W poniedziałek o 15:00 grupa kilkudziesięciu aut z ok. 200 pracownikami Energi z Płocka, ale też Torunia, Grudziądza czy Olsztyna, ruszyła pod płocką siedzibę PKN ORLEN przy ul. Chemików. Nie było pirotechniki, palenia opon, a tylko krótkie przemówienia związkowców. Chodziło raczej o demonstrację siły, bo w środę 28 kwietnia strony po raz kolejny usiądą do stołu. A jest co negocjować.
Biuro prasowe Energi Operator tłumaczy, że w Płocku zarobki są dużo lepsze, niż w pozostałych spółkach w innych częściach kraju - średnia płaca w Płocku ma wynosić 10 tys. złotych brutto.
- Średnie wynagrodzenie w płockim oddziale Energi Operatora wynosi ponad 10 tys. złotych i jest o 30 proc. wyższe niż wynagrodzenie na tych samych stanowiskach w pozostałych oddziałach Energi Operatora, a także aż o 86 proc. wyższe niż przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w 2020 r. (dane GUS). Tylko w roku 2020 r. średnie wynagrodzenie w płockim oddziale spółki wzrosło prawie o 13 proc. w stosunku do 2019 r. Co istotne, dotychczasowy ZUZP przewidywał wypłaty premii i nagrody rocznej niezależnie od wyników prac - tłumaczy biuro prasowe Energi.
Energa zarzuca płockim pracownikom odrzucanie kolejnych propozycji i brak wysuwania konstruktywnych rozwiązań. Od grudnia 2020 roku negocjacje prowadzone są przez mediatora.
- Pracodawca zgłosił także swoją otwartość, jeśli chodzi o prowadzenie dalszych rozmów aż do osiągnięcia kompromisu. Pracodawca zaproponował m.in. ekwiwalentne przeliczenie dotychczas wypłacanego wynagrodzenia składającego się z wielu dodatków na jedno wysokie wynagrodzenie zasadnicze oraz zagwarantował premie i nagrodę roczną uzależnione od realizacji celów - dodaje Energa.
Związkowcy widzą to inaczej
Tuż po godz. 15:00 kilkadziesiąt aut, większość z nich z przyczepionymi kartkami "Nie oddamy Energi" ruszyło spod siedzimy firmy przy ul. Wyszogrodzkiej w kierunku siedziby PKN ORLEN przy ul. Chemików. Tam przez blisko kwadrans przemawiali związkowcy. Wskazywali, że chodzi o zachowanie miejsc pracy.
- Doskonale wiemy, że nie można wyrazić zgody na model, który proponuje nam pracodawca. Nie możemy pozwolić na to, żeby sektor energetyczny przestał istnieć, żeby stał się podgałęzią sektora paliwowego - mówiła Edyta Górecka przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Energetyki Płockiej i Przewodnicząca Rady OPZZ w Płocku i powiatu płockiego. - Niestety, to co się dzieje wskazuje na to, że nie będzie nam łatwo zachować naszą tożsamość. Będziemy się spotykać z coraz licznijszymi atakami, będą łamane porozumienia, które do tej pory funkcjonują w naszej Grupie.
Głos zabierało kilku przedstawicieli związkowców, którym towarzyszyły dźwięki syren. Dziękowali zgromadzonym i wskazywali, że są związkowcy są wyrazem nastrojów i emocji załogi. Zapewniali także, że nie dopuszczą do zastępowania wykwalifikowanych pracowników "misiewiczami". Podkreślali swoją determinację.
W rozmowie z nami związkowcy podkreślają, że strona społeczna przedkładała kilka propozycji rozwiązania problemu.
- Wychodząc naprzeciw największej bolączce pracodawcy, czyli wzrostu wynagrodzeń związanego ze wzrostem płacy minimalnej, przedłożyliśmy propozycję zamrożenia tych wzrostów, czyli tabelę kwotą. Ta propozycja została odrzucona, tak jak każda kolejna składana przez stronę społeczną. Pracodawca za każdym razem brnął w to, że jedynym możliwym rozwiązaniem jest przyjęcie ZUSP-u, który obowiązuje dla spółek PKN ORLEN. Nie ORLENu, a spółek - mówi w rozmowie z nami Edyta Górecka.
