- To było 100 dni bezprawia – mówiła w Płocku posłanka Nowoczesnej, Kamila Gasiuk-Pihowicz. - W tym czasie partia zaczynająca rządy cieszy się kredytem zaufania, natomiast słupki dla Prawa i Sprawiedliwości albo stały w miejscu, albo spadały. Nikt nie wie, jaki plan gry przygotował Jarosław Kaczyński. Pozycja Polski słabnie na arenie międzynarodowej. Nie jesteśmy głaskani po głowie. Przeciwnie, grozi się nam palcem.
W tym tygodniu z płocczanami spotkała się w Klubie Prawnika posłanka Nowoczesnej, Kamila Gasiuk-Pihowicz. Z wykształcenia jest prawniczką. Zanim zasiadła w sejmowych ławach pracowała jako urzędniczka. Teraz działa w gronie 29 posłów i zapewnia, że przyświeca im jeden cel, dobra jakość stanowionego prawa. Ponadto w pełni zgadza się z wysuwanym przez Nowoczesną w kampanii wyborczej postulatem, aby poseł mógł pełnić obowiązki maksymalnie przez dwie kadencje. - Tu trzeba mocno się pilnować, aby nie doszło do oderwania od rzeczywistości – z kolei w środowisku rządzącej partii dopatrzyła się tylko jednego. - Króluje tam podejście do polityki w ramach zemsty i jakiś plan do wykonania, który już uderza w podstawy demokracji.
Szczególnie mocno krytykowała wydarzenia związane z Trybunałem Konstytucyjnym, co pokazał raport Komisji Weneckiej, będącej organem opiniodawczo-doradczym dla Rady Europy. Dodajmy też, że mowa tu o wycieku. Nie znamy jeszcze ostatecznej wersji raportu. - Dobrze rozprawia się z działaniami PiS, które doprowadziły do paraliżu tak ważnej instytucji, co w rezultacie uderza w zasadę demokracji, aby poszczególne władze wzajemnie się kontrolowały, w zasadę praw człowieka, pozbawiając obywatela możliwości skargi, oraz w praworządność – punktowała. - Teraz jedna partia może uchwalić dowolną ustawę, dlatego koniecznie musi być instytucja, która będzie kontrolowała jej poczynania. PiS powinien mieć na uwadze, że treść raportu pozna Komisja Europejska. To może podważyć naszą pozycję w Unii Europejskiej – a dodajmy, że Komisja Wencka w upublicznionym w mediach fragmencie zaapelowała, aby sejm wycofał uchwały, które zostały przyjęte, a są sprzeczne z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego.
- Nastał czas działania – twierdziła posłanka. - Już uderza się w samorządowców, którzy nie nadążają z wdrażaniem zasad programu „Rodzina 500 plus”. Następni mogą być nauczyciele. Nie dajmy sobie odebrać tego, co się udało przez ostatnie ćwierć wieku, chociaż nie wszystko było dobre – apelowała.
Wałęsa polską marką
Zapytana o zamieszanie wokół Lecha Wałęsy, uznała że teczki są jedynie zasłoną dymną. Z pewnością nie pojawiły się przypadkiem. - Wspomina się o nich, a nie o raporcie Komisji Weneckiej. Nie jestem historykiem, ale w tej sprawie prezes Instytutu Pamięci Narodowej kierował się raczej emocjami, a tu potrzeba wyważonego działania w oparciu o wiedzę. Nie o politykę. Wałęsa, jakby nie było, uchodzi za symbol demokratycznych przemian w naszej części Europy. Jest polską marką. Uderzenie w tę markę oznacza uderzenie w polską rację stanu. Osobiście nie potrafię zaakceptować mściwego uśmiechu na twarzy prezesa Jarosława Kaczyńskiego z powodu możliwego potknięcia człowieka, który w tamtym czasie był robotnikiem.
Strach w Platformie?
Parlamentarzystka krytykowała najnowszą ustawę dotyczącą policji. - Teraz nawet w błahych sprawach będzie można założyć obywatelowi podsłuch. Nawet się nie dowiemy, że jesteśmy inwigilowani – dodatkowy niepokój budzi w niej również stan polskich finansów. - Próbując jakoś domknąć budżet z programem „Rodzina 500 plus”, zaserwowano nam kreatywną księgowość. Na ten program nie ma pieniędzy. Aby te się znalazły, dojdzie do zwiększenia wysokości długu publicznego – a więc, jak dopowiadała, podniesienia podatków czy VAT-u. Nieodpowiedzialnym postępowaniem określiła propozycję Platformy Obywatelskiej, aby przeznaczyć 500 zł na każde dziecko. - Przecież to by rozsadziło budżet – krytykowała. Zresztą nie była to jedyna gorzka uwaga zaadresowana do ludzi z Platformy. Jak się okazuje posłom z Nowoczesnej znacznie łatwiej porozumieć się z ludźmi z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wyjaśniała: - Dla PO jesteśmy zagrożeniem – o czym przekonała się w trakcie zbierania podpisów pod projektem ustawy w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Za pierwszym razem ich nie uzyskała, za drugim już tak, ale... - Partia nałożyła za to kary na własnych posłów.
