reklama

Popękana starówka. Naprawa za milion zł

Opublikowano:
Autor:

Popękana starówka. Naprawa za milion zł  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRok w rok na starówce rozstawiane jest duża scena i inne elementy konstrukcji pozwalających na zorganizowanie imprez, koncertów, festiwali. Niemal za każdym razem wjeżdża również sprzęt ciężki, niekiedy zakłócając ciszę nocną, a także łamiąc płyty, którymi wyłożona jest starówka.

Rok w rok na starówce rozstawiane jest duża scena i inne elementy konstrukcji pozwalających na zorganizowanie imprez, koncertów, festiwali. Niemal za każdym razem wjeżdża również sprzęt ciężki, niekiedy zakłócając ciszę nocną, a także łamiąc płyty, którymi wyłożona jest starówka.

Rynek Starego Miasta, obok katedry i nabrzeża wiślanego, jedna z najważniejszych wizytówek Płocka, żyje niemal przez całe lato. Tu odbywają się koncerty, festiwale, pokazy.  I dobrze! Niestety, płyty na starówce z roku na rok wyglądają coraz gorzej...

Zdawałoby się, że nie powinno być z tym żadnego problemu - 30 sierpnia 2010 były prezydent Płocka Mirosław Milewski podpisał zarządzenie w sprawie wprowadzenia regulaminu imprez kulturalnych i sportowych właśnie w obszarze Rynku Starego Miasta. Wystarczyłoby tylko przestrzegać konkretnych zapisów. Tylko tyle. I aż tyle.

Choćby tego, że rozładunek i załadunek nie może odbywać się na płytach Starego Rynku, a jedynie na terenie pokrytym kostką brukową. W dodatku za ewentualne zniszczenia powierzchni odpowiada organizator imprezy i to właśnie on powinien zostać obciążony ewentualnymi kosztami napraw. Niestety, obecny stan płyt wskazuje na coś zgoła odwrotnego...

Temat zniszczonych płyt wypłynął na przedostatniej radzie miasta. Prezydent Andrzej Nowakowski przekonywał wówczas, że zmniejsza się liczba imprez masowych organizowanych na płockiej starówce, kosztem plaży nad Wisłą bądź  Podolszyc.

– W parku nikt płyt nie połamie, co najwyżej zaistnieje potrzeba rekultywowania jakiegoś trawnika – odparował wtedy radnej Wioletcie Kulpie prezydent, przyznając zarazem, że faktycznie respektowanie regulaminu porządkowego miasta pozostawia wiele do życzenia.

Radna Wioletta Kulpa wystosowała w tej sprawie oficjalną interpelację. Poprosiła o przedstawienie kserokopii pisemnych protokołów z przekazania i odbioru terenu podpisanych zarówno przez organizatora, jak również pracowników dwóch ratuszowych wydziałów, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska oraz Kultury i Sportu. Domagała się przedstawienia dokładnych szacunków, ile płyt dotychczas uległo zniszczeniu, ile z nich zostało naprawionych i jak wysoki ekwiwalent pieniężny uzyskał z tego tytułu urząd miasta w drodze odszkodowania. Powoływała się oczywiście na zarządzenie z 2010 roku, które, jak twierdziła w rozmowie z naszą redakcją – wciąż nie jest respektowane.

Odpowiedź, jaką radna otrzymała od pełniącej obowiązki sekretarza miasta Doroty Kozaneckiej, jest co najmniej zastanawiająca. Okazuje się, że wprawdzie pracownicy pojawiali się za każdym razem, aby przekazać i odebrać teren od organizatora, to już o sporządzeniu z tego protokołu dziwnym sposobem zawsze zapominali. W tym ostatnim aspekcie byli już nad wyraz konsekwentni....

W opinii Doroty Kozaneckiej radna Kulpa zdołała „zidentyfikować obszar doskonalenia”, czyli de facto przyznała, że pewne niedociągnięcia dotyczące przestrzegania wspomnianego zarządzenia rzeczywiście istniały, tylko ani słówkiem nie wspomina o możliwych konsekwencjach braku jego egzekwowania.

Innymi słowy płyty można by spokojnie dewastować dalej, ale nagle rozbłysło światełko w tunelu. Chyba najwyraźniej w Ratuszu ktoś dostrzegł wagę problemu podnoszonego przez radną PiS. Toteż zagadnienie przekazano głównemu specjaliście ds. organizacji imprez, którym jest Mikołaj Łakomski, obecny każdorazowo z natury powierzonych mu zadań podczas przekazywania i odbioru placu organizatorom imprez.

Mikołaj Łakomski pierwszy taki protokół sporządził z ostatniego Pikniku Europejskiego. Jak poinformowała nas Alina Boczkowska z biura prasowego Ratusza, nowych szkód nie zaobserwował.

Co się teraz stanie ze zniszczonymi płytami? – Plac rzeczywiście wymaga gruntownego remontu – przyznają w Urzędzie Miasta. Problem w tym, że jego koszty oszacowano na milion złotych, co przekracza obecne możliwości finansowe miasta.

A czy będą jakieś konsekwencje z tego tytułu? – Trudno powiedzieć, podobnie jak trudno określić winnych, ponieważ protokołów nie sporządzano jeszcze przed 2010 rokiem i nie wiadomo, w jakim stanie znajdowały się wcześniej płyty.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE