Dzisiejszej nocy smród rozlewający się po Płocku był tak potworny, że postawił na nogi śpiących płocczan. W Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego wprost urywały się telefony. „Smród był nie do wytrzymania” - płockie fora aż huczą od skarg.
Płocczanie nie szczędzą gorzkich słów pod adresem koncernu, winiąc dymiące kominy za smród, który w nocy z czwartku na piątek dosłownie zaczadził miasto.
„Żona wczoraj aż wymiotowała - telefonuje czytelnik z Północnej. - To był taki smród, że nawet w starych czasach rafinerii tego nie było! Nie pamiętam takiego odoru od 30 lat! Puścili go nagle około północy, a przestali nad ranem. Jak żyję, czegoś takiego jeszcze nie było!".
„Godzina 23:15 smród benzyny i innych chemikaliów na Mickiewicza niesamowity, to samo czują na ul. Wyszogrodzkiej - napisała inna nasza czytelniczka. - Dym z Orlenu rozciąga się na całe miasto. Jestem w początkowym stadium ciąży i nie po to zdrowo się odżywiam, żeby po nocy faszerować się mieszankami smoły, benzyny i Bóg wie czego jeszcze!”
Wrzało też na forach: „W centrum ta noc była straszna. Duszności człowieka łapały. Zróbcie coś z tym bo już dość tego smrodu, ile można????!!!!!!!”. „To było nie do wytrzymania... Tej nocy przeszli samych siebie!"
W Ratuszu urywały się telefony
W Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego rozdzwoniły się telefony. W Ratuszu przyznają jednak, że nie wiedzą, co tak śmierdziało minionej nocy.
- Interwencje dotyczące odoru były tej nocy wyjątkowo liczne - przyznaje biuro prasowe Ratusza. - Pracownicy centrum sprawdzili pomiary, które nie wykazały odchyleń od normy, odnotowano tylko nieznaczne wzrosty. Poinformowaliśmy Zakładową Straż Pożarną PKN Orlen. Teraz czekamy na raporty z działu ochrony środowiska koncernu.
WIOŚ nie ma wątpliwości, czyja to wina
Monitorowanie stanu jakości płockiego powietrza to zadanie delegatury Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Płocczanie na czele z radnymi miejskimi mają co do niej sporo zastrzeżeń. Ale tym razem nawet dyrektor delegatury WIOŚ, zwykle dość - powiedzmy delikatnie - ostrożny, jeśli chodzi o wskazywanie winowajcy, bez wahania obwinia koncern.
- Ja akurat mieszkam w tej części Płocka, w której odór nie był wyczuwalny, ale na uciążliwości zapachowe skarżyli się pracownicy delegatury, od rana odbieram też interwencje od mieszkańców - mówi Andrzej Hasa. - Nie mam wątpliwości, że nocny smród to dzieło Orlenu. To jest poza wszelkimi dyskusjami, wskazuje na to charakter tych odorów. Kontaktowaliśmy się już z Orlenem i czekamy na dokładny raport.
Wstępne informacje z koncernu nie wskazują, by miało dojść do jakiejś awarii. - Podejrzewamy, że za uciążliwościami stoi wczorajsze zatrzymanie instalacji hydroodsiarczania gudronu. Umówiłem się z dyrektorem odpowiedzialnym za ochronę środowiska w Orlenie, by sprawdzić instalację podczas przedmuchu, bo nie wierzę, że wszystko jest tam hermetyczne, myślę, że znajdziemy nieszczelności.
Ale straszny smród kolejny raz nie znalazł odzwierciedlenia w pomiarach jakości powietrza. - Przeanalizowałem dane z monitoringu i one potwierdzają, że coś się stało, bo w nocy wartości nieznacznie się podniosły, ale nie przekroczyły wartości dopuszczalnych - mówi Andrzej Hasa. - Związki siarki mają to do siebie, że bardzo cuchną, nawet gdy nie są wyczuwalne przez aparaturę.
Pytania o potworny odór zadaliśmy w Orlenie, który wczoraj przesłał nam komunikat na temat możliwości zwiększenia pochodni podczas planowych postojów i rozruchów kilku instalacji. O odorze zwanym w oficjalnych komunikatach eufemistycznie "uciążliwościami zapachowymi" nie było tam mowy. Oto odpowiedź:
[ZT]13242[/ZT]
To nie jest pierwsza tego typu sytuacja w ostatnich dniach:
[ZT]13211[/ZT]
[ALERT]1473082848735[/ALERT]