Przyznaje jednak, że średnie wynagrodzenie w płockiej Enerdze może sięgać 10 tys. złotych brutto.
- Taka płaca rzeczywiście może być. Nieprawdą jednak jest to, że wszyscy pracownicy dostawali podwójne wynagrodzenia. Dopiero wzrosty płacy minimalnej w dwóch ostatnich latach spowodowały, że pracownicy Energi zaczęli dostawać tak duże wynagrodzenia. One były nieporównywalne z innymi. Większość pracowników była na dole "widełek", więc otrzymywała wzrosty wynagrodzenia, ale nie dotyczy to wszystkich pracowników - mówi Górecka.
W Enerdze wskazują też, że coroczne wzrosty płac są niewspółmierne do warunków na rynku. Średnie pensje z 2020 roku są o 13 proc. większe niż te z 2019.
- W 2017 roku umówiliśmy się, że będziemy ujednolicali wynagrodzenia w Grupie - w Płocku, Koszalinie, Toruniu, Słupsku. Niestety tak się nie stało. Złamano zapisy porozumienia, które podpisywał prezes Obajtek, jeszcze jako prezes Energi - wskazuje Jarosław Szunejko, przewodniczący branżowych związków zawodowych z Olsztyna i przewodniczący Wojewódzkiej Rady OPZZ województwa warmińsko-mazurskiego. - Nie jesteśmy przeciwnikami ujednolicania płac w grupie, ale na takich zasadach, na jakie umówiliśmy się w porozumieniu.
Jak mówi Górecka, zapisy poprzedniego porozumienia dają czas na ujednolicenie zasad do 2023 roku.
W środę strony znów usiądą do stołu
Ostatnia tura negocjacji odbyła się zaledwie tydzień temu, 19 kwietnia. Związkowcy oczekują propozycji ze strony pracodawcy. Chcą rozmawiać z osobami decyzyjnymi, najlepiej z samym prezesem Danielem Obajtkiem. Co jeśli propozycja którą usłyszą 28 kwietnia ich nie usatysfakcjonuje? Jak mówią, są w stanie zaakceptować propozycję, która przewiduje mniejsze wzrosty wynagrodzeń - zgodnie z tabelą, która jest niezależna od płacy minimalnej.
- Organizacje płockie w imieniu pracowników taką deklarację złożyły. W porozumieniu z 2017 roku umówiliśmy się, że będziemy co roku się spotykali i określali wzrost wynagrodzeń w całej grupie. Tak też robimy - mówi Jarosław Szunejko. - Zapisy układu płockiego odbiegają od pozostałych w grupie. Rozumiemy to i jest tu absolutnie pole do porozumienia i tego chcemy. Tyle, że na zasadach, na które się umówiliśmy, a pracodawca zdaje się tego nie pamiętać.
Związkowcy boją się jednak, że dojdzie do zwolnień.
- Trwają negocjacje, a w międzyczasie pojawiła się propozycja nowego modelu. Ten model przewiduje redukcję etatów, zwolnienia pracowników. Trudno na dziś powiedzieć ile osób zostanie zwolnionych. Pracodawca cały czas twierdzi, że trwają konsultacje. Nie możemy się dowiedzieć żadnych konkretów -
Jak dodaje Szunejko, redukowane są etaty wysoko wykwalifikowanych pracowników.
- To niebezpieczne z punktu widzenia realizacji procesów energetycznych. Naprawdę nie jesteśmy w stanie zrozumieć co przyświeca pracodawcy. To pracownicy z wykształceniem wyższym, kierunkowym. Niestety, pracownicy na stanowiskach politycznych zostają - rozkłada ręce.
Czy strony dogadają się w środę?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.