inwestycji Samorządowych. Poprzez spłatę kolejnych rat zaciągniętego zobowiązania będą także spłacane udziały Funduszu w spółce. FIS angażuje kapitał na minimalnym poziomie 10 mln zł i przy górnej granicy do 120 mln zł.

Wioletta Kulpa podkreśliła, że klub PiS-u nie zamierza poprzeć proponowanych zmian, z kolei Michał Sosnowski zaznaczył, że radni PSL jeszcze nie podjęli decyzji.  

Na zakończenie dodajmy, że podczas dzisiejszego posiedzenia komisji inwestycji, rozwoju i bezpieczeństwa miasta, na swoje pytanie radny Michał Sosnowski otrzymał odpowiedź, że ewentualne wzięcie kredytu na budowę stadionu znacząco przyśpieszyłoby całą inwestycję, której nie trzeba by rozkładać na lata.

[ZT]13171[/ZT]

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE