Dwukadencyjność prezydentów, wójtów, burmistrzów czy powiększenie Warszawy o ościenne gminy - takim pomysłom Prawa i Sprawiedliwości przeciwstawiają się działacze Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dziś powołali Ruch Obrony Polskiej Samorządności w Płocku. Jego koordynatorem w Płocku został radny Michał Sosnowski.
Ruch Obrony Polskiej Samorządności został powołany 3 stycznia 2017 roku, a jego zadaniem ma być przeciwdziałanie centralizacji państwa. Dziś powołano płockie struktury powiatowe. Przedstawicielem powiatu płockiego ziemskiego został Lech Dąbrowski, powiatu płockiego grodzkiego Michał Sosnowski, a Powiatu Gostynińskiego Gabriel Wieczorek.
Politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego nie godzą się propozycje Prawa i Sprawiedliwości dotyczące zmian w samorządach, m.in. wprowadzenia dwukadencyjności.
- Ostatnie miesiące to próby ograniczania polskiej samorządności. Widzimy jak ograniczana jest samorządność nie tylko terytorialna, ale też zawodowa czy gospodarcza. Kilka propozycji formalnych i nieformalnych wywołuje nasze olbrzymie obawy. Procesy zmierzają w kierunku centralizacji władzy, przejmowania kompetencji przez struktury rządowe - zaczął Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.
Marszałek torpedował propozycję partii rządzącej dotyczącą powiększenia Warszawy. Posłowie PiS kilka dni temu w trybie poselskim złożyli projekt ustawy, zgodnie z którą stolica stałaby się obszarem metropolitarnym, a ten wchłonąłby ościenne powiaty. - Powstałby wielki moloch, zupełnie niefunkcjonalny - komentował marszałek.
- Dla mnie najważniejsza jest zasada subsydiarności. Władza centralna powinna interweniować, jeśli problemu nie da się załatwić na niższym szczeblu. Niestety, dziś wszystkie działania partii rządzącej dążą do tego, żeby o wszystkim decydować z najwyższego szczebla. Niedługo to prezes Jarosław Kaczyński będzie decydował o tym, gdzie odbędzie się posiedzenie rady mieszkańców osiedla Winiary - ironizował z kolei Michał Sosnowski.
Kontrowersyjnym pomysłem jest też dwukadencyjność dla włodarzy miast, choć tu konkretnych projektów jeszcze nie ma. Prezes Kaczyński zapewnił, że zmiany w ordynacji wyborczej przed jesienią 2018 rokiem na pewno będą. Chodzi tu np. o sprawy techniczne - kamery w lokalach wyborczych czy przezroczyste urny, ale też zmianę sposobu liczenia głosów czy właśnie dwukadencyjność. Zgodnie z zapowiedzią ta ostatnia miałaby obowiązywać już od najbliższych wyborów, co zdaniem wielu jest pogwałceniem jednej z podstawowych zasad w systemie prawnym. Podkreślano, że Lex retro non agit, czyli prawo nie działa wstecz to jedna z pierwszych sentencji, jakiej uczą się młodzi adepci prawa.
[ZT]14350[/ZT]
- Bardzo nie podoba mi się mieszanie w ordynacji wyborczej. Jeżeli partia rządząca chce zdobyć władzę w samorządach, powinna postawić na lepszych kandydatów, a nie sztucznie ograniczać prawo wyborcom - mówił Sosnowski.
- Nie może być tak, żeby mieszkańcy mojej czy każdej innej gminy byli pozbawiani możliwości oceny mojej pracy przez ludzi, którzy będą podejmować decyzję o tym czy mogę sprawować tę władzę. Oni mnie nie znają, nie wiedzą nawet, gdzie leży moja gmina - argumentował z kolei Gabriel Wieczorek, wójt gminy Sanniki.
Politycy spod znaku czterolistnej koniczyny nie wykluczają poparcia projektu wprowadzenia dwukadencyjności. Mają jednak swoje warunki. Przede wszystkim musi ona objąć wszystkich polityków, a więc także posłów, senatorów, a być może nawet radnych miast. Po drugie, nie może dotyczyć najbliższych wyborów. - Proszę bardzo, ale musi być do tego zmieniona konstytucja. Jak wszyscy to wszyscy. Wtedy możemy o tym rozmawiać, ale to musi być "do przodu" - komentował marszałek Struzik.
[ZT]14289[/ZT]