Zapewniała, że Nowoczesna nie zasklepia się w krytyce i dlatego tworzy projekty ustaw. - Wysyłamy je później do odpowiedniego ministra, bo to żadna figura, która miałaby być niedostępna. Dążymy do nawiązania dialogu – tu jednak przekonała się, że nie jest tak słodko. - Raz rzuciłam dla żartu w rozmowie z osobą z PiS-u, że mogę sobie wyobrazić, jak Ryszard Petru pójdzie o czymś rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim. Później nastąpił głęboki wdech, że jak to, ktoś chciałby negocjować z prezesem. Cała sytuacja pokazuje, w jakich oparach absurdu unosi się ta partia.
Osobny problem generują zmiany w Konstytucji. - Serwuje się nam propozycje zmian, tymczasem ustawę zasadniczą należy traktować jako całość. Nie można tak obcinać przepisów kawałek po kawałku ze względu na doraźny interes polityczny i pod dyktando jednej partii.
Nie zabrało także tematu edukacji, ewentualnej likwidacji gimnazjów i cofnięcia sześciolatków ze szkół ponownie do przedszkoli. W przypadku tego pierwszego tematu, wskazywano na wysokie koszty dla samorządów i niepotrzebny dodatkowy stres dla dzieci. - Odwrócenie reformy z sześciolatkami wiąże się z bardzo dużymi pieniędzmi, do czego dochodzi informacyjny chaos i problem z trzylatkami, dla których zabraknie miejsc w przedszkolach – podobnie nie tryska optymizmem wobec pomysłu nałożenia na banki podatku, który po pierwsze i tak zapłacą petenci, a po drugie - uszczuplenie bankowych środków zmniejszy pulę na kredytowanie.
PiS zawłaszcza patriotyzm
Nowoczesna ma w planach powołanie think thanku, instytutu im. Tadeusza Mazowieckiego, może nawet stworzenie czarnej księgi rządów PiS, aby umieszczać w niej przypadki zlamania prawa. Według posłanki nadszedł czas postaw obywatelskich. - Na ostatnim marszu w Warszawie pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy obywateli. Od nas zależy, jakiego państwa chcemy – motywowała. Martwi ją jeszcze jedna sprawa. - PiS próbuje zawłaszczyć tematykę patriotyczną. Tylko że ja kocham Polskę, każdego roku świętuję 11 listopada. Chciałabym, aby ten patriotyzm był pozytywny, oznaczał dumę ze swojej ojczyzny, bo teraz coraz częściej czuję się zawstydzona. Nie jest to taka Polska, o jakiej myślę dla moich dzieci – tu obecny na spotkaniu przedstawiciel płockiego Komitetu Obrońców Demokracji wtrącił, że gdyby nie ostatnie poczynania Jarosława Kaczyńskiego, wszyscy siedzieliby pewnie w domu w kapcioszkach przed telewizorem. - PiS obudził w wielu ludziach postawę obywatelską - zgodziła się z nim posłanka. - Podejrzewam, że polski rząd nie wypełni zaleceń Komisji Weneckiej. To na razie forma żółtej kartki, czerwona nastąpi wraz z wydaniem opinii. Komisja uznała, że nie nastąpiła żadna dobra zmiana, tylko upolitycznienie Trybunału.
Aby jednak pokazać prawdziwą siłę opozycji, ta musi grać do jednej bramki. Działać wspólnie ponad podziałami partyjnymi. W planach jest kolejny marsz, który miałby odbyć się w Warszawie 12 marca. - Wtedy już będziemy wiedzieć, w jaki sposób polski rząd ustosunkuje się do wniosków zawartych w raporcie Komisji Weneckiej – podsumowała sprawę. Na razie sekretarz generalny Rady Europy zaleca, aby poczekać na ostateczną wersję raportu, czyli do 11 marca.
Czytaj też:
Celiński:
Więcej zdjęć w galerii:
Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